Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoskie rody: Weynerowscy i "Leo"

Hanka Sowińska [email protected] Fot. Achiwum/marek Chełminiak, wojciech wieszok
Potomkowie Weynerowskich nie doczekali się zwrotu fabryki
Potomkowie Weynerowskich nie doczekali się zwrotu fabryki archiwum / Wojciech Wieszok
Trzy pokolenia pracowały na to, by stworzyć firmę, której produkty cieszyły się wielką renomą, tak w kraju, jak i za granicą. Gdyby nie wojna, ród Weynerowskich pozostałby w mieście nad Brdą, pomnażając majątek, dając pracę setkom bydgoszczan, a klientom znakomitej jakości obuwie.
Willa przy ul. Kopernika była prezentem dla Julii i Witolda
Willa przy ul. Kopernika była prezentem dla Julii i Witolda archiwum / Wojciech Wieszok

Willa przy ul. Kopernika była prezentem dla Julii i Witolda
(fot. archiwum / Wojciech Wieszok)

Rodzina Weynerowskich związana jest z Bydgoszczą od XVIII w. Pierwszym, który zajął się wytwarzaniem obuwia był Wiktor Weynerowski. To on, w 1876 roku, przy Alei Kasztanowej założył wytwórnię obuwia filcowego.

W rodzinny interes bardzo szybko został wprowadzony Antoni (1864-1939), syn Wiktora i Joanny (z d. Olesek). Już jako uczeń gimnazjum pomagał ojcu.

Przeczytaj również: Najlepsza kawa i lody w Bydgoszczy? Tylko "u Hassa"

Pierwsze pary obuwia były sprzedawane przez Weronikę, siostrę Antoniego, która chodziła od domu do domu, by znaleźć nabywcę. Za zarobione ze sprzedaży pieniądze robiono następne pary. Tak, powoli, interes się rozkręcał.

Około 1891 r. Antoni przejął prowadzenie zakładu, który odtąd funkcjonował pod nazwą "W. Weynerowski i syn Fabryka Obuwia". Prosperująca coraz lepiej firma potrzebowała nowych pomieszczeń. Odpowiednie znaleziono w fabryce maszyn Wiesego przy Berlinerstrasse 22 (obecnie ul. Świętej Trójcy). Zakład zatrudniał wówczas prawie 200 osób i wytwarzał 400 par obuwia.

Zobacz także: Długa historia kolejowych "sygnałów", czyli 160 lat Kolejowych Zakładów Łączności w Bydgoszczy

Jednak już w pierwszej dekadzie XX w. i ten lokal okazał się niewystarczający. Dlatego w 1906 r. zapadła decyzja o rozbudowie firmy i przeniesieniu jej do specjalnie zaprojektowanego gmachu przy ul. Chocimskiej. W tym celu Weynerowscy kupili 5-hektarową działkę.

"Zbudowany według gustownego planu w roku 1909 gmach ten fabryczny, piękną swą fasadą z czerwonej cegły, zajmuje niemal połowę długości ulicy Chocimskiej, jedną ze swych stron zbaczając w ulicę Kościuszki" - tak w lipcu 1922 r. opisywał budynek dziennikarz "Tygodnika Ilustrowanego".

Potomkowie Weynerowskich nie doczekali się zwrotu fabryki
Potomkowie Weynerowskich nie doczekali się zwrotu fabryki archiwum / Wojciech Wieszok

Potomkowie Weynerowskich nie doczekali się zwrotu fabryki
(fot. archiwum / Wojciech Wieszok)

Zakład przeniósł się do nowej siedziby w 1910 r. Przed wybuchem I wojny światowej fabryka zatrudniała przeszło 300 osób.

Antoni ożenił się z Leokadią z d. Kentzer. Małżonkowie doczekali się trzech synów - Leona, Henryka i Witolda oraz córki Heleny. Po śmierci ojca (Wiktor zmarł w 1917 r.) Weynerowski sam prowadził fabrykę. Ale dorastały już wnuczęta Wiktora, więc Antoni mógł mieć pewność, że synowie przejmą rodzinny interes. Tak się stało w roku 1929. Wówczas tona czele fabryki stanął Henryk - inżynier obuwnik i Witold Klemens - absolwent prawa i ekonomii (kończył studia w Genewie i Wiedniu).

Trzeciemu z synów - Leonowi - nie dane było włączyć się w pomnażanie rodzinnego majątku. Zginął podczas I wojny światowej, walcząc na froncie francuskim; miał zaledwie 19 lat.

Czytaj też: Buty z bydgoskiego Londynka podbiły Europę. A padły wraz z PRL-em

Hołdem złożonym Leonowi i żonie Leokadii, która odeszła w 1927 r., było nadanie fabryce imienia "Leo". Stało się to w 1932 r. Odtąd firma funkcjonowała pod nazwą "Leo" Fabryka Obuwia Spółka Akcyjna. Tak zaczął się najlepszy okres w historii firmy.

Antoni, oprócz fabryki butów, miał także majątek ziemski w Myślęcinku i tartak parowy z fabryką mebli przy ul. Promenada 43. Posiadał także okazałą willę przy ul. Toruńskiej (na wysokości pętli tramwajowej przy Babiej Wsi).

Po założeniu spółki fabryką przy Chocimskiej kierował Henryk, zaś Witold był odpowiedzialny za sprzedaż obuwia.

Buty z "Leo" trafiały do sklepów w całej Polsce, w tym do sieci firmowych placówek. Szły również na eksport. Firma wytwarzała obuwie dla dorosłych i dzieci. Do produkcji wykorzystywano także skóry sprowadzone z zagranicy (skóry węży i jaszczurek, skóry kozie).

W latach 30. przy ul. Kopernika stanęła niezwykłej urody willa, zbudowana w stylu holenderskim - zamieszkał w niej Witold Klemens z żoną Julią Kessler, z pochodzenia Holenderką.

Z wielkim prawdopodobieństwem można przyjąć, że gdyby nie II wojna światowa czwarte pokolenie Weynerowskich - Witold Maciej i jego brat bliźniak Józef, synowie Witolda Klemensa i Julii, zapisaliby kolejne rozdziały w historii firmy "Leo" (Henryk nie miał dzieci).

Szczęśliwy los sprawił, że we wrześniu 1939 r. większość rodziny zdołała opuścić ogarnięty wojną kraj. Witold z żoną i czwórką dzieci (oprócz chłopców-bliźniaków Julia urodziła dwie córki - Helenę i Julię) osiedlili się w Kanadzie. W 1945 r. do Stanów Zjednoczonych wyemigrował Henryk. Tylko senior rodu już na zawsze pozostał w polskiej ziemi. Zmarł w 1939 r. podczas ewakuacji na wschód.

- Za oceanem nikt już nie podjął się kontynuowania rodzinnej tradycji. Choć miłe byłoby ją wskrzesić - tak mówił w 2000 r. Witold Maciej Weynerowski, który zrobił karierę w dyplomacji. Przez wiele lat był ambasadorem "kraju pachnącego żywicą" w Iraku, Tunisie, Libii. Witold Weynerowski: - Mama zmarła w 1986 roku, półtora roku po nie odszedł ojciec. W 1988 r., w kwietniu, polonia amerykańska żegnała z wielkimi hołdami wuja Henryka. Przypomniano wtedy, że był nie tylko doskonałym biznesmenem, ale wielkim patriotą.

Witold Maciej Weynerowski odszedł w 2007 r.

Wiadomości z Bydgoszczy

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska