Urodziła się .... w Nowogródku - Mama była nauczycielka, a tata - pracownikiem urzędu wojewódzkiego - opowiada. - Tam się poznali i pracowali.
_Kto pomyśli sobie, że mała Bożenka była grzeczną dziewczynką, ten bardzo się pomyli. Zamiast lalek wolała chodzić po drzewach i grać z chłopakami w piłkę. Była przywódcą wszystkich dzieciaków na podwórku. - _Często wracałam poobijana, z siniakami na nogach - opowiada po latach. - Moi rodzice bardzo się martwili, co ze mnie wyrośnie. Niestety, nie byłam aniołkiem.
_Za to od najmłodszych lat pięknie rysowała. Przejawiała też zdolności muzyczne. W szkole udzielała się artystycznie - _Szkolne imprezy, występy, to była moja specjalność - tłumaczy. - Wtedy byłam w swoim żywiole. Grała na pianinie i akordeonie. Śpiewała.
Szkołę średnią skończyła w Ełku i ku radości rodziców rozpoczęła studia medyczne. - Tak trochę to zrobiłam to dla nich - wyznaje. - Miałam też kilku lekarzy w rodzinie.
_Tam poznała Włodzimierza, przyszłego męża. - _To był chyba jedyny plus tych studiów, bo kompletnie ich nie czułam, choć prosektorium i anatomię zaliczyłam bez problemów - mówi z uśmiechem. - Potem oboje zdecydowaliśmy, że rzucamy akademię.
_Wyjechali do Wrocławia. Ostatecznie Włodzimierz skończył prawo, a pani Bożena odnalazła się na pedagogice. Magisterium otrzymała z wyróżnieniem.
Zanim trafiła do Torunia, pracowała w wielu miastach Polski: jako nauczycielka, dyrektorka liceum. - _O Toruniu marzyłam wiele lat - opowiada. - Mieszkał tu mój brat i chciałam być blisko rodziny. Kiedy w końcu udało się załatwić mieszkanie na Rubinkowie, a był to rok 1978, nie posiadałam się ze szczęścia. Zawsze uważałam, że to cudowne miasto. Na początku pracowała w "spożywczaku", następnie była wizytatorem w wydziale oświaty, w końcu - wicedyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego, skąd przeszła na emeryturę.
Od tego czasu w pełni poświęciła się największej miłości swojego życia - ezoteryce. - Zainteresowałam się nią już w szkole średniej, poprzez moją ciotkę - wyjaśnia. - Zaczęłam o tym czytać i już nie mogłam się z tego wyleczyć. Jej konikiem jest Tarot i numerologia. - Pierwszy jest bardzo mistyczny, drugi - realistyczny - dodaje. - _Ciągnęło mnie również w kierunku astrologii. _Zaczęła kształcić się w tym kierunku. - _Ukończyłam wiele kursów, ale najmilej wspominam zajęcia z prof. Michaiłem Lewinem, rektorem Akademii Astrologii w Moskwie.
_Wspólnie z bratem - Grzegorzem - przygotowali do druku książkę taty : Leon Michniewicz, Niewolniczy los. Wspomnienia z hitlerowskich obozów pracy 1943-1944, która została wydana w 200 r.
Artystyczna dusza pani Bożeny co chwilę daje znać o sobie. W wolnych chwilach grywa na pianinie, dużo czyta. Cichutko marzy, by kiedyś namalować piękny pejzaż. Pragnie, by drogi nauki, religii i magii spotkały się na wspólnym szerokim szlaku wspomagania rozwoju konkretnych ludzi i ludzkości. Jej oczkiem oczkiem w głowie jest teraz 2,5-letnia wnuczka Zuzanna.
Bożena Dąbrowska
Beata Korzeniewska

Miała być lekarzem, została pedagogiem. Jest również znaną toruńską wróżką. Zajmuje się Tarotem, czytaniem z dłoni, stawia horoskopy i oblicza biorytmy oraz harmonizuje numerologiczne portrety.