Ostatnio o konkursie Miss UMK zrobiło się głośno nie tylko za sprawą pięknych dziewczyn. Pracownicy fundacji Feminoteka z Warszawy, zarzucili organizatorom imprezy psucie wizerunku i powagi państwowej placówki jaką jest uniwersytet. Dostało się również uczestniczkom, które pokazują się w kostiumach kąpielowych.
- Ten protest to burza w szklance wody - mówi Hubert Jakubowski, przewodniczący samorządu studenckiego UMK. - Nie zgadzamy się z argumentami, że kandydatki na miss UMK są uprzedmiotowiane i że uniwersytet nie jest miejscem na tego typu imprezy. Strój kąpielowy to tylko jeden z kilku, w których na gali pokazują się studentki. Poza tym dziewczyny noszą stroje wieczorowe czy casualowe. Nikogo nie zmuszamy, żeby brał udział w wyborach. Każda z kandydatek przychodzi tu dobrowolnie. Czy uczelnia jest miejscem na takie imprezy? Oczywiście. Nie samą nauką student żyje.
Zobacz także:
- Dużo osób uważa uczestniczki za mięso armatnie, które jest bezlitośne oceniane przez komisję - mówi Edyta Durmowicz, studiująca zdrowie publiczne. - Według przeciwników konkursu miss UMK ludzie patrzą się tylko na nasze ciała, nie doceniając w ogóle intelektu. My wiemy, że te zawody to tylko zabawa. Nie należy przejmować się krytyką, tylko dobrze się bawić.
- Mam pozytywne wrażenia - mówi Natalia Węgrzyniak. - Pytania były w porządku. Nie spodziewałam się tylko aż takiego stresu ze swojej strony. Zobaczymy, jak mi poszło.
- Jestem osobą żywą - śmieje się Edyta Durmowicz. - Dużo mówię i gestykuluję, ale podczas rozmowy z komisją konkursową w pewnym momencie zabrakło mi słów.
- Było bardzo sympatycznie, a pytania nie były trudne - dopowiada Monika Ostrowska, studentka archiwistyki i zarządzania dokumentacją.
Niestety, nasze rozmówczynie nie miały szczęścia. Żadna z nich nie dostała się do finału. Edyta Durmowicz trafiła za to na listę rezerwową. To już ósma edycja konkursu miss UMK. Podczas castingu wybranych zostało szesnaście dziewczyn, które dostały się na galę finałową. Imprezę zaplanowano na 11 kwietnia.
Czytaj e-wydanie »
- Ten protest to burza w szklance wody - mówi Hubert Jakubowski, przewodniczący samorządu studenckiego UMK. - Nie zgadzamy się z argumentami, że kandydatki na miss UMK są uprzedmiotowiane i że uniwersytet nie jest miejscem na tego typu imprezy. Strój kąpielowy to tylko jeden z kilku, w których na gali pokazują się studentki. Poza tym dziewczyny noszą stroje wieczorowe czy casualowe. Nikogo nie zmuszamy, żeby brał udział w wyborach. Każda z kandydatek przychodzi tu dobrowolnie. Czy uczelnia jest miejscem na takie imprezy? Oczywiście. Nie samą nauką student żyje.
Zobacz także:
Uczestniczki castingu: - Konkurs to zabawa
Co na ten temat mają do powiedzenia uczestniczki? - Konkurs to odskocznia od wejściówek, kolokwiów, egzaminów i nauki - podkreśla Natalia Węgrzyniak, studentka pedagogiki ogólnej UMK. - Tutaj jury nie sprawdza naszej wiedzy. Dla mnie to taka sama zabawa, jak juwenalia. Myślę, że co roku pojawiają się osoby, które mają coś przeciw temu konkursowi. Dlatego kandydatki powinny mieć do siebie dystans. Jestem przekonana, że nie można traktować tego wydarzenia za bardzo poważnie. Poczucie humoru jest bardzo istotne.- Dużo osób uważa uczestniczki za mięso armatnie, które jest bezlitośne oceniane przez komisję - mówi Edyta Durmowicz, studiująca zdrowie publiczne. - Według przeciwników konkursu miss UMK ludzie patrzą się tylko na nasze ciała, nie doceniając w ogóle intelektu. My wiemy, że te zawody to tylko zabawa. Nie należy przejmować się krytyką, tylko dobrze się bawić.
Rozmowa z jury to nerwy
Rozmowa przed jury to nie tylko zabawa, ale także nerwy. Każda z kandydatek chce jak najlepiej się zaprezentować. Pytania są różne. Od swojego hobby, poprzez pochodzenie aż po przyszłość zawodową. Podczas castingu wśród jury padały również żartobliwe uwagi na temat kontrowersji wokół imprezy. Jak świeżo po rozmowie z jury czuły się kandydatki?- Mam pozytywne wrażenia - mówi Natalia Węgrzyniak. - Pytania były w porządku. Nie spodziewałam się tylko aż takiego stresu ze swojej strony. Zobaczymy, jak mi poszło.
- Jestem osobą żywą - śmieje się Edyta Durmowicz. - Dużo mówię i gestykuluję, ale podczas rozmowy z komisją konkursową w pewnym momencie zabrakło mi słów.
- Było bardzo sympatycznie, a pytania nie były trudne - dopowiada Monika Ostrowska, studentka archiwistyki i zarządzania dokumentacją.
Niestety, nasze rozmówczynie nie miały szczęścia. Żadna z nich nie dostała się do finału. Edyta Durmowicz trafiła za to na listę rezerwową. To już ósma edycja konkursu miss UMK. Podczas castingu wybranych zostało szesnaście dziewczyn, które dostały się na galę finałową. Imprezę zaplanowano na 11 kwietnia.
Czytaj e-wydanie »