https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Byłam zakonnicą. Odeszłam. Klasztor opuściłam świtem...

(pio)
Siostry mogą odejść z zakonu, jeśli przekonują się, że to nie ich droga życiowa
Siostry mogą odejść z zakonu, jeśli przekonują się, że to nie ich droga życiowa sxc.hu
- Klasztor musiałam opuścić wczesnym świtem, żeby nikt nie widział. I tak jestem przez współsiostry potępiona. Dla nich wystąpienie z zakonu to zdrada - opowiada była zakonnica.

Historia 1: - Byłam w zakonie kontemplacyjnym, czyli w takim, gdzie większą część dnia się medytuje, rozważa i modli. To były piękne chwile. Wyciszyłam się, poznałam samą siebie. Po kilku tygodnia zdecydowałam jednak, że zakonnicą nie będę. Nie podobały mi się te sztuczne gesty, nadmierna życzliwość, nieschodzące z ust uśmiechy. To "coś" ciągnęło mnie do świata zewnętrznego. Nie było mi łatwo odejść, bo wystąpienie z zakonu, nie mając nawet ślubów, jest bardziej potępiane przez społeczeństwo niż rozwód, zdrada, przemoc. Gdy zrzucasz welon zakonny, możesz liczyć się do końca życia z tym, że będziesz wytykana, a za plecami będziesz słyszeć: "To jest ta gorsza".

Historia 2: - Jako nastolatka udzielałam się mocno w życie mojej parafii. Współorganizowałam schole, oazy, pielgrzymki, śpiewałam w chórze kościelnym. Pochodzę z bardzo religijnej rodziny. Gdy zakomunikowałam bliskim, że będę zakonnicą, cieszyli się. Po paru tygodniach pobytu za klasztornymi murami wiedziałam, że to nie dla mnie. Jestem spokojna, ale ten spokój w klasztorze przerażał mnie. Lubię, jak wokół mnie dużo się dzieje, lubię załatwiać, działać, organizować. Tego mi brakowało. Gdy się pakowałam, jeden z kleryków powiedział mi, że o osobach, które odchodzą z seminarium, mówi się, jak o umarłych. Współsiostry mówiły mi, że zdradziłam Boga, zmarnowałam swoje powołanie, a skoro tak, to zmarnuję całe życie. Klasztor musiałam opuścić wczesnym świtem, żeby nikt nie widział. Od odejścia z seminarium minęły cztery lata. Rodzina pogodziła się z moją decyzją. Teraz jestem szczęśliwą mężatką. Niedługo na świat przyjdzie nasze pierwsze maleństwo.

Historia 3: - Krótko przed ślubami zakonnymi, zrezygnowałam. Wstyd przyznać, ale wiedziałam, że nie mogę do końca żyć w czystości. Popęd seksualny był większy. Oficjalną przyczyną było jednak to, że czuję, że nie mam powołania. Nie miałam wyrzutów, gdy odchodziłam. Teraz mam chłopaka, planujemy ślub. Wie o mojej przeszłości. Tyle, że on chodzi do kościoła, ja - nie. Potrzebuję czasu na to, żeby móc do niego wrócić.

Nie każda kobieta, która decyduje się wstąpić do zakonu, jest pewna swojego wyboru. Po to jest czas do ślubów wieczystych czy pobyt w seminarium, żeby się przekonać co do słuszności (czy niesłuszności) wyboru tej drogi życiowej i ewentualnie ją zmienić. Zmienić znaczy odejść.

Zobacz także: Tragedia pod Golubiem. Zginęły dwie osoby [zdjęcia]

Jedne kobiety zjawiają się tutaj z powołania albo zdaje im się, że to powołanie. Nie brakuje jednak "kandydatek" na siostry, które wstępują do klasztoru z ciekawości. Często już podczas postulatu, czyli w okresie pierwszego etapu pobytu w zakonie, przekonują się, że to nie dla nich. Rezygnacja po paru latach może wynikać z tego, że osoba zaczynała mieć wątpliwości już wcześniej, ale sama siebie oszukiwała, że ma powołanie.

- Czasami Bóg wzywa osobę do zakonu, by nauczyć ją czegoś i odejście wcale nie znaczy, że jesteśmy do niczego - piszą na jednym z forów niedoszłe siostry.

Tekst powstał w oparciu o wypowiedzi z forów internetowych, m.in. forum.wiara.pl.

Mam pytanie - rozmowa z Magdaleną Mateją.

Komentarze 26

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Matta84
11 listopada 2019, 20:24, Gość:

Jesli Bog wzywa to wie do czego,tylko ludzie nie potrafia temu spostac bo licza tylko na siebie,wlasne ja i nie sluchaja Boga tylko siebie.

Gratulacje, że jesteś dobrym zakonnikiem/księdzem/zakonnica.

M
Matta84
11 sierpnia 2018, 8:53, Tom:

Ciekawi mnie dlaczego młode kobiety wstępują do klasztorów. Nie mają najmniejszych potrzeb cielesnych, nigdy nie podobał im się żadny chłopak, czy dziewczyna, nie lubią dzieci, przecież to się może zmienić

11 listopada 2019, 20:27, Gość:

Jesli sie koerujesz "potrebami" ciala to wspolczuje. Bog daje alske czystosci by wytrwac w postanowieniu ale ludzie nie potrafia Mu powiedziec "tak" calkowicie - w kazdej sferze.

Rozumiem, że ty to zrobiłaś/es i jesteś w Zakonie teraz.

G
Gość
11 sierpnia 2018, 8:53, Tom:

Ciekawi mnie dlaczego młode kobiety wstępują do klasztorów. Nie mają najmniejszych potrzeb cielesnych, nigdy nie podobał im się żadny chłopak, czy dziewczyna, nie lubią dzieci, przecież to się może zmienić

Jesli sie koerujesz "potrebami" ciala to wspolczuje. Bog daje alske czystosci by wytrwac w postanowieniu ale ludzie nie potrafia Mu powiedziec "tak" calkowicie - w kazdej sferze.

G
Gość

Jesli Bog wzywa to wie do czego,tylko ludzie nie potrafia temu spostac bo licza tylko na siebie,wlasne ja i nie sluchaja Boga tylko siebie.

G
Gość
gorszych dziwactw chyba nie przeczytałam i lepiej mijających się z prawdą..Znam kilku byłych kleryków jednego księdza bez sutanny kilka siostr z różnych zgromadzen które wystąpiły i w postulacie i w nowicjacie Nigdy nie słyszałam od nich aby żałowały odejścia nigdy nie słyszałam aby władze klasztorne straszyły restrykcjami czy wyciągały konsekwencje jakies dziwne..Myslę ze ten artykul opiera się na takich samych "faktach" jak ten ze karmelitanki bose śpią w trumnach..
T
Totus tuus
Nie należy uogólniać, że każdy zakon jest zły. Pamiętać należy jednak, że zakon tworzą ludzie, a ludzie do nieomylnych, idealnych nie należą. Każda kandydatka w zależności od zakonu do którego wstępuje ma wystarczająco dużo czasu na dogłębne rozeznanie, czy ma rzeczywiście powołanie, czy nie. Odejścia o świcie nie wynikają z braku dojrzałości dziewczyny, a z woli przełożonych. Czytałam wielokrotnie, kiedy odchodząc nie mogły się nawet pożegnać z współsiostrami, bo to hańba i wstyd. Często nie udzielane ochodzącym żadnego wsparcia, nie ofiarowane pomocy. W zakonach żeńskich wiele musi się jeszcze zmienić. Zakonnice to przede wszystkim kobiety. Jak każda z nas ma potrzeby i nie powinno tak być, że o każdy drobiazg musi prosić przełożoną. Powinny mieć kieszonkowe na swoje potrzeby i nieco więcej swobód, bo to osoby dorosłe, tym bardziej, że przecież pracują. Tak samo przełożona nie powinna mieć wglądu do korespondencji, czy paczek, które siostry otrzymują. To rzecz prywatna. Owszem, są zakony bardzo postępowe, o nowoczesnym światopoglądzie, ale także wiele zbyt rygorystycznych, i tych, gdzie przemoc wobec podopiecznych jest tolerowana i zamiatana pod dywan, jak u boromeuszek w Zabrzu, które kazały jeść dziecku wymiociny, czy inne dzieci bić podopiecznych. Trudno w przypadku takiego bestialstwa mówić o powołaniu. Odchodząc, dziewczyny uzkarżały się na brak możliwości realizacji charyzmatu, bo przełożona uznawała się za osobę przez którą to rzekomo sam Pan Bóg przemawiał i według niej miała wykonywać inne zadania, bo to ona wiedziała, co jest dla podwładnej najlepiej, zamiast jak najlepiej wykorzystać wiedzę, wykształcenie i umiejętności kandydatek, sióstr dla zakonu. Założycielom przyświecał konkretny cel, dla którego przecież założyli zgromadzenie i to powinno być priorytetem każdej przełożonej, która jako główny organizator życia danej wspólnoty powinna być, jak matka - mentorką, osobą dającą przykład, ale i wsparciem. Decyzje przez nią podjęte powinny uwzględniać predyspozycje sióstr, ale podlegać także rozmowie, dyskusji w razie wątpliwości, czy obaw lub sugestii.
P
Paulina
Większych bzdur, bredni i kłamstw w życiu nie czytałem
T
Tom
Ciekawi mnie dlaczego młode kobiety wstępują do klasztorów. Nie mają najmniejszych potrzeb cielesnych, nigdy nie podobał im się żadny chłopak, czy dziewczyna, nie lubią dzieci, przecież to się może zmienić
a
anna

historia 2.

Przerobiona.. bo w zakonie nie ma seminarium, jak juz to postulat, nowicjat, juniorat. Zatem nie pisala tego żadna eks zakonnica... :-)) tylko tekst stworzony pod publikę, zenada

A
Anka
Myślę że aby poświęcić się służbie Bożej należy podejść bardzo poważnie. Mam wrażenie że część kandydatów do zakonu tak naprawdę nie wie na czym ona polega. Szybko zraża się i odchodzi- są niedojrzali. Pani która po wyjściu z zakonu przestała uczęszczać na Mszę radzę by się naprawdę zastanowiła po co tam poszła.I jeszcze jedno - nie spotkałam się nigdy ze złą opinią o osobach opuszczających zakon- to raczej ich wymyśl aby z siebie zrobić ofiarę.
B
Benia
Po to jest czas do ślubów wieczystych żeby się rozeznać. Tak samo w seminarium do święceń. Dobrze że miały odwagę odejść. Dziwi mnie tylko,że przy odejściu słyszą z ust przełożonych:zdradziłaś Boga itd. To jest ewidentna niedojrzałość tych przełożonych,a takie słowa wypowiadają ludzie,którzy z Bogiem się rozminęli nawet będąc w klasztorze. Bóg kocha każdego człowieka.
M
Milenka
Tekst nawet ciekawy, ale szukanie sensacji: te panie, których wypowiedzi są przytoczone nie były zakonnicami, tylko KANDYDATKAMI na zakonnice, żadna nie złożyła ślubów...
D
Donek33
Jest ksiądz i jest ksiądz.
Niektórzy mylą powołanie z chwilową fascynacją i tak samo jest w przypadku sióstr zakonnych.
To tylko ludzie, więc też mają swoje słabości.
o
oleczka
Teraz powołanie do zakonu i tak traktuje się jak prace przynajmniej co raz częściej sie słyszy o takim podejściu księży.
p
palomita
Każdy ma prawo do zmiany zdania nie wiem o co tyle hałasu

________________
Polecam portal Kredyty inwestycyjne oprocentowanie
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska