
(fot. Fot. Sylwia Sitka)
We mszy św., którą celebrował w bydgoskiej katedrze biskup Jan Tyrawa, wzięło udział ponad tysiąc osób. Ci, którzy nie zmieścili się w kościele, stali na zewnątrz, w pobliżu wejść do świątyni.
Księga kondolencyjna - wpisz się
Po mszy większość osób udała się na Stary Rynek, aby tam zapalić znicze i położyć kwiaty przy Pomniku Pamięci Walki i Męczeństwa. Wśród zgromadzonych na płycie rynku był m.in. Sebastian Ratajczak, mieszkaniec Wyżyn, informatyk.
- Dziś to już nie ważne, jakiej opcji politycznej jesteśmy zwolennikami, jaki mamy światopogląd, na kogo głosowaliśmy w wyborach - mówi Ratajczak. - Dla wszystkich nas, Polaków dzisiejsze wydarzenie to cios, na którego określenie trudno znaleźć słowa. Pozostaje tylko przyjść tu na miejsce i zjednoczyć się z innymi.
Piotr Król, radny miasta, którego spotkaliśmy, gdy wychodził z mszy w farze, nie mógł znaleźć słów do opisania swoich emocji: - Ja w to ciągle nie wierzę. Nie wierzę, że ten samolot spadł... i to tam, w Smoleńsku. Nie wierzę, że prezydent nie żyje. Ale wiem to. Chociaż wciąż wydaje mi się, że to tylko zły sen. Przyszedłem tu dzisiaj, by ukoić swoje myśli, połączyć się w bólu po tej katastrofie z innymi obywatelami.
Do fary udał się też poseł Andrzej Walkowiak. - Jestem zdruzgotany dzisiejszą tragedią. To straszna katastrofa w tym aspekcie czysto ludzkim, jak i to niewiarygodny cios dla polskiej polityki, polskich elit.