Kiedy pewnego letniego popołudnia siedzieliśmy obok siebie na ławce przy solankowych tężniach, zauważyłem na jego przedramieniu wytatuowany niebieskim tuszem numer 3416. Zapytałem o tę pamiątkę. - To z Auschwitz - odpowiedział pan Kazimierz i drżącym głosem przybliżył mi swoje okupacyjne i powojenne dzieje. Urodził się w 1923 r. w Wieluniu, jako czwarte z dzieci w rodzinie Adama i Czesławy Bokalskiej. Gdy nadszedł wrzesień 1939 r. miał szesnaście lat, ukończoną szkołę powszechną i jednoroczną praktykę w fabryce maszyn rolniczych braci Zarzyckich. Droga, jaką przebył od tego czasu, wiodła poprzez udział, jako żołnierza w kampanii wrześniowej, walkę w obronie Warszawy, próbę przedostania się na Zachód, więzienie w Sanoku i Tarnowie, obozy koncentracyjne Auschwitz, Nowgame, Biemen, Bochum, Buchenwald oraz więzienie w Dortmundzie. Swoje okupacyjne przejścia, Kazimierz Kaszubski zapisał i zatytułował "To przeżyłem."
Powojenne dzieje pana Kazimierza są podobne do innych młodych ludzi z tego pokolenia. Jego losy znaczą kolejne daty życia w powojennej rzeczywistości. W 1948 r. ukończył Liceum Mechaniczne we Wrocławiu, uzyskując maturę i dyplom technika. W ty samym
roku podjął studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Szczecińskiej, zakończone w 1951 r. zdobyciem tytułu inżyniera. Potem odbywał obowiązkowe przeszkolenie wojskowe, po którym pozostał w Ludowym Wojsku Polskim. W 1961 r. obronił na Politechnice Warszawskiej pracę magisterską. Pracując na różnych stanowiskach w zakładach wojskowych dosłużył się stopnia podpułkownika i w 1975 r. odszedł na rentę. Jest kawalerem Orderu Odrodzenia Polski.
Mimo iż tak wiele przeżył, została w nim młodość, która go mobilizuje. Jest aktywny fizycznie. - W Inowrocławiu znalazłem wszystko, co jest mi potrzebne dla podtrzymania zdrowia i sprawności organizmu - mówi Kazimierz Kaszubski. Często korzysta z basenu termalnego. Codziennie odbywa spacer po ścieżkach parku zdrojowego z kijkami, zakończony ćwiczeniami w siłowni na wolnym powietrzu przy tężniach. Dużo czyta, a raczej słucha książek, bo ma ograniczone widzenie. Dlatego podczas pobytu w naszym mieście, zawsze korzysta z wypożyczonych z biblioteki miejskiej, płyt. Z nieodłącznymi kijkami zwiedza zabytki Inowrocławia i okolicy. Zawsze, kiedy kończy kurację, mówi jeszcze tu powrócę. A więc, do zobaczenia panie Kazimierzu.