https://pomorska.pl
reklama

chciała wyjechać do Anglii na krótko, ale została na lata. Po powrocie znalazła sposób na biznes

Agnieszka Wirkus [email protected] tel. 052 32 63 182
Małgorzata Wybrańska z okazji urodzin zapisała się w Londynie na kurs robienia kapeluszy. Gdy wróciła do kraju, postanowiła otworzyć własny zakład modniarski. Już zarejestrowała firmę
Małgorzata Wybrańska z okazji urodzin zapisała się w Londynie na kurs robienia kapeluszy. Gdy wróciła do kraju, postanowiła otworzyć własny zakład modniarski. Już zarejestrowała firmę
W Londynie przepracowała 11 lat. Była kelnerką, pokojówką, opiekowała się starszymi osobami, prowadziła księgowość firm. W wolnych chwilach u modystki królowej matki uczyła się robić kapelusze. Rok temu Małgorzata Wybrańska wróciła do rodzinnego Nakła nad Notecią. W kryzysie, z małym dzieckiem na ręku otwiera zakład modniarski.

Pani Małgorzata jest z wykształcenia zootechnikiem. Po studiach, miała pracować na farmie trzody chlewnej w USA. Na wyjazd kazano jej czekać. Miała podszkolić angielski.

- Miałam 25 lat. Chciałam spróbować czegoś nowego, poznać świat - wspomina pani Małgorzata. - Znajomi wybierali się do Anglii. Pojechałam z nimi. W Londynie zapisałam się do szkoły języka angielskiego dla obcokrajowców. Zajęcia odbywały się pięć dni w tygodniu. Mogłam pracować tylko w weekendy.

Planowała zostać na kilka miesięcy. Ale gdy z USA nie przychodziły żadne wieści, zamieszkała na Wyspach na dłużej. Coraz więcej pracowała, a coraz mniej czasu poświęcała na naukę.

- Pracowaliśmy na czarno, bo o legalne zatrudnienie było wtedy bardzo trudno - wspomina pani Małgorzata. - Ponieważ udawaliśmy turystów, co sześć miesięcy musieliśmy przekraczać granicę. Celnicy pytali po co jedziemy na Wyspy. Najbardziej podejrzewali tych, którzy mieli dużo pieczątek w paszporcie. Żeby uniknąć pytań, często wyrabialiśmy nowe dokumenty.

W Londynie pani Małgorzata pracowała m.in. jako pokojówka w hotelu. Pensja była niska, więc zaczęła szukać innego zatrudnienia. Pomogła jej koleżanka.

- Legalną praktyką w Anglii było sprzedawanie wakatu - tłumaczy pani Małgorzata. - Gdy ktoś chciał zmienić pracę, oddawał swoje stare stanowisko innej osobie za opłatą. Tak zrobiła moja znajoma. Gdy wracała do Polski zaproponowała mi posadę kelnerki w restauracji na statku.

Na pokładzie pani Małgorzata pracowała nawet po 17 godzin dziennie. - Byliśmy zmęczeni, choć jednocześnie świetnie się bawiliśmy - opowiada. - Każdy sobie pomagał. Wspierał. Gdy ktoś z dnia na dzień tracił mieszkanie, inny przyjmował go w swoim domu.

Kurs na urodziny

Po kilku latach pani Małgorzata zamieniła pracę na statku na posadę w biurze. Została technikiem księgowości w hurtowni odzieżowej. Zaczynała od ręcznego wpisywania danych do ksiąg, a skończyła przy komputerze, prowadząc dużą część księgowości firmy budowlanej. - Od kiedy zaczęłam pracować w biurze, straciłam kontakt z wieloma Polakami - dodaje. - Prawie wszystkie moje koleżanki z pracy były Angielkami. To z nimi pojechałam na wyścigi konne do Ascot.

Choć może nigdy by się tam nie wybrała, gdyby z okazji swoich 34. urodzin nie zapisała się na kurs modniarski. - Okazało się, że choć nie umiem szyć na maszynie, to świetnie radzę sobie z igłą i nitką. To ważne, bo kapelusze zszywa się ręcznie - przyznaje pani Małgorzata.

Szerokie rondo i pawie pióra

Tłumaczy, że kobiece nakrycia głowy może i wyglądają delikatnie, ale w ich wykonanie trzeba włożyć sporo siły.

- Filc trzeba namoczyć i potem modelować, naciągając na drewnianą formę. Po wysuszeniu, materiał można przyozdobić koralikami, piórami, wstążkami - objaśnia. - Kapelusz robi się też z abaki, czyli włókien bananowca oraz słomy sizalowej.

Zajęcia modniarskie odbywały się raz w tygodniu. Pani Małgorzacie to nie wystarczyło. Zaczęła szukać kursów weekendowych. Trafiła na warsztaty Rose Cory, modystki nieżyjącej już królowej matki.

- Rose była taką miłą, spokojną, starszą panią. Przypominała mi moją mamę - wspomina pani Małgorzata. - W Anglii Rose Cory nazywana jest modystką modystek. Uczą się u niej nie tylko nowicjuszki, ale i panie, które mają własne zakłady. Jedna z dziewczyn co kilka miesięcy przyjeżdżała na lekcje aż z Australii.

Podczas wyścigów konnych w Ascot na głowach kobiet można zobaczyć najbardziej fantazyjne nakrycia. Pani Małgorzata włożyła kapelusz z szerokim rondem i ozdobionym pawimi piórami.

- Może nie był to „Dzień Dam”, gdy obecna jest królowa i wszystko odbywa się z większym ceremoniałem, ale i tak czułam się wspaniale. We własnym kapeluszu, ładnej sukience i butach na obcasie wyglądałam jak zadbana i elegancka kobieta - opowiada.

Wyniki wyścigów były równie satysfakcjonujące...

- Nie jest tajemnicą, że w Ascot obstawia się pewniaki. Wygrywa się tyle, ile kosztował zakład - dodaje z uśmiechem.

Do pracy z córką

Ponad rok temu pani Małgorzata spakowała walizki i wyjechała z Londynu.

- Miałam 36 lat. Myślałam, aby zaadoptować dziecko, ustatkować się. I wtedy okazało się, że jestem w ciąży. Wiedziałam, że sama wychowam córkę - opowiada.

Powrót do kraju nie był piękną chwilą. Jej mama nie żyła od czterech lat. Ojciec był w podeszłym wieku. Potrzebował opieki i wsparcia. Pani Małgorzata zarejestrowała się jako bezrobotna. Skończyła szkolenie na temat prowadzenia działalności kulturalnej w regionie i pisania wniosków o dotacje unijne.- Proponowano mi pół etatu w domu kultury w Nakle - mówi pani Małgorzata. - A ja już wiedziałam, że będę chciała spędzić z moją córeczką trochę więcej czasu niż tylko pierwsze trzy miesiące po porodzie.

Musiała jednak zacząć zarabiać. - Postanowiłam, że uruchomię własną firmę. Bo tylko wówczas będę mogła być z dzieckiem w domu i jednocześnie robić to, co lubię najbardziej. Czyli szyć kapelusze - tłumaczy pani Małgorzata.

Uszyje, naprawi, wypożyczy

Start w biznesie ułatwił młodej mamie nakielski urząd pracy. Przyznał jej 17 tys. zł dotacji dla bezrobotnych. Dzięki temu pani Małgorzata kupiła m.in. drewniane formy i materiały. Czekając, aż zakończy się remont jej domowej pracowni, tworzy przy stole w jadalni. Gdy modystka ozdabia kapelusz dla znajomej panny młodej, jej córeczka Wandzia bawi się tuż obok w salonie. - Firma jest zarejestrowana. Wkrótce ruszy moja strona internetowa - dodaje pani Małgorzata. - Chciałabym nawiązać współpracę z innymi modystkami. Myślę również o naprawianiu starych kapeluszy oraz wypożyczaniu moich.

W Polsce noszenie kapeluszy nie jest tak popularne jak w Anglii. Czy młoda mama nie obawia się, że zabraknie jej klientek?- Pokazywałam swoje prace w bibliotece publicznej w Sadkach. Przy okazji tłumaczyłam paniom jak robi się kapelusze. Widziałam, że interesowało je to o czym mówiłam. Spotkałam starszą panią, która narzekała, że tak trudno jest znaleźć modystkę. A ostatnio na spacerze dwóch panów powiedziało mi: Jaki pani ma ładny kapelusz!

 

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kornelka
Czy takie kapelusze letnie jak z www.hathat.pl/zakupy/kapelusze-letnie też Pani umie zrobić? W sumie nie wiedziałam, że są takie kursy robienia kapeluszy.

Wybrane dla Ciebie

Dodatkowe 2150 złotych dla osób powyżej 75. roku życia. Jak dostać bon senioralny?

Dodatkowe 2150 złotych dla osób powyżej 75. roku życia. Jak dostać bon senioralny?

Po skończeniu 65 lat nie przegap tych 7 dodatków do emerytury. Oto co ci przysługuje

Po skończeniu 65 lat nie przegap tych 7 dodatków do emerytury. Oto co ci przysługuje

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska