Blisko 1,5 promila alkoholu w organizmie miał ten 59-letni mężczyzna, gdy 7 października 2023 roku wieczorem wpadł na pijanej jeździe samochodem. Miało to miejsce w jednej z gmin pod Toruniem, w terenie zabudowanym.
Kolejne pomiary alkomatem wykazały tendencję lekko spadkową. Tak czy inaczej jednak - prowadził na podwójnym gazie. Początkowo jednak, na etapie postępowania przygotowawczego w tej sprawie, emerytowany strażak szedł w zaparte... I najzwyczajniej w świecie kłamał.
"Kłamałem, bo było mi wstyd. Żałuję" - te słowa padły dopiero w sądzie
-Oskarżony C. K. na etapie postępowania przygotowawczego nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, twierdząc, że został zatrzymany jak był już poza samochodem, a samochód był zgaszony i zaparkowany przede garażem- odnotował potem Sąd Rejonowy w Toruniu, przed którym mężczyzna jako oskarżony niedawno stanął.
Na sali sądowej emerytowany strażak już niczego się nie wypierał. Przyznał się do prowadzenia auta na podwójnym gazie, wyraził skruchę i żal.
-Oświadczył, że wcześniej nie przyznawał się, gdyż było mu wstyd, albowiem jest emerytowanym strażakiem i sam niejednokrotnie widział efekty prowadzenia samochodów pod wpływem alkoholu. Cała ta sytuacja był spowodowana chorobą żony oraz stresem. Oświadczył jednocześnie, iż ma świadomość, że zachował się nieprofesjonalnie (...).Jak sam podkreślił, jest mu tym bardziej wstyd, bo pracował jako strażak i sam ratował ludzkie życie w wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców - odnotowano w opisie sprawy.
Wyrok: warunkowe umorzenie, zakaz kierowania i 5 tysięcy zł do zapłaty
Sędzia Angelika Kurkiewicz dała szansę emerytowanemu strażakowi. Uznała go za winnego zarzucanego mu czynu, czyli kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości. Postępowanie sądowe wobec niego warunkowo umorzyła na 3 lata próby.
Konsekwencje jednak 59-latek poniósł. Na mocy wyroku dostał bowiem zakaz kierowania wszelkimi pojazdami mechanicznymi na 2 lata. Do tej kary sąd zaliczył mu jednak okres zatrzymania prawa jazdy - od 7 października 2023 roku. Fe facto zatem strażak objęty jeszcze będzie tym zakazem przez najbliższy rok.
Poza tym mężczyzna zapłacić ma 5.000 zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Zapłacić musi też 170 zł kosztów sądowych (skończyło się na jednej rozprawie).
- W przedmiotowej sytuacji faktyczne wyeliminowanie oskarżonego z ruchu drogowego jest dolegliwością współmierną do okoliczności jego postępowania, tym bardziej, iż oskarżony jest w trakcie leczenia odwykowego - zaznaczył w uzasadnieniu wyroku sąd.
Uzasadniając swoją decyzję, sędzia Angelika Kurkiewicz podkreśliła, jaką osobą jest oskarżony i jaką postawę przyjął przed sądem.
-Sąd uznał, że wina oskarżonego i stopień społecznej szkodliwości popełnionego przez niego czynu nie są znaczne; również stopień winy oskarżonego nie był znaczny. Sąd warunkowo umarzając postępowanie miał także, a może przede wszystkim na uwadze właściwości i warunki osobiste oskarżonego oraz dotychczasowy sposób życia. Oskarżony ma 59 lata. Nigdy dotąd nie był karany sądownie, w swoim dotychczasowym życiu przestrzegał porządku prawnego. Nie był również karany mandatowo za wykroczenia drogowe. Ma stabilną sytuację życiową i rodzinną. Na uwzględnienie zasługiwała również postawa oskarżonego, jego przyznanie się do winy, wyrażenie skruchy, co świadczy o poczuciu odpowiedzialności oskarżonego za popełniony przez niego czyn i świadomość konieczności poniesienia za niego konsekwencji -podsumowała sędzia.
Wyrok w tej sprawie wraz z uzasadnieniem 10 grudnia opublikowano w Portalu Orzeczeń Sądowych. Oznaczono go jako nieprawomocny.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
