Do zdarzenia doszło 16 czerwca. Doktor Marek I. siadł za kierownicę toyoty corolli, choć nie wylewał wcześniej za przysłowiowy kołnierz.
Przeprowadzane badanie wykazało, że kierowca miał ostro wcięte. Policjanci podają, że miał 0,84 mg, w przeliczeniu na promile daje to prawie 1,70 promili alkoholu w wydychanym powietrzu. To jeden z wyższych wskaźników.
W takim stanie I. nie powinien w ogóle siadać siadać za kierownicę. Sprawa trafiła szybko do Prokuratury Rejonowej w Chojnicach. Zajął się nią prokurator rejonowy Mirosław Orłowski.
Ze względu na to, że doktor od razu przyznał się do winy, a okoliczności czynu nie budziły wątpliwości, postanowił uzgodnić z Markiem I. karę. W takim wypadku nie ma konieczności przeprowadzania rozprawy. Uzgodniona kara to stosunkowo wysoka grzywna w wysokości 3 tys. zł.
Lekarza przez rok będzie też obowiązywać zakaz prowadzenia pojazdów. Marek I. jest też zobowiązany do wpłacenia 200 zł na społeczny komitet działający przy Centrum Zdrowia Dziecka. Pieniądze te mają trafić na subkonto na pomoc osobom poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych. A jak komentują to bruszanie: - Gorszym zagrożeniem jest chyba pijany ksiądz niż nasz doktor - mówią.