https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoscy hokeiści amatorzy lepsi od łodzian

Dariusz Knopik
fot. nadesłane
Drużyna stowarzyszenia Bydgoski Hokej odniosła drugie zwycięstwo w rozgrywkach ligi amatorskiej. Pokonali na wyjeździe ŁTH Łódź 7:2 (4:1, 1:1, 2:0)

1. BH Bydgoszcz 2 6 22:4
2. ŁKH Łódz 2 3 13:10
3. WTH Wrocław 1 0 3:11
4. PTH Poznań 1 0 2:15

BH: Perkowski - Tomczyk, Bielicki, Małachowski (2 gole), Ślaski, Wiśniewski (1) - Zelmański, Kunicki, Sokół (1), Kiliński, Chlebowski (1) - Możdżeń, Pryłowski, Lipiński (2), Zabielski, Cholewiński.

Po zwycięstwie przed dwoma tygodniami z PTH Poznań, tym razem bydgoszczanie pokonali na wyjeździe ŁTH Łódź. - To był dla nas ważny mecz, ponieważ na spotkaniu był nasz sponsor - przyznaje Ireneusz Małachowski, skrzydłowy BH. - Co ciekawe firma pochodzi z Łodzi, dlatego zależało nam na zwycięstwie. W ekipie przeciwników byli hokeiści, którzy przed laty grali w ŁKS i Borucie Zgierz. Spotkanie było zacięte i obfitowało w wiele typowo hokejowych starć. Nie obyło się bez kar. Jeśli chodzi o sprawy typowo sportowe, to pojedynek przebiegał pod nasze dyktando. Pierwszego gola straciliśmy przy prowadzeniu 4:0. Druga tercja była bardziej wyrównana. Rywale trochę nas przycisnęli, ale daliśmy sobie wbić tylko jednego gola. W trzeciej wszystko wróciło do normy - relacjonuje zawodnik BH.

Kolejny mecz bydgoszczanie rozegrają 5 grudnia w Toruniu. Ich rywalem będzie WTH Wrocław.
Drugi mecz tej kolejki pomiędzy Poznaniem a Wrocławiem został przełożony z powodu grypy.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

L
Lata 1928-1945
Okres przedwojenny - hokej w biało-czerwonej Polonii
Początki
Sekcja hokeja w Polonii powstała w sezonie zimowym 1928-1929. Było to naturalne, przedstawiciele innych dyscyplin, piłki nożnej, lekkiej atletyki idąc śladami innych klubów również postanowili w zimie grać w hokej. Wówczas nie potrzeba było do grania w kałczukowy krążek tak wiele jak dzisiaj. W pierwszych latach w parku Kochanowskiego, następnie w Ogrodzie Patzera (dziś nie istniejącym - mieścił się mniej więcej w miejscu gdzie dziś znajduję się hipermarket Geant), biało-czerwoni wylewali wodę, a że zimy były wówczas długie i srogie, takie naturalne lodowisko "trzymało" dobre trzy miesiące. Polonia była trzecią drużyna w mieście, która zaczęła bawić się w hokej na lodzie. Wcześniej w Bydgoszczy hokej uprawiali... wioślarze Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarkiego oraz uczniowie Gimnazjum Humanistycznego.
Przedwojenni hokeiści Polonii i ich rywale.
Wyróżniającymi się graczami hokejowej drużyny Polonii byli bracia Alfred i Konrad Labenzowie, Edmund i Aleksy Świątkowscy, Stanisław Miłkowski oraz Spenner, bramkarz piłkarskiej drużyny Buczkowski oraz inny znany piłkarz Kimmel. Polonia w zimie rozgrywała regularne boje z drużynami szkolnymi Liceum Handlowym, Gimnazjum Humanistycznym, VII Druzyną Harcerską, Młodzieżowym KSem. Grywali z drużynami zakładowymi Kablem Bydgoszcz, PePeGe Bydgoszcz. Grywali także z darmowy hosting obrazkówdrużynami klubowymi z Bydgoszczy (BTW) oraz innych miast TKSem, Strzelcem (Toruń), YMCA, Wartą (Poznań), Stellą (Gniezno).
Incydenty
Potyczki hokejowe choć były głównie zimową zabawą, traktowano bardzo prestiżowo, a że hokej to nie szachy, dochodziło również do incydentów. W 1933 roku podczas dwu meczu lokalnych rywali, odwiecznych przeciwników w piłce nożnej Polonii i TKS-u Toruń doszło do zakłóceń porządku najpierw na meczu w Toruniu (kibice obrzucali drużynę Polonii grudkami lodu i śniegiem), a następnie w Bydgoszczy, gdzie doszło do bójki między jednym z hokeistów z Torunia, a kibicami, spotkanie przerwano i nie dokończono go już. darmowy hosting obrazków
Lodowisko przy ulicy Hetmańskiej
W sezonie 1933-34 za prezesury dyrektora Banku Polskiego Stanisława Wody, gdy patronem Polonii było już miasto, klub otrzymał w dzierżawę teren pod lodowisko. Mieścił się on u zbiegu ulic Hetmańskiej i Żółkiewskiego. Otwarcie lodowiska miało miejsce w grudniu 1933 r. Miesiąc później na pokazowy mecz do Bydgoszczy zjechała Warta Poznań. Imprezę otworzył prezydent Leon Barciszewski, mecz był świetnie nagłośniony przez prasę. Hokeiści z Bydgoszczy stanęli na wysokości zadania, zwyciężyli Warciarzy 3:1. Lodowisko klubowe posiadało szatnie , oświetlenie, miejsce gdzie można było wypić gorącą herbatę. Był to teren pod mecze hokejowe jak i pod najzwyklejsze ślizgawki. Lodowisko Polonii było miejscem gdzie spotykały się elity bydgoskiego mieszczaństwa. Na ślizgawce przy Hetmańskiej można było spotkać prezydenta Bydgoszczy Leona Barciszewskiego z dziećmi, prezesa Polonii Stanisława Wodę, wielkiego miłośnika bydgoskiego sportu prezesa Bydgoskiego Towarzystwa Narciarskiego, także Towarzystwa Tatrzańskiego Stanisława Tychoniewicza. Przedwojenne próby gry w hokej dały podwaliny do powojennych sukcesów hokejowych Polonii Bydgoszcz.
B
Bydgoszczanin rodowity
Hokej w Bydgoszczy odżyje!
~ktoś~
W dniu 23.11.2009 o 14:08, WKS ZAWISZA Hooligans BDG napisał:

HOKEJ MAMY W du***!


Kolego nie grzeszysz rozgarnięciem ale w wieku trzynastu lat to normalne hehe
I nie podszywaj się pod kogoś kim nie jesteś...
~Maciej~
W dniu 23.11.2009 o 14:08, WKS ZAWISZA Hooligans BDG napisał:

HOKEJ MAMY W du***!


no cóż jednym słowem pojemną masz tą du.. przypominam że ty jesteś tylko pojedynczą osobą a piszesz za wszystkich także zastanów się co wypisujesz
W
WKS ZAWISZA Hooligans BDG
HOKEJ MAMY W du***!
P
Polonista
Brawo Panowie! Walczmy o szczytny cel! Odbudujmy hokej w Bydgoszczy!

Wspomnienia Zbigniewa Urbanyi
W listopadzie statkiem pasażerskim "Batory" płyną do Polski słynni hokeiści, gdy byli jeszcze na środku Atlantyku jako przedstawiciel naszej Polonii, a także jako dziennikarz za pośrednictwem stacji brzegowej Gdynia Radio rozmawiał z braćmi Warwick. Tak nawiązała się nasza znajomość. Podczas rozmowy Kanadyjczycy ode mnie dowiedzieli się, że mają w Polsce m.in. wystąpić w meczu pokazowym na otwarcie 4 sztucznego lodowiska w Polsce. Bill Warwick, z którym rozmawiałem na początku w ogóle nie wiedział o co chodzi "Polonia Bytkoć" - nie znam, Torbyd - nic o tym nie wiem, ale OK bardzo chętnie zagramy, Ty wiesz, że my kochamy ten sport. Bracia byli bardzo ujęci, że oni płyną do Europy, są na środku Oceanu, a tu przez Radio taka rozmowa, później Warwickowie mówili "Zbyszek, my nie znamy Polski, ale wtedy w tej rozmowie wyczuwało się, że ty naprawdę kochasz hokej, wyczuliśmy w tobie pasjonata, tym nas ująłeś". Dnia 15 listopada Batory zacumował na nabrzeżu francuskim w Porcie w Gdyni. Wówczas nadawałem do Bydgoszczy "Jestem dzięki przyjaciołom z Polskich Linii Oceanicznych (przecież Urbanyi to "stary wilk morski") - jedynym polskim dziennikarzem, który jeszcze przed odprawą graniczną mógł znaleźć się na pokładzie flagowego statku Polskiej Marynarki Handlowej. Towarzyszy mi tylko fotoreporter, Bernard Woźniewski. Spotykamy słynnych hokeistów na pokładzie spacerowym. Bill - kiedy mu przypomniałem rozmowę radiotelefoniczną - wali mnie serdecznie w plecy. U nas w Kanadzie tak uderzają się po plecach hokeiści, a ty Zbyszek kochasz hokej". Najmłodszy Dick - jest jakiś poważny, zaś najstarszy Grant, "mózg Pszczół z Vees" niewiele mówi, tylko się rozgląda po nabrzeżu, a tam tłumy warszawskich dygnitarzy politycznych i śląskich działaczy hokejowych, no i oczywiście dziennikarze. Zdołałem przeprowadzić wywiad z dowódcą Batorego. On określił Kanadyjczyków, jako kulturalnych, swoich pasażerów. - Wie pan, powiedział mi na odchodnym - oni płyną do Polski z bardzo ważną misją , z misją specjalną premiera Kanady Johna Diefenbakera. Kto wie może dzięki ich staraniom i pobytowi w Polsce powrócą do Krakowa wawelskie skarby? Na odchodnym Bill Warwick pokazuje mi wielkie kufry rzekł: " To najlepszy sprzęt dla młodych hokeistów z Katowic, łyżwy, sprzęt ochronny, wspaniałe kije, marzenie każdego dorosłego hokeisty" Bill ośmielił się, czułem, że możemy się zaprzyjaźnić, on nadawał na podobnych falach co ja, zaryzykowałem więc mówiąc mu - Bill pojedźmy teraz do Bydgoszczy, chcemy wam pokazać lodowisko w budowie, czwarte w Polsce, na tym lodowisku w barwach Górnika zagracie za miesiąc. Największy z wojowników, który wcześniej pochwalił mi się, że grając w NHL dosłużył się 300 szwów na swej twarzy zakładanych chirurgicznie, uznał podróż z Gdyni za ciekawą przygodę. Chcę poznać Polskę, wasz kraj - jedziemy! To był szok dla wielu działaczy ze Śląska i Warszawy. Warwickowie pojechali do Bydgoszczy naszymi solidnymi "warszawami" pojechaliśmy na Polonię. Gdy zobaczyli nasze lodowisko Bill uśmiał się, złapał mnie za ramię i rzekł "Zbigniew, jak my tu za miesiąc zagramy mecz, to ja na ochotnika lecę na księżyc. To jest niemożliwe, nawet w Kanadzie tego by nikt nie zrobił. Bill załóżmy się, nie o pieniądze bo nie mam dolarów, ale o twój kij hokejowy. OK Zbyszek - uśmiechnął się zawadiacko Bill. Dam ci ten kij, a przy okazji obiecuje, że pokażemy hokej na najwyższym poziomie". Po wizycie na budowie bracia pojechali do hotelu "Pod Orłem", tam zebrał się cały komitet budowy, ugościliśmy mistrzów wytworną kolacją, po niej Warwickowie udali się na dworzec i Expressem pojechali do Katowic. Mijały dni, do Bydgoszczy docierały informacje, że Kanadyjczycy szkolą młodzież. Wtedy w Bydgoszczy było już głośno, że na otwarcie lodowiska zagrają Mistrzowie Świata z Kanady. Coś mnie męczyło, po 30 latach przerwy pojechałem do Katowic, bo byłem ciekaw, czy wszystko jest tak jak ustaliliśmy. Warwickowie mieszkali na Torkacie, przy lodowisku. Nie oszukujmy się, my Polacy niby gościnni, a warunki, w jakich mieszkali Mistrzowie były podłe, spotkał mnie smutek i rozczarowanie braci. To był akurat czas Barburki, u nas w tych latach nie żyło się jeszcze świętami Bożego Narodzenia, ba w ogóle poza kościołem o tym nie mówiono, co innego w Kanadzie, tam już wszyscy żyli świętami, podobnie Warwickowie, najmłodszy z nich Dick, nucił, przygrywając sobie na gitarze kolędy "White Christmas". Gdy zobaczyli mnie zawołali radośnie: "Zbyszek zabierz nas stąd, my chcemy jechać do Bydgoszczy. Górnik to są świnie, my chcemy do Polonii, wy żyjecie hokejem, szanujecie nas. Zobacz Zbigniew myśmy przyjechali uczyć młodzież grać w hokej, a co się dzieje, wożą nas po zakładach, na jakieś spotkanie, czujemy się jak małpy w ZOO, a o szkoleniu młodzieży nie ma mowy, a my tu w tym liście mamy gest dobrej woli naszego premiera do waszego ministra. Ten list ma ogromne znaczenie, a działacze Górnika co róż organizują jakieś mecze i każą nam grać, a my mamy inna misję, a przy okazji chcieliśmy potrenować waszą młodzież, a młodzież macie wspaniałą, mają smykałkę do krążka, a zobacz co tu o nas piszą wczoraj był jeden mecz jutro kolejny z drużyną z Czech z Witkowic, zrobili z nas niewolników, a przecież my już swoje lata mamy, chcą abyśmy zagrali to niech zapłacą, tu na nasze mecze chodzą tłumy kibiców, a my gramy za dobre sprawowanie, to jest skandal, nie po to przyjechaliśmy do Polski." Nie ukrywam wyjechałem z Katowic z mieszanymi uczuciami, byłem pewien obaw czy bracia Warwick zagrają w meczu otwarcia w Bydgoszczy. Na 4 dni przed otwarciem naszego Torbydu, gdy już sprzedanych na mecz pokazowy było ponad 6 tysięcy biletów Polskę obiegła po przez radio sensacyjna wiadomość. W kronice sportowej Programu 1 Polskiego Radia zakomunikowano "Słynni kanadyjscy hokeiści, Mistrzowuie Świata z powodu nieporozumień z działaczami klubu Górnik Katowice skrócili swój pobyt w Polsce i odlecieli do Kanady". To był szok, był późny wieczór, w ówczesnej siedzibie Polonii przy ulicy Zamoyskiego zrobiliśmy bojową naradę. Wykorzystując swoje znajomości ustaliliśmy, co było dla nas najważniejsze, że bracia Warwick są jeszcze w Polsce, zażenowani "polska gościnnością" oddali się pod opiekę ambasady kanadyjskiej, zamieszkali w hotelu Grand. Podczas zebrania otrzymałem wręcz rozkaz od ówczesnego prezesa Polonii, majora Hampela. "Porannym Expressem ty oraz Bronek Ratajczak i Eda Kupczyński, Polonijni żużlowcy, świetni mediatorzy, równi goście, spróbujecie dotrzeć do braci Warwick, może coś się uda zrobić." Zabraliśmy wszystkie pieniądze jakie mieliśmy pochowane w domu, w sumie nie wiedzieliśmy po co, ale ja zabrałem wszystkie oszczędności jakie żona miała na świąteczne zakupy, nie było tego za wiele, właściwie po zakupie biletów na Express było już po kasie, a wszystkie wydatki były dopiero przed nami. Bracia Warwick zaskoczyli nas, z otwartymi rękami przywitali nas w Grand Hotelu, zaprosili na śniadanie, podczas jedzenia szczerze pogadaliśmy o tych wszystkich bałaganach oraz o meczu w Bydgoszczy. "My chcemy grać na otwarciu waszego lodowiska - rzekł Bill - Zbyszek przecież założyliśmy się, ale jest problem, teraz to my jesteśmy na wikcie Ambasady, zrobił się po tych naszych grach w Katowicach skandal, tylko Ambasador może zezwolić, iż w Polsce możemy zagrać w hokej, no i jest druga sprawa, jeżeli mamy zagrać, to na pewno nie w drużynie Górnika, a tylko w drużynie Polonii." Zrobiło się nam i zimno i ciepło. Zimno bo afera z Warwickami przynosiła wstyd nam Polakom, ciepło na wieść, że ci słynni gracze z NHL sami tak od siebie chcą grać na otwarcie w drużynie Polonii Bydgoszcz, to przerosło nasze oczekiwania. Afera z Warwickami rozeszła się szerokim echem w kręgach nawet ministerialnych, Co sobie o nas pomyślą na zachodzie - pisano w polskiej prasie. Zakończyło się na tym, że działacze Górnika, którzy wcześniej oszukali Kanadyjczyków, nie płacąc im za trzy mecze z drużyna z Witkowic, nie tylko, że z nawiązką zapłacili za te gry, ale to na ich koszt bracia hulali przez ostatnie kilka dni w stolicy. Ponadto odgórnie zakazano dziennikarzom, działaczom kontaktowania się z braćmi. W takim to fatalnym momencie z Bydgoszczy przyjechało trzech przedstawicieli Polonii z prośbą aby bracia zagrali jednak nad Brdą. Warwickowie wypowiedzieli swoje zdanie, ale problem zaczął się u polskich władz. Polski Związek Hokeja na Lodzie powiedział NIE, polski Komitet Olimpijski tak samo , prezes GKKF podobnie. W końcu udaliśmy się do szefa sportu Włodzimierz Reczka rozpaczliwie mówimy: "A co my bydgoszczanie towarzyszu ministrze jesteśmy winni za numery działaczy Górnika, lodowisko zbudowaliśmy w 9 miesięcy, Kanadyjczycy obiecali, że zagrają i chcą grać, wszystko zależy od tego czy polskie władze przekonają kanadyjska ambasadę." Minister Reczek znał Bronka Ratajczaka z jego starów jeszcze w Warszawie, Bronek potwierdził, że to wszystko co mówię to szczera prawda. Mina ministra rozjaśniała, w końcu zawyrokował tak: "O grze Kanadyjczyków w barwach Polonii przeciwko Górnikowi nie ma mowy, ale wjadą oni na lodowisko, ten wasz Torbyd w kanadyjskich strojach i pozdrowią zebrana publiczność. Nasze władze i ambasadę Kanady biorę na siebie. Postanowione! Zgoda?" Już chciałem rzec, że my gadaliśmy z Warwickami, że oni chcą grać w drużynie Polonii, ale Bronek Ratajczak kopnął mnie pod stołem, ja na niego spojrzałem, a on w tym czasie odrzekł oficjalnie "Zgoda towarzyszu ministrze". Na odchodnym Reczek rzekł "Wierzę wam , że nie będzie tam u was w Bydgoszczy żadnych burd i wszystko przebiegnie pomyślnie w dobrej atmosferze. Liczymy na gościnne przyjęcie klubu Polonia, teraz na was bydgoszczanach leży ciężar aby zmazać tę wpadkę jaką zgotowali nam w Katowicach. Liczę na was panowie, to jest dyplomatyczna sprawa. A żeby tam było wszystko jak rzekłem, wyślę na ten mecz swojego człowieka." Byłem nie pocieszony, Warwickowie mają zrobić rundę wokół lodowiska, tylko tyle? Bronek Ratajczak jednak był zupełnie innego zdania. Zbyszek - mówił mi - czy ty nie widzisz, że Kanadyjczycy aż się gotuja aby zagrać przeciwko Górnikowi, oni chcą grać w drużynie Polonii, a jak oni chcą to żaden człowiek ministra tu nie pomoże. Bracia Warwickowie z napięciem czekali co my zwojowaliśmy, gdy dowiedzieli się, że władze polskie wystarały się o zgodę w ambasadzie w kilka minut gotowi byli do drogi. Na dworcu w Bydgoszczy na Kanadyjczyków czekał cały Zarząd Polonii oraz Komitet Budowy Lodowiska. Potem Hotel Pod Orłem, wytworna kolacja, tak gości się mistrzów. Po kolacji udałem się na Torbyd, oczom moim ukazała się piękna tafla. No to będę miał kij od Billa Warwicka, pomyślałem, spoglądając na tafle. Z boku podszedł do mnie jeden z ówczesnych bydgoskich prominentów, czy jak kto woli towarzyszy i zapytał głupio i bezczelnie: "To ile ci Warwickowie dali panu dolarów redaktorze?" Wolałem nie dyskutować z nim, człek ten był głupi, ale w Bydgoszczy liczyli się z nim, był niebezpieczny, tłumaczyłem mu, że wszystkie świąteczne pieniądze straciłem na pobyt w stolicy, nie uwierzył. Następnego dnia Warwickowie przeprowadzili trening z pierwszą drużyną Polonii, a następnie trenowali wszystkie drużyny, jakie były wtedy w Polonii. Później uroczysta wizyta na obiektach Polonii na Zamoyskiego. Stanisław Miłkowski przedstawił Kanadyjczykom historie hokeja w Bydgoszczy, także bogatą historie Polonii. My byliśmy zainteresowani, jak to Kanada rozbiła w pył ZSRR na mistrzostwach świata, wytworzyła się miła pogawędka. W czasie jej trwania powiedzieliśmy o tym, że może być problem z grą braci w naszej drużynie, że maja tylko pozdrowić widzów. "Dziwne u was zwyczaje najpierw gdy my nie chcemy to nas jedni zmuszają, potem gdy my chcemy i to bardzo to nam nie każą, ale my chcemy grac w waszej drużynie i zagramy, nie martwcie się o to." 19 grudnia 1959 r. Torbyd pękał w Szwach. Ponad 10 tysięcy widzów stało po kostki na glinianych prowizorycznych trybunach. Podczas przedmeczowej odprawy bracia Warwick ubrani w kostiumy nie Kanady, a Polonii Bydgoszcz przerażonemu "człowiekowi ministra" powiedzieli krótko: "My chcemy grać z tą drużyna i zagramy, bo to się tym ludziom co tu grają, co zbudowali to lodowisko i co tu kibicują należy, do hokeistów z Katowic nic nie mamy, nie będzie żadnej bijatyki, bo to są nasi koledzy, ale mają głupich działaczy". Po takim oświadczeniu "człowiek ministra" który miał pilnować, aby Bydgoszczy złagodzić złe wrażenie po Katowicach, nie miał już nic do powiedzenia, bo gra Kanadyjczyków w Polonii mogła tylko pomóc w zmianie opinii o Polakach. W szatni przed meczem Warwickowie zrobili odprawę. " Znamy drużynę Górnika, to bardzo dobry polski zespół, ale choć my jesteśmy trochę starsi, a wy młodzi wiemy, że nam i wam ambicji nie zabraknie" Górnik wygrał w tym meczu 9:3, w pierwszej tercji bydgoszczanie byli jakby sparaliżowani atmosferą, wydarzeniem, tymi tysiącami kibiców, Górnik grał szybko, za szybko jak na grę Polonii, ale druga i trzecia odsłona należała już do Polonii. Potrzeba nam było jednej tercji by zacząć się rozumieć powiedzieli Warwickowie po meczu. Pod koniec grało się nam już zupełnie dobrze. Górnik w ostatnich 20 minutach więcej bronił się niż atakował. Bramki w meczu z Górnikiem zdobyli Dick Warwick 2 oraz Bill Warwick 1. Warto podkreślić, iż Warwickowie za grę w meczu na otwarcie Torbydu nie wzięli ani jednej złotówki. Jesteście wielcy - powiedzieli nam - i robicie wspaniałe rzeczy dla hokeja. Nasza gra niech przysłuży się, abyście rośli w siłę. Dnia 20 grudnia 1959 r. delegacja Polonii szybkimi samochodami odwiozła Warwicków do Warszawy, stamtąd samolotem udali się za ocean aby na Święta Bożego Narodzenia być u siebie w domu. Pobyt braci Warwicków w Polsce miał swój epizod, bowiem 13 miesięcy później wawelskie skarby powróciły na statku "Krynica" z Kanady do Polski.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska