Mieszkańcy baraków w strachu
https://www.youtube.com/watch?v==5_Fe1g4GCw8
- Boję się pożaru, bo barak jest prawie cały z drewna. Na szczęście, jest parterowy i mam nadzieję, że w razie czego będziemy mogli szybko uciec, chociażby wyskoczyć przez okno - opowiada pani Elżbieta, która od 7 lat mieszka w baraku przy Solnej na Kapuściskach.
Wystarczy iskra
Wprawdzie była tu wymieniana instalacja elektryczna, ale... - Co z tego, skoro tutaj mieszka rodzina, której odłączono prąd. Wieczorami jej członkowie siedzą przy świeczkach. Nie daj Boże, kiedyś im się jedna z nich przewróci i wszystko stanie w płomieniach.
Nie tylko świeczka stanowi zagrożenie, także piece kaflowe. - Palimy w piecach przez całą zimę i wczesną wiosnę. Co prawda kominy są co roku sprawdzane, ale tutaj wystarczy iskra, aby wszystko spłonęło - powiedział nam Leszek Wojdylak, który przy Solnej mieszka już od 35 lat.
Jest tam wielu mieszkańców, którzy nie boją się pożaru. - Moim zdaniem nic się złego tu wydarzyć nie powinno. Jeden drugiego pilnuje i jeśli coś się stanie, to sobie poradzimy - mówi Jan Czarnecki.
Jego optymizmu nie podziela Marek Jaworski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Drewniane baraki już dawno powinny być rozebrane. Mój kolega wychował się w takim baraku przy ulicy Smoleńskiej i wiem, jakie warunki tam panują - mówi. - Mamy XXI wiek i, według mnie, ludzie nie powinni tam w ogóle mieszkać.
Nie czują się bezpieczni
W barakach w Łęgnowie jest o tyle lepiej, że są murowane. Tamtejsi mieszkańcy nie czują się jednak specjalnie bezpiecznie. - Zapalić się może wszędzie - mówi Beata Piaskowska. - Tragedia w Kamieniu Pomorskim dała mi do myślenia, w końcu mam małe dzieci.
W fatalnym stanie są też baraki przy ulicy Chodkiewicza. O ich mieszkańcach piszemy już od lutego, próbując pomóc w trudnej sytuacji.
Zagrożeni są jednak nie tylko mieszkańcy baraków. - Cała bydgoska starówka jest łatwo palna. Domy mają drewniane stropy i ocieplenie z trocin. Największy pożar, jaki pamiętam, miał miejsce właśnie na starówce. Paliło się wtedy całe poddasze na ulicy Śląskiej - mówi Jarosław Umiński, rzecznik bydgoskich strażaków.
Boją się mieszkańcy baraków podbydgoskich miejscowości. Czytelnik z Paterka zaalarmował nas, że przy parterowym budynku przy noclegowni brakuje hydrantów. Dowiedzieliśmy się, że budynek jest przeznaczony do rozbiórki i powinien być pusty.
Bez wody i ogrzewania
- Żadna z mieszkających w nim osób, nie ma z nami zawartej umowy. Nikt nie płaci. W budynku odcięta jest woda i ogrzewanie - informuje Paweł Warszawski, prezes Nakielskiej Administracji Domów Miejskich. - W sprawie tego budynku mam spotkanie ze strażakami w najbliższy czwartek. Wieszenie tam metalowych gaśnic mija się z celem, bo mogę się założyć, że natychmiast znikną.
To nie jedyny budynek, jaki będą sprawdzać strażacy w powiecie nakielskim. - Odwiedzimy wszystkie noclegownie i obiekty socjalne na naszym terenie, pomimo że kontrolowaliśmy je ostatnio przed zimą - informuje Tadeusz Milewski, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Nakle.
I takie kontrole odbędą się całym województwie.