Spis treści
Według najnowszego raportu UCE RESEARCH i Uczelni WSB Merito pt. „Indeks cen w sklepach detalicznych”, w październiku 2023 r. codzienne zakupy zdrożały średnio o 8,1 proc. rok do roku, co oznacza, że pierwszy raz od wielu miesięcy mamy do czynienia z jednocyfrowym wzrostem cen. Niestety to jedna z niewielu dobrych wiadomości. Wciąż ogromny wzrost cen niektórych, podstawowych produktów sprawia, że za każdym razem wychodzimy ze sklepu znacznie biedniejsi.
Te produkty drożeją w tempie dwucyfrowym. Niektórych nie da się zastąpić
Po raz drugi z rzędu, wśród najbardziej drożejących produktów znalazły się dodatki spożywcze (ketchupy, majonezy, musztardy, przyprawy) ze średnim wzrostem na poziomie 18,2 proc. rok do roku. Dla porównania, we wrześniu zdrożały one o 32,2 proc. w stosunku do tego samego miesiąca zeszłego roku.
Na drugim miejscu w rankingu drożyzny, tak samo jak we wrześniu, znalazła się chemia gospodarcza ze wzrostem o 16,9 proc. Poprzednio było to 25,1 proc. Na trzeciej pozycji w zestawieniu są słodycze i desery z wynikiem 14,6 proc. (we wrześniu podrożały o 13,6 proc.). Wreszcie czwarte miejsce zajęły artykuły dla dzieci – 13,3 proc., a piąte pieczywo, które zdrożało średnio o 11,6 proc.
– Chemia gospodarcza niezmiennie pozostaje liderem wzrostów cen w sklepach detalicznych, czego powodem są przede wszystkim wysokie koszty produkcji, zwłaszcza proszków i płynów do płukania. Sytuacja ta utrzymuje się od wielu miesięcy i trudno oczekiwać radykalnej zmiany, głównie z uwagi na niepewność co do cen na rynku energii oraz surowców – komentuje dr Tomasz Kopyściański z Uniwersytetu WSB Merito.
Dwie kategorie produktów tanieją. To trwały czy sezonowy trend?
Spośród wszystkich analizowanych kategorii na minusie znalazły się za to dwie pozycje. Jedną z nich były warzywa ze średnim spadkiem rok do roku o 2,5 proc., a drugą – art. tłuszczowe z obniżką o 16,4 proc. rok do roku. Z kolei nabiał zanotował jedynie 3,4 proc. wzrost.
– Produkty, które znalazły się w TOP 5 drożyzny to artykuły, na które istnieje ciągłe (chemia gospodarcza, pieczywo) jak i okresowe (art. dla dzieci) zapotrzebowanie. Dlatego nie dziwią wysokie wzrosty ich cen – komentuje przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu Juliusz Bolek.
Zdaniem eksperta niespodzianką jest natomiast niewielki wzrost cen nabiału. – Z kolei spadek cen warzyw należy tłumaczyć sezonowością – dodaje Juliusz Bolek.
Do deflacji jeszcze daleka droga. Problemem jest utrwalona inflacja
Malejące ceny warzyw mogłyby być ważnym sygnałem dla gospodarki o wyczekiwanej deflacji. Kłopot w tym, że najprawdopodobniej spadek cen warzyw jest tylko okresowy, jak zwrócił uwagę Juliusz Bolek, bo uzależniony od sezonowości.
Tymczasem rynek potrzebuje trwalszego trendu spadkowego, jak ma to miejsce w przypadku artykułów tłuszczowych. Dopiero wówczas można by było mówić o próbie osiągnięcia celu inflacyjnego na poziomie 2,5 - 3 proc.
– Głównym problemem, z jakim będziemy się mierzyć w przyszłym roku, a być może także w latach kolejnych, jest utrwalona inflacja, związana z czynnikami krajowymi. Dlatego tak trudno będzie zahamować wzrost cen – ostrzega Juliusz Bolek kierujący Instytutem Biznesu.
