Pani Ola, jak wielu torunian, marzy o takich zarobkach, które pozwalałyby na spokojne życie. Bez martwienia się o podwyżki gazu, o rosnące czynsze oraz przysłowiowe mleko i chleb.
- Zarabiam ok. tysiąca złotych, mój mąż trochę więcej - zdradza Ola Klemańska-Helguero, pracownik biurowy. - Najwięcej pieniędzy w naszym skromnym budżecie pochłaniają rachunki i kredyty. Ale żeby kupić sobie jakiś ciuch? To już dla mnie ogromny wydatek. Zresztą, mamy dziecko, więc jego potrzeby są na pierwszym miejscu.
Świeże kwiaty? Rozpusta!
Kasia Łuczak, właścicielka małej galerii, przyznaje, że czasami pozwala sobie na niewielkie przyjemności. Kiedy jednak zobaczy wspaniałą bluzkę, dziesięć razy zastanowi się, zanim ją kupi. - Rozpustą jest dla mnie potrzeba kupowania kwiatów - śmieje się. - Dziś kupiłam chleb i konwalie. Nie mogłam się oprzeć.
Czytaj też: Toruń: Rośnie park. Będzie praca
Przedstawicielkę drobnego biznesu nie są w stanie skusić za to wielkie wyprzedaże i promocje. - Jestem zupełnie niewrażliwa na takie chwyty, bo wiem, jak to się robi - przekonuje Kasia Łuczak.
Na więcej pozwala sobie 21 -letni Marcin Sędzikowski, student drugiego roku prawa i handlowiec w międzynarodowej firmie.
- Stać mnie na to, by choć raz w tygodniu wyjść z dziewczyną na pizzę - przyznaje Marcin Sędzikowski. - Nie narzekam na zarobki. Pozwalam sobie na wyjście do kina, do restauracji. Udaje mi się też odłożyć część pensji. Jeszcze studiuję, więc mam nadzieję, że kiedyś będę zarabiał znacznie więcej.
Złudzeń nie ma za to Bartek. Studia skończył pięć lat temu, założył rodzinę, ma dwójkę dzieci.
- Latorośl to ogromna inwestycja - mówi z przekąsem Bartek Dźwiński, pracuje w branży public relation. - Zarabiam 2 tysiące, żona nieco więcej. Mamy kredyt mieszkaniowy i mnóstwo zobowiązań. Jakoś nie wydaje mi się, by w niedalekiej przyszłości zarobki poważnie wzrosły. Kryzys, wbrew temu co się mówi, przyniósł podwyżki cen i mniejsze zarobki.
Marzeniami żyją torunianie
Gdy pytamy, jaka pensja pozwoli naszym rozmówcom na spokojne i dostatnie życie, mają kłopot z odpowiedzią. Hmm, ile trzeba by było zarabiać, by na zakupy chodzić bez skomplikowanych algorytmów wypisanych na zwiniętych kartkach? 2, 3 a nawet 5 tysięcy, odpowiedzi są różne. Czego brakuje torunianom? Okazuje się, że podróże to największe marzenie naszych bohaterów. Ale nie tylko.
Czytaj też: AAA jest praca dla pań! Poszukiwane są kochanki, tancerki w nightclubie, towarzyszki podróży
- Chciałabym codziennie jeść jajka wiejskie - rozmarzyła się Ola z biura. - Nie takie z numerkiem wybitym na skorupce, ale prawdziwe, z wiejskiej fermy. Dziś na to mnie nie stać.
- Chciałbym mieć dwupiętrowy dom, samochód i koniecznie rower treckingowy - wymienia jednym tchem Marcin, handlowiec. - A! I jeszcze chciałbym skończyć jakiś kurs językowy!
Mniej wymagań ma Kasia Łuczak. - Chciałabym, żeby moje zarobki były bardziej wypośrodkowane - mówi. - To pozwoliłoby mi spokojnie pracować.
Średnie zarobki w Toruniu to ok. 1900 zł netto. W całym kraju średnie wynagrodzenie przekracza 2,1 tys. zł. W sektorze przedsiębiorstw to 2,4 tys. zł. Jeszcze w zeszłym roku przeciętne zarobki wynosiły niecałe 3 tys. zł brutto. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika też, że o kilka procent wzrosły ceny produktów i usług.
