Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

CB-radio, Czesława okno na świat

Joanna Grzegorzewska
Fot. Tytus Żmijewski
Czy można pomagać innym, samemu potrzebując pomocy przy najprostszych nawet czynnościach? Można.

Czy można pomagać innym, gdy sam nie możesz przejść przez jezdnię, wyjść na spacer, zrobić zakupów? Gdy nie możesz czytać, oglądać telewizji?

Kiedy pójście do kina mija się z celem, bo i tak nic nie widzisz?

Można.

A jeśli nie wierzysz drogi Czytelniku, posłuchaj opowieści o Czesławie, któremu koledzy nadali ksywkę Kobra.

Posłuchaj opowieści o 74-letnim bydgoszczaninie, który po roku życia w ciemności i samotności odnalazł sens życia. Który mimo że jest niewidomy, paradoksalnie lepiej widzi bydgoskie skrzyżowania, ronda, drogi niż niejeden kierowca.

Mobil do ogólnego

Głos: - Mobil do ogólnego, gdzie znajdę ogólnego miasta Bydgoszcz?

Czesław: - Tu ogólny, mów kolego.

Głos: - Ulica Szczawnicka, powtarzam, ulica Szczawnicka.

Czesław: - Przejdź na dwudziesty czwarty (mówiąc, to Czesław sam przekręca gałkę CB-radia głośno licząc "raz, dwa, trzy, cztery, pięć" przechodząc z ogólnodostępnego kanału 19 na kanał 24).

Czesław: - Kolega na ulicę Szczawnicką, tu ogólny. Gdzie jesteś?

Głos: - Ulica Nad Torem, jestem na wysokości...

Czesław: - Przejedziesz około jednego kilometra, po lewej ręce będziesz miał kilka zabudowań, skręcisz w prawo, wjedziesz w Opławiecką, przed kościółkiem skręcisz w lewo.

Głos: - Powtórz.

Czesław: - Powtarzam, po lewej ręce będziesz miał kilka zabudowań, skręcisz w prawo...

Błyski i mroczki

Zaczęło się tak: był w sile wieku, wesoły, towarzyski. Miał żonę, syna, plany na przyszłość, wędkę w kącie, samochód pod domem i kolegów w pracy, za ścianą, w innym mieście, a nawet na Wybrzeżu, na które, kiedy tylko się dało, jechał z całą rodziną. Miał pracę, w Eltrze. Stanowisko: frezer.

I pewnego razu, tak licząc od dzisiaj - ponad czterdzieści lat temu, zdarzyło się TO.

Wypadek.

Ostrzył nóż na szlifierce.

Kamień szlifierski pękł, jakiś okruch trafił Czesława prosto w oko. Oka nie ma.
To znaczy jest, tylko że nieprzydatne, bo w ponad 90 procentach można o nim powiedzieć "niewidzące" (pozostałe kilka procentów zostało na widzenie światła, dużych konturów, wyciągniętej dłoni, rozczapierzonych palców).

- Nie było źle - mówi dzisiaj Czesław. - Miałem drugie oko i to całkiem ładne.
Drugie widziało dobrze, było ruchliwe i całkiem "dobrze-sobieradzące". Pozwalało Czesławowi pracować, chodzić na ryby, a nawet jeździć samochodem.

Minęło trochę lat i...

- To było dwanaście lat temu. Zaczęła mnie boleć głowa, pojawiły się mroczki. Poszedłem do jednego lekarza, do drugiego, kazali mi brać tabletki, ale nikt nie wpadł na to, żeby mi zmierzyć ciśnienie w oku.

A kiedy już na to wpadli, było za późno.

Jaskra tak zniszczyła nerw wzrokowy i komórki, że oko przestało widzieć. Zupełnie.

Żadnego światła, cienia, konturów.

Tylko ciemność. I odgłosy, które nagle stały się głośniejsze niż myśli. I zapachy, które - nie wiedzieć dlaczego - postanowiły być teraz jakieś mocniejsze, ostrzejsze, drażniące i wszechobecne.

- Wiedziałem, że niewidomym wyostrzają się wszystkie zmysły, ale nie wiedziałem, że aż tak bardzo... - uśmiecha się Czesław smutno. - W ogóle nie wiedziałem, że będzie aż tak trudno...

Przez pierwsze miesiące Czesław w ogóle nie ruszał się z domu.

Nic nie robił.

Z nikim nie rozmawiał.

Złe i głupie myśli

- Odgrodziłem się od wszystkich. Do głowy przychodziły same głupie myśli.

- Głupie?

- A że człowiek nikomu już niepotrzebny, że tylko jest ciężarem dla rodziny, utrudnia życie innym. "Po co?" - pytałem siebie. Po co to wszystko, kiedy jestem jak nic niewarty mebel, który trzeba przestawiać z kąta w kąt, bo tylko przeszkadza.

- I co się stało?

- Syn przyniósł mi krótkofalówkę.

- Zaczął pan rozmawiać.

- Skąd! Przez pierwszy rok tylko słuchałem, co mówią inni. Wstydziłem się odezwać, byłem jakiś speszony, wystraszony.

- Aż pewnego dnia...

- Kiedy słuchałem tych rozmów, do ucha wpadł mi pewien głos, męski głos. Był jakiś taki...

- Przyjazny? Ciepły?

- Sam nie wiem, ale odezwałem się do tego pana. Przywitałem. Powiedziałem, jak się nazywam, że jestem niewidomy, że robię to pierwszy raz i że nie jest to dla mnie łatwe.

- A on?

- Że nie ma się czego wstydzić, tylko trzeba mówić i już. Więc zacząłem. Najpierw tylko z nim, później z innymi.

Jak dzieci we mgle

I tak się przygoda z falami radiowymi zaczęła. Czesław zaczął mówić, rozpoznawać głosy, zaprzyjaźniać się. Ktoś podpowiedział, że prócz krótkofalówki warto mieć CB-radio, kto inny, że kierowcy są jak dzieci we mgle i potrzebują pomocy.

Więc Czesław raz coś komuś podpowiedział, drugi, trzeci...

Znał dobrze Bydgoszcz, bo sam dużo jeździł, a jeśli czegoś nie wiedział, dzwonił do syna albo do jakiegoś znajomego i ten mu tłumaczył, gdzie konkretna ulica jest, gdzie się kończy, gdzie zaczyna. Co przy niej wybudowano, jakie sklepy się mieszczą, jakie hurtownie, zakłady.

A Czesław wszystko sobie wyobrażał (wyobraźnia ważna rzecz) i zapamiętywał (pamięć też miał zawsze doskonałą).

- Ale to było raz na jakiś czas, nieregularnie. Aż w 98 roku, koleżanka, która też prowadziła kierowców (dziewczyna nie pracowała, zajmowała się domem, a CB-radiem bawiła się trochę z nudów), powiedziała do mnie: papież przyjeżdża, trzeba kierowców poprowadzić na lotnisko, do parkingów. Musisz mi pomóc. I zrobiłem to.

Czesław przysuwa twarz do CB radia, kręci gałką, uśmiecha się, kręci głową z zadowoleniem. Po chwili prostuje się, mości spokojnie w fotelu i mówi:

- Nie było żadnej wpadki, żadnej pomyłki. Koleżanka powiedziała: no, to teraz mogę ci naszych mobili (czyli kierowców - przyp. red.) zostawić pod opieką, bo ja na to mam coraz mniej czasu. Oni cię Czesław potrzebują. No to, co miałem zrobić? Wszedłem te ponad dziesięć lat temu na kanał 24 i siedzę na nim do dziś. To moje okno na świat. Moje życie.

Ogólny do Kobry

Głos nr 1: - Ogólny do Kobry, ogólny do Kobry.

Czesław: - Jestem.

Głos nr 1: - Co słychać?

Czesław: - Wszystko jest OK.

Głos nr 1: - U mnie też. Masz gościa?

Czesław: - Tak, już jest.

Głos nr 1: - To, Czesław, nie przeszkadzam, gościa pozdrawiam.

Ja: - Dziękuję i również pozdrawiam.

Dwa kwadranse później.

Głos nr 2: - ... i dwie ulice dalej skręcisz w prawo.

Czesław: - To ty Janusz?

Głos nr 2: - Witaj Czesław. Co nowego?

Czesław: - W porządku.

Głos nr 2: - I żeby tak zostało. Wszystkiego dobrego i do następnego. Do miłego.

Czesław: - Do miłego.

Czesław (do mnie): - Przez CB-radio trzeba mówić zwięźle i na temat. Żadnej polityki, spraw osobistych. Ewentulanie "jak jest u ciebie pogoda", "co słychać", "jak się czujesz". I tyle.

W czterech ścianach

Mały pokój, w którym mieści się tylko półka, na którym stoi CB-radio, fotel, w którym siedzi Czesław i krzesło (wstawione tu tylko dla gościa, chyba). Na ścianach dyplomy: "dla honorowego członka klubu CB-radiowców w Koronowie", w uznaniu "zasług wspierania działalności społecznej na rzecz rozwoju obywatelskiego radia CB".

Pokój - to tu Czesław spędza całe dnie. Od rana do nocy. Dzień po dniu. Oprócz niedziel, przerw na śniadanie, obiad, kolację i spacer. No i wypadów (rzadkich, bo rzadki, ale zawsze) na ryby ("kolega mnie zabiera, i - proszę sobie wyobrazić, ja łapię więcej ryb niż on; mam na wędce specjalny czujnik, który mi podpowiada, co mam robić, kiedy poderwać spławik").

Pokój. Mały świat Czesława o ksywce Kobra.

Śmietnik i węże

- Dlaczego Kobra? - pytam.

- Nie wiem. Tak mnie koledzy przezwali, bo każdy ogólny ma jakąś ksywkę. W Poznaniu jest Koliber, w Szczecinie Alan, we Włocławku Generał, a w Bydgoszczy - Kobra.

- Może jest pan taki groźny, jak kobra właśnie?

- Broń Boże! Ale, muszę to przyznać, ja za swoją ksywką nie przepadam szczególnie. Wolę Czesław, bo Kobra kojarzy mi się z obślizgłym gadem, a ja obślizgły chyba nie jestem...

- A o co dokładnie z tym ogólnym chodzi?

- Każde miasto ma swojego ogólnego, czyli kogoś, kto prowadzi kierowców przez miasto. Szczecin ma, Toruń ma, Kraków, Katowice. Bydgoszcz ogólnych ma aż czterech. Pomagamy sobie nawzajem, wymieniamy się.

- Jest grafik?

- Nie, ale zawsze któryś z nas na tym 24 kanale jest.

- Dlaczego nie na 19? To jest przecież kanał dla wszystkich.

- 19 to śmietnik. Jeden drugiego przekrzykuje, wchodzi w słowo, wyzywa, obraża, rzuca mięsem...

I gada - za przeproszeniem - o dupie Maryni. I przeszkadza, i nie zna zasad, wcina się, miesza, opowiada sprośne dowcipy. No i ten język: "bajo" (pożegnanie), "miśki" (policjanci), "suszarki" (radar) - to dziecinada. A CB-radio nie jest po to. CB-radio po to stworzono, by...

- Większość kierowców korzysta z radia tylko po to, by dowiedzieć się, gdzie stoi policja. A ja pytam, po co? Jeśli nie łamiesz przepisów, taka wiedza do niczego nie jest co potrzebna. Jeśli łamiesz, jesteś zagrożeniem na drodze. CB-radio jest po to, by trafić szczęśliwe do celu, ominąć korek, pojechać inną trasą, gdy wypadek na drodze. CB-radio jest tylko dla... tylko dla rozgarniętych kierowców.

- Nie jesteśmy rozgarnięci?

- Kobiety są. 80 procent kobiet wie, gdzie i jak jechać. Kierwca-kobieta słucha tego, co mówię, a podczas jazdy myśli. Kierowca-mężczyzna natomiast...

Kiedy Czesław mówi "skręć w lewo", on skręca w prawo. Gdy informuje, że za chwilę wjedzie na skrzyżowanie, on w krzyk, że to, co ma przed sobą, jest rondem i że ogólny się nie zna. W takiej sytuacji Czesław albo dziękuje za współpracę, albo prosi, żeby kierowca się uspokoił. Czasami skutkuje.

Ważne pytanie

- A gdyby nie miał pan, panie Czesławie, CB-radia?

- Gdybym nie miał CB-radia i siedmiometrowej anteny na dachu, nie łączyłbym się z Polakami w Kanadzie, Francji, Hiszpanii. Nie wiedziałbym, jaka pogoda jest na Wyspach Kokosowych, co robią ludzie w Toronto, czy są korki w Paryżu. Nie poznawałbym ciągle nowych ludzi, nie jeździłbym latem nad Zalew Koronowski na spotkania CB-radiowców, nie rozmawiałbym z kierowcami, nie prowadziłbym ich przez miasto i..., i...

- I?

- Nie byłbym potrzebny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska