Sensacja po bydgosku
Zdjęcia do pierwszej części "Morderczej szabli" zajęły twórcom jeden wieczór, montaż trwał kilka wieczorów. W filmie jesteśmy świadkami kilku morderstw na bydgoskim Starym Mieście. Ich sprawcą jest tajemniczy szaleniec. Nowe "Crime story", albo "Ulice San Fransisco", tyle że osadzone w bydgoskich realiach? Nic podobnego. I to nie tylko dlatego, że film trwa zaledwie około 7 minut. Jest też niemy, czarno-biały, a mordercą okazuje się nie kto inny, tylko osławiony mag i szalbierz - Twardowski.
- Z początku chodziło tylko o zabawę - wyjaśnia Adam Gajewski, pomysłodawca filmu. - Po prostu spontanicznie wybraliśmy się wieczorem na miasto ze zwykłą amatorską kamerą cyfrową. Role przypadły naszym znajomym.
Magik trzęsie miastem
W pierwszym odcinku złoczyńca umyka stróżom prawa, w których wcielil się sam reżyser i Andrzej Gawroński, bydgoski konferansjer.
- Mamy już zarys scenariusza kolejnej części - zapewnia Gajewski. - Szukamy obecnie osób, które zagrają w filmie. Tym razem w "Bydghost" wystąpi aż kilkanaście postaci.
Film lepszy niż ulotki
Zdjęcia ruszą w połowie miesiąca. Reżyser uchyla rąbek tajemnicy i mówi o fabule kolejnej odsłony przygód maga w Bydgoszczy. - Twardowski będzie grasował w Śródmieściu. Zawiązkiem intrygi będzie odnalezienie przez niego starych albumów rodzinnych - wyjaśnia Gajewski. - Mam nadzieję, że ta część filmu będzie trzymała widzów w napięciu równie mocno, co pierwszy odcinek. Chcielibyśmy też, żeby była przy tym równie śmieszna.
Gdy "Bydghost" pojawił się w internecie, posypała się lawina komentarzy. I to nie tylko ludzi związanych z Bydgoszczą. - Tworzenie takich filmów może silniej przyczyniać się do promocji miasta, niż drukowanie setek oficjalnych folderów reklamowych - twierdzi Maciej Cuske, bydgoski reżyser, dokumentalista.