- Woda przyszła do nas w piątek - relacjonuje jeden z mieszkańców. - Zalała drogę na odcinku 200-300 metrów. We Włókach drogowcy postawili tablice informacyjne, kierujące ruch objazdami, a także szlabany. Myśmy w sobotę i niedzielę byli odcięci od świata. Kiedy woda nieco zeszła, prosiliśmy drogowców, by usunęli lód, tyle go było. Usunęli sprawnie. Prosiliśmy też, by postawili przed zalaną wodą szlabany, bo kierowcy próbowali przejechać. Jedno auto terenowe utknęło i lód uszkodził m.in. reflektory. Inny samochód - ciężarowy - też utknął. Trzeba go było ściągać koparką. A przecież gdyby były szlabany przed wodą, to nikt by wtedy nie wjeżdżał.
Szlabany drogowcy postawili przed zalaną drogą w Strzelcach Dolnych, przenosząc tam te, które stały na skrzyżowaniu we Włókach.
I znowu pojawił się problem. Bo kierowcy zaczęli sądzić, że skoro szlabanów już nie ma, to droga jest przejezdna. Efekt? Zatrzymywali się dopiero przed szlabanami ustawionymi przed zalaną drogą w Strzelcach Dolnych. A tam za wąsko, by nawrócić. - Osobowym jeszcze jakoś się udawało bez większych problemów. Ale dla ciężarowych był to ogromny kłopot - relacjonował nam jeden z mieszkańców. - Znaki informacyjne to za mało - powiedział. - Nasza droga nie będzie przejezdna jeszcze przez kilka tygodni. Niech drogowcy postawią też we Włókach szlabany. Po co kierowcom utrudniać życie?
Brakuje szlabanów na drodze we Włókach!
(ALE)
Cztery rodziny mieszkające w Strzelcach Dolnych przez dwa dni były odcięte od świata. Wyjazd z domów zagrodziła im Wisła. Niektórzy kierowcy próbowali przejechać zalaną drogą. Bez skutku.