Równo ćwierć wieku temu ponad 300 pracowników pierwszej zmiany w bydgoskich Zakładach Teleelektronicznych "Telfa-Telkom" nie przystąpiło do pracy. Tego samego dnia gdański Międzyzakładowy Komitet Strajkowy przedstawił listę 21 postulatów. Również 18 sierpnia do strajku powszechnego przystąpił Szczecin.
Cenzura i zaopatrzenie
Bydgoskie postulaty
18 sierpnia 1980 r. na pierwszej zmianie w "Telfie-Telkom" pracę przerwało przeszło 300 osób. Strajk kontynuowała druga zmiana. Protestujący domagali się:
-utworzenia wolnych związków zawodowych
- zniesienia cenzury
- poprawy zaopatrzenia kraju w artykuły mięsne
- zrównania zasiłków rodzinnych osobom zatrudnionym w zakładach gospodarki narodowej z tymi, jakie otrzymywała milicja i wojsko
Dla stoczniowców w Gdańsku był to już piąty dzień strajku. Mieli za sobą trudne chwile. Wiedzieli jednak, że w solidarności siła. Mimo obiecanych im 16 sierpnia przez dyrekcję stoczni podwyżek płac postanowili, że będą kontynuować strajk, ponieważ innym zakładom nie udało się niczego wywalczyć. W nocy do stoczni przyjechali przedstawiciele 21 innych, strajkujących w kraju zakładów. Z Bydgoszczy nie było nikogo.
- Pierwszy strajk w grodzie nad Brdą rozpoczął się 18 sierpnia w zakładach "Telfa-Telkom" - przypomina dr Tomasz Chinciński, historyk z bydgoskiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej, autor opracowania "Na drodze do konfrontacji. Od strajków sierpniowych do wydarzeń marcowych".
W poniedziałek nie było spokojnie w Zakładach Radiowych "Unitra-Eltra". Część pracowników podpisała się pod żądaniami, które przekazano dyrekcji.
- Załoga napisała, że solidaryzuje się z żądaniami stoczniowców Gdańska iGdyni w sprawie utworzenia wolnych związków. Domagano się również rekompensaty płac w postaci dodatków do pensji, a nie premii oraz wolnych sobót, bez względu na to, czy plan będzie wykonany czy nie - mówi dr. Chinciński.
Fala się rozlewa
"Telfa" była pierwsza. Za nią poszły inne bydgoskie fabryki. 20 sierpnia zastrajkowali pracownicy Zakładów Urządzeń Dozometrycznych "Polon", następnego dnia przyłączył się "Modus". W przedstawianych dyrekcjom postulatach, na pierwszym miejscu wymieniano powstanie wolnych związków zawodowych.
W artykule "Na drodze do konfrontacji" dr Chinciński pisze m.in.
"Władze Bydgoszczy najbardziej obawiały się, jak to określono w jednym z dokumentów Służby Bezpieczeństwa "destrukcyjnej działalności inżyniera Jana Rulewskiego, przewodniczącego Rady Związkowej Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Zakładów Rowerowych "Predom-Romet". Aby zapobiec wystąpieniu Rulewskiego na zebraniu związkowym 22 sierpnia, podczas którego miał on zażądać utworzenia wolnych związków zawodowych, przeprowadzono z nim wcześniej rozmowę".
Wziął w niej udział - oprócz dyrektora "Rometu", także naczelnik Wydziału II KW MO - ppłk Pruski, który zajmował się rozpracowywaniem opozycji. Rulewski miał się źle wyrażać na temat kierownictwa zakładu, zachowywał się prowokująco. Dlatego dyrektor zabronił mu wstępu do zakładu i udzielił dwutygodniowego urlopu. Doszło do tego, że go aresztowano, ale wypuszczono, na skutek interwencji załogi.
Pod koniec sierpnia stała większość bydgoskich zakładów.