Podjęcie uchwały - podczas ostatniej, nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej - poprzedziła dyskusja.
Jako pierwszy do tematu odniósł się Robert Luchowski.
Mówił, między innymi, ile inwestycji udało się zrealizować za jego kadencji oraz jakim budżetem dysponuje. Wspomniał także, że gmina liczy 24 tysiące mieszkańców i właśnie "z nimi przychodzi mu współpracować".
Tymczasem - stwierdził - uznanie jego wysiłku to "zaledwie 3700 złotych".
- To nie dieta ani dodatkowe wynagrodzenie, ale praca, także w weekendy, w godzinach nadliczbowych. To także pensja męża i ojca, który jako burmistrz wnosi wkład w utrzymanie rodziny. Oczywiście oprócz żony.
- Proszę sobie wyobrazić, że jako nauczyciel, policjant, sprzedawca, dyrektor szkoły, zastajecie zaledwie połowę wynagrodzenia na koncie. Nigdy nie sięgano po takie metody.
- Aktualnie jestem na pozycji pierwszej jeśli chodzi o wynagrodzenia w Urzędzie Miejskim, po zmianie będę na pozycji osiemnastej.
- Wskazałem, że jestem otwarty na rozmowy, zapraszam. Proponuję spotkanie 22 czerwca, w auli Urzędu Miejskiego, o godzinie 17.
- Nie widzę potrzeby przymuszania mnie do współpracy. Ta współpraca może zaistnieć.
- Sam obecny przewodniczący (Kaźmierczak) mówił, że tu, w tej radzie, nastąpi śmiech, odpowiedzialność i przyjacielskie uściski dłoni - zakończył Robert Luchowski.
Grzegorz Koziełek w obronie burmistrza
W obronę wyższego niż proponowane wynagrodzenie burmistrza żywo zaangażował się Grzegorz Koziełek, odwołany niedawno przewodniczący Rady Miejskiej, sprzymierzeniec Roberta Luchowskiego startujący z jego listy, prywatnie sąsiad włodarza Żnina.
- Uzasadnienie tej uchwały obniżającej wynagrodzenie jest tak suche i proste, że trudno wnioskować, dlaczego o aż tyle ma być zmniejszone.
- To jest ewenement na skalę kraju. Już niżej się nie dało. Jakbyście mogli, to obniżylibyście do najniższej krajowej - stwierdził Koziełek, dodając: - Dlaczego żądacie obniżenia do stawek robotnika? Z pełnym szacunkiem dla ciężko pracujących - podkreślił. - To będzie niczym dorżnięcie cielca na ołtarzu. I jeszcze dodatek funkcyjny - 100 zł - nawet ci na niższych stanowiskach mają wyższe te dodatki.
Później radny mówił jeszcze o "upokorzeniu człowieka" i "prymitywnym uzasadnieniu".
- Rozumiem, że chcecie mieć wpływ na politykę, na władzę, ale żeby posunąć się do świństwa? To się odbije szerokim echem. I każdy będzie się musiał z tego tłumaczyć, imiennie będziecie wymienieni.
- Ale - panie burmistrzu - zwrócił się do Roberta Luchowskiego - będziemy podrzucali, co potrzeba. Powodzenia, burmistrzu - zakończył Grzegorz Koziełek unosząc kciuk do góry.
Radny Idzi Mądry o klasie robotniczej
Zestawienie wynagrodzenia burmistrza i stawek robotnika – w rozumieniu ujmy dla tego pierwszego - zabolało radnego Idziego Mądrego.
- Ja reprezentuję klasę robotniczą. I czuję się urażony. Nie dzieli się ludzi w ten sposób. Miałem za ubiegły rok około 60 tys. zł dochodu w gospodarstwie (wraz z ojcem), przy obrocie 6 mln zł. I nie siedzę, nie narzekam, tylko biorę się dalej do pracy, żeby utrzymać rodzinę.
W nawiązaniu do pensji burmistrza Idzi Mądry przyznał: - To nie jest obniżka na stałe. Są widełki. Współpraca będzie, ona musi być.
Dariusz Kaźmierczak o zwalnianiu najbliższych i wypowiedziach urzędnika
Do tematu odniósł się także Dariusz Kaźmierczak: - Gdyby budżet przeliczyć na wynagrodzenie, to Rafał Trzaskowski o ile więcej musiałby zarabiać! (co było komentarzem do wypowiedzi Pawła Sikory, że burmistrz Żnina zarządza wielomilionowym budżetem).
Dalej przewodniczący Kaźmierczak mówił o "niestosownym zachowaniu burmistrza - proceder trwa od 6 lat", o "zwalnianiu najbliższych, utrudnianiu, oddawaniu do sądu", "piramidach wynagrodzeń - jedni bardzo dużo, inni minimalne pensje", a także o "wykorzystywaniu wszystkiego, co służbowe, do celów prywatnych".
- Do polityki nie idzie się po pieniądze - stwierdził Dariusz Kaźmierczak.
- I nie życzę sobie, aby w mediach społecznościowych podrzędny pracownik oceniał radnych, że robią skok na kasę - skomentował Kaźmierczak, co miało odniesienie do wpisu Pawła Sikory, dyrektora jednego z wydziałów w urzędzie, dotyczącego wysokości diet radnych.
- Nie pozwolę opowiadać, że którykolwiek radny mści się na burmistrzu. Ustalamy nowe wynagrodzenie. To wszystko. Zgodnie z prawem.
Na sali, podczas obrad nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej, było 17 radnych. 12 głosowało za ustaleniem wynagrodzenia burmistrza na niższym poziomie, 5 się sprzeciwiło.
"Za" głosowali: Jacek Orzechowski , Sławomir Ryś Idzi Mądry, Olga Berdysz, Andrzej Kurek, Maria Błońska, Halina Krygier, Jerzy Krynicki, Aleksandra Nowakowska, Piotr Ostrowski, Robert Szafrański i Dariusz Kaźmierczak.
Tuż po ogłoszeniu wyniku burmistrz Luchowski opuścił aulę. Sesja nadal trwała.
W kuluarach radni komentowali: - Dobrze znamy Roberta Luchowskiego z jego polityczno - samorządowej działalności. To był jedyny sposób, aby go "złamać" i spowodować, żeby zaczął współpracować ze wszystkimi radnymi, a nie tylko z wybranymi. Natomiast co do wynagrodzenia, są widełki i podwyżkę zawsze można zaproponować.
