Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoski historyk rejestruje kamerą wspomnienia z II wojny światowej

Anna Stasiewicz [email protected] tel. 52 32 63 154
Rudowicz: - Wspomnienia niestety odchodzą wraz z ludźmi
Rudowicz: - Wspomnienia niestety odchodzą wraz z ludźmi fot. Andrzej Muszyński
Kiedy Marcin Rudowicz siada przed nimi z kamerą, nie są babciami czy dziadkami. Odżywają wspomnienia. Znów mają kilkanaście lat, za sobą szczęśliwe dzieciństwo, przed sobą koszmar wojny.

Styczeń 1945, Bydgoszcz. Szesnastoletnia Genofewa Centek mieszka z rodziną przy ul. Pięknej. Pracuje u niemieckiej rodziny. Niemcy uciekają z miasta. Mimo tego Genofewa Centek idzie do swoich pracodawców. Na lustrze w mieszkaniu widzi kartkę. Ma powiesić mokrą bieliznę, wyjąć chleb z pieca, a wszystko wysłać na podany adres. Dziewczyna wiesza w pośpiechu bieliznę i biegnie do domu. Kiedy wraca następnego dnia, widzi, że w oknach nie ma nawet firan. Nie wchodzi do środka.

Zachować wspomnienia
Marcin Rudowicz z wykształcenia historyk i pracownik Pomorskiego Muzeum Wojskowego od trzech lat rejestruje kamerą wspomnienia świadków wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat.

- W muzeum odbywa się wiele uroczystości, na które przychodzą kombatanci. Ludzie, choć jest ich coraz mniej, pamiętający czasy II wojny światowej. Wspomnienia niestety odchodzą wraz z nimi. Dlatego postanowiłem je rejestrować - wyjaśnia Rudowicz.

Wbrew pozorom archiwizowanie wspomnień wymaga wiedzy historycznej i odpowiedniego warsztatu metodycznego. - Nie wystarczy włączyć kamerę i tylko rejestrować to, co mówią ludzie - wyjaśnia badacz. - Potrzebne jest też odpowiednie podejście, zrozumienie. To w większości bardzo wiekowi ludzie, często nieufni wobec obcych.

Najstarsze osoby, z którymi pracował Marcin Rudowicz, urodziły się w 1916 roku. - Rozmawiałem niedawno z ponaddziewięćdziesięcioletnim Stanimirem Rypyściem, oficerem ogniowym baterii we wrześniu 1939 roku. Osobiście poczęstował mnie herbatą. Kiedy zapytałem, jak zachował tak doskonałą kondycję, odpowiedział: - Najważniejsze, to nie przejmować się duperelami - opowiada ze śmiechem Rudowicz.

Ciocia była pierwsza
Pierwsze wspomnienia, które zarejestrował kamerą Marcin Rudowicz, to opowieści własnej ciotki. - Często podczas spotkań rodzinnych opowiadała, co działo się podczas czasów wojny. Pomyślałem, dlaczego tego nie zachować - dodaje.

Jak wyjaśnia Rudowicz, rejestrowanie wspomnień kamerą bardzo dużo daje i to nie tylko historykowi. - Psycholog wyczyta wiele z zachowania, mimiki twarzy czy ruchu rąk. Polonistę na pewno zainteresuje gwara albo akcent, z jakim ci ludzie mówią. Takie wspomnienia to doskonały materiał dla wielu specjalistów - przekonuje.

Marcina interesuje przede wszystkim historia wojskowości. - To nie znaczy jednak, że odrzucam inne wspomnienia. Interesuje mnie człowiek, który podczas wojny sprzątał ulice, był na przymusowych robotach. Interesują mnie opowieści kobiet, które uciekały przed rosyjskimi żołnierzami, bo bały się gwałtów, a matki rysowały im czerwone kropki, by wyglądały jak chore na ospę. To jest życie, oddaje atmosferę, tragedię tamtych czasów. Nie trzeba wstydzić się swoich wspomnień - dodaje.

Rozmówcy Marcina często są zaskoczeni jego wizytą. Traktują ją wręcz jak święto. Z szafy wyciągają najlepsze ubranie, pieką ciasto, nierzadko czekają na niego z całą rodziną. - Nie sądzą, że ich wspomnienia mogą jeszcze kogoś zainteresować. Jednocześnie bardzo się cieszą, że ktoś ich odwiedza, chcą się podzielić swoimi wspomnieniami - opowiada.
Część relacji Marcina Rudowicza została wykorzystana w książce "Bydgoszcz 1945", wydanej przez PMW.

Wyścig z czasem
Do tej pory badaczowi udało się zabrać kilkadziesiąt relacji. - Robię to po pracy albo w soboty. Ostatnio przez kilka godzin zbierałem wspomnienia. Żona zadzwoniła i zapytała: - Marcin, zapomniałeś, że masz rodzinę?

Niewykluczone, że wspomnienia zarejestrowane przez Marcina Rudowicza uda się wydać. - Na razie staram się dotrzeć do jak największej liczby osób - mówi.

Fundacja wsparcia Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, współpracująca z Pomorskim Muzeum Wojskowym, dostała od miasta pieniądze. Chce kupić profesjonalny sprzęt, m.in. nową kamerę, twarde dyski.

Marcin Rudowicz nie zamierza kończyć rejestrowania swoich wspomnień na czasach II wojny światowej. - Interesują mnie relacje Polaków walczących w różnych częściach świata służących w misjach pokojowych - mówi. Chce zbierać relacje bydgoszczan, którzy w sposób aktywny brali udział w życiu publicznym czy służyli w wojsku. Pracy na pewno mi nie zabraknie - przekonuje. - Nie wiem tylko, czy żonie wystarczy cierpliwości - żartuje.

Marcin Rudowicz nadal szuka osób, które chcą podzielić się swoimi wspomnieniami z czasów II wojny światowej. Można dzwonić pod numer 509 892 028.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska