Firma z siedzibą w Bydgoszczy przy ul. Kraszewskiego 1 działa od 10 lat. Jej pracownicy sprzedają m.in. produkty elektroniczne oraz usługi telekomunikacyjne przez telefon.
W Bydgoszczy pracowały dotąd 222 osoby, w oddziale w Toruniu, przy Szosie Bydgoskiej - 254.
Czytaj też: Firma telemarketingowa zatrudni w Toruniu prawie 200 osób. Trwa rekrutacja
- Większość na umowę-zlecenie. Mało kto miał etat - mówi Dagmara, która była zatrudniona na stanowisku telemarketerki. - Ludzie nie narzekali, bo ładnie można było zarobić. Dostawałam na rękę 1400 złotych podstawy, do tego prowizję. Za sprzedaż laptopa - 100 złotych, za telefon - 20. Miesięcznie miałam nawet dwa tysiące wypłaty.
Pracownicy mówią, że nic nie zapowiadało rychłego końca ich kariery w CTDP. - Szefowie wspominali o podwyżkach, planowali szkolenia - mówi pracujący tam Mariusz.
Powód: brak rentowności
Dagmara: - 31 sierpnia dostaliśmy 30-dniowe wypowiedzenia. W dokumencie czytamy: "Przyczyną rozwiązania umowy jest brak możliwości osiągnięcia rentowności w związku z problemami operacyjnymi we współpracy z głównym kontrahentem spółki". Czyli problemy finansowe przedsiębiorstwa.
- Zwolniono nie tylko wszystkich telemarketerów, ale i naszych koordynatorów - dodaje pan Mariusz. - Szefowie tłumaczyli, że zwolnią "tylko" 74 osoby. Nieprawda, na bruk pójdą wszyscy pracownicy z parteru i pierwszego piętra, a ponad 70 pracowało na jednej kondygnacji. Tomasz Zawiszewski, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy: - Przedsiębiorstwa planujące zwolnienia grupowe mają obowiązek zgłaszać ten fakt do naszego urzędu. Firma CTDP powiadomiła nas już o zwolnieniach.
Z Bydgoszczy do Torunia.
Czytaj też: Wielka inwestycja we Włocławku. Orlen zatrudni 200 osób
A w Toruniu trwa rekrutacja
- Zwalniamy 137 osób w Bydgoszczy, ponieważ likwidujemy dział handlowy - informuje Magdalena Beissert,rzeczniczka CTDP. - Przenosimy prawie wszystkie nasze projekty do oddziału w Toruniu. Tutaj nie planujemy zwolnień. Nawet trwa rekrutacja nowych pracowników.
Zwalniani mogą również ubiegać się o posady, ale w Toruniu. - Na samo paliwo wydałbym przynajmniej 500 złotych miesięcznie, a na dojazdy traciłbym w jedną stronę ponad dwie godziny - twierdzi Mariusz.
Wśród zwalnianych wrze. - Szefowie obiecali, że dostaniemy nawet pięć tysięcy odprawy. Nieprawda! Tyle dostaną tylko ci, którzy byli zatrudnieni przynajmniej dwa lata, a przecież nasza komórka istnieje pół roku - denerwuje się pani Dagmara.
Rzeczniczka firmy zapewnia, że to kłopoty przejściowe. - Nadal będziemy działać i świadczyć usługi, a nawet się rozwijać. Tyle, że musimy przeczekać trudny dla nas okres - dodaje Beissert.
