https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Charlie Chaplin w niemym teatrze

(Magdalena Janowska)
Uciekając przed policjantem Charlie Chaplin trafił nawet do laboratorium doktora Frankensteina
Uciekając przed policjantem Charlie Chaplin trafił nawet do laboratorium doktora Frankensteina Lech Kamiński
Teatr Lalka, który wystąpił na festiwalu "Spotkania", zaprosił widzów na dwa seanse "Kina Palace".

Na scenie pojawiły się niezapomniane gwiazdy przedwojennych filmów. "Frankensteina" i "King Konga" w wersji teatralnej widzowie "Spotkań" mogli obejrzeć w przeddzień zakończenia festiwalu.

Teatr Lalka z Warszawy przyjechał do Torunia z przedstawieniem utrzymanym w konwencji kina niemego, wyreżyserowanym przez czeskiego twórcę Marka Zakostelecky'ego.

Już w pierwszych chwilach spektaklu pojawia się największa gwiazda kina niemego - Charlie Chaplin, którego surowy policjant ściga za brak biletu. To jednak dopiero zapowiedź tego, co za moment nastąpi.

Już po chwili na scenę wkracza aktor wcielający się w postać Harolda Lloyda, który będzie na żywo akompaniował przedstawieniu, a właściwie generował dźwięki: gwizdał, szeleścił, trzeszczał, bębnił, dudnił...

Kino w teatrze

Centralną część scenicznej przestrzeni zajmuje mniejsza otoczona ramą świateł scena, która "udaje" ekran. Na tym dodatkowym podwyższeniu rozegra się akcja "Frankensteina" i "King Konga".

Cały teatralny świat stworzony przez zespół z Warszawy będzie oczywiście - podobnie jak przedwojenne filmy - czarno-biały. I wszystko będzie zupełnie jak w kinie niemym, bo to właśnie wypracowane przez nie środki posłużyły reżyserowi do zbudowania tego niezwykłego spektaklu.

Mamy więc w "Kinie Palace" fantastyczną, bo świetnie imitującą aktorstwo kina niemego grę, opartą na przerysowanych gestach i wyrazistej aż do granic śmieszności mimice. Mamy muzykę ilustracyjną i tak często towarzyszące filmom z Charlie Chaplinem dźwięki pianina. Nie brakuje też napisów, które przerywają bezgłośne obrazy - na ruchomej czarnej przesłonie wyświetlane są kwestie bohaterów i zapowiedzi dalszych zdarzeń.

Wrażliwy Frankenstein

Pierwszy z prezentowanych w przedstawieniu obrazów opowiada słynną historię doktora, który w swym mrocznym laboratorium postanawia ożywić wykopanego na cmentarzu nieboszczyka.

Udaje mu się to, lecz stworzony przez niego człowiek ma pewien poważny deficyt - brakuje mu serca, a więc i ludzkich uczuć. Gdy doktor wszczepia swemu tworowi serce z kamienia księżycowego (a właściwie instaluje pod swetrem) nieczuła istota przechodzi metamorfozę i staje się ckliwym, wrażliwym mężczyzną, spragnionym miłości.

Szalony naukowiec i wynalazca powtarza więc swój eksperyment - tworząc tym samym narzeczoną dla Frankensteina.
Miłość rodzi się nieśmiało i powoli, za to kończy szczęśliwie - rodzina Frankensteinów każdego roku się powiększa.

"King Kong" zaskoczył

Druga część spektaklu, tuż po zakończeniu pierwszej wydawała się niepotrzebna - historia została sprawnie, zgrabnie opowiedziana i zagrana, środki kina niemego pozornie wyeksploatowane.

Jednak, gdy rozpoczyna się "King Kong", nikt już tak nie myśli. Reżyser zaskakuje, aktorzy potwierdzają klasę zespołu Teatru Lalka. Zmienia się fabuła, a zatem zmienia się tez scenografia - przenosimy się do wnętrza łodzi podwodnej, by po chwili wylądować wraz z piękna jasnowłosą Jenny na odległej, zamieszkanej przez dzikie plemiona wyspie.

W przepastnej dżungli pojawia się też King Kong - taki, jakiego znamy ze szklanego ekranu - i zakochuje się w pięknej Jenny. Gdy ta zostaje porwana z wyspy, King Kong podąża jej tropem aż do... Warszawy, gdzie zostaje zestrzelony ze szczytu Pałacu Kultury i Nauki.

Wszystko kończy się szczęśliwie - King Kong okazuje się jedynie ranny, a Jenny łączy się w miłosnym pocałunku z Charlie Chaplinem, który przez cały spektakl przewijał się przez scenę, wciąż uciekając przed policjantem

"Kino Palace" to bardzo precyzyjne i zrealizowane z wielką konsekwencją przedstawienie, które stanowi sentymentalny, ale też pełen dystansu powrót do stylistyki kina niemego. Jest też niewątpliwie próbą przechytrzenia teatralnych ograniczeń.

Problem perspektywy rozwiązał reżyser wprowadzając lalki - miniatury postaci i manipulując scenografią. Mamy tu zatem i zmieniającą się błyskawicznie scenerię, i rozmaite ujęcia, kadry - czyli wszystko to, co wydaje się możliwe jedynie w filmie. A do tego teatralną przewagę spotkania prawdziwych, trójwymiarowych ludzi.

Wybrane dla Ciebie

Naćpany 22-latek wjechał w grupę dzieci pod Bydgoszczą i uciekł z miejsca zdarzenia

Naćpany 22-latek wjechał w grupę dzieci pod Bydgoszczą i uciekł z miejsca zdarzenia

Zmiany w zwolnieniach z abonamentu RTV. Te osoby także nie muszą go płacić

Zmiany w zwolnieniach z abonamentu RTV. Te osoby także nie muszą go płacić

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska