- Kilkanaście dni temu przekazałam panu informacje od Czytelnika dotyczące stanu sanitarno - higienicznego kilku lokali gastronomicznych w Chełmnie. Podobno sanepid zamknął bar przy rynku niedaleko poczty?
- Niestety to prawda, dla ochrony zdrowia ludzi zmuszony byłem w trybie natychmiastowym nakazać przerwanie działalności lokalu gastronomicznego przy rynku.
- Co było przyczyną?
- W lokalu ignorowano podstawowe wymogi higieny, szczególnie w zakresie mycia i dezynfekcji naczyń, w których podawano napoje, ale i w zakresie utrzymania higieny osobistej przez personel. Z relacji osób kontrolujących wynika, że personel pracował bez właściwego nadzoru. Zaniedbania powodowały bezpośrednie zagrożenia dla zdrowia, a nawet życia konsumentów.
- Z informacji Czytelnika wynikało, że do niektórych pubów najlepiej wjeżdżać kajakiem.
- Kontrolujący nie dostrzegli uchybień z zakresu higieniczno - sanitarnego w innych lokalach.
- Kontrole były rutynowe?
- I tak i nie. Po sygnałach od mieszkańców, bezpośrednich i za pośrednictwem "Pomorskiej", nakazałem przeprowadzenie wzmożonych kontroli w zapleczach sanitarnych lokali gastronomicznych. W tym feralnym lokalu była konieczność wnikliwego przyjrzenia się jego pracy. Po pierwszej, wyrywkowej lustracji, personel nie wykorzystał szansy by spełnić najprostsze wymogi sanitarne.
- Stan sanitarny tego lokalu zapewne nie tak nagle uległ pogorszeniu. Dlaczego w niektórych miejscach nic się nie mienia od lat mimo upomnień i kar?
- Myślę, że niektórzy przedsiębiorcy do tej pory szacowali, jak często można spodziewać się naszych wizyt. Ponadto stu czy dwustu złotowy mandat był niewspółmiernie niski w stosunku do nakładów na należytą higienę. Stąd zapewne ta beztroska.
- Skoro tak, to czy ten przykład odstraszy następnych?
- Odstraszy i zmusi do zwykłej ekonomicznej kalkulacji. W naszej pracy mamy coraz więcej sprzymierzeńców. Jak wspomniałem informacje o nieprawidłowościach otrzymujemy od społeczeństwa. Ostatnim przykładem jest "zalecona" przez nas przerwa w pracy jednej z wielkopowierzchniowych placówek handlowych. Odbyło się to po informacji mailowej, którą otrzymaliśmy od mieszkańca.
- Do niedawna przedsiębiorcy wiedzieli, w jakich godzinach na pewno nie musza spodziewać się kontroli. Coś się zmieniło, potraficie zaskoczyć?
- System działania stacji zmienia się. Cały personel angażuje się w polepszanie jakości pracy. Chciałbym zaznaczyć, że jest to pierwsze "zamknięcie".Mam nadzieję ostatnie. To efekt pracy w nowym systemie, jaki chełmińska stacja wprowadziła od początku lutego. Sekcja zajmująca się nadzorem nad żywnością i żywieniem została wzmocniona personalnie, a czas pracy w niej jest elastyczny. Teraz kontrole odbywają się praktycznie każdego dnia i przez całą dobę! Ta w lokalu przy rynku odbyła się późnym popołudniem. Mam nadzieję, że ten system zachęci do przestrzegania wymogów sanitarnych i dbałości o zdrowie konsumentów. Zamknięcie lokalu czy sklepu to jedna z dolegliwości. Doraźnie stosujemy mandaty. Występujemy też do uprawnionych instytucji z wnioskami o nakładanie kar pieniężnych sięgających tysięcy złotych.
- Te wzmożone kontrole to jakaś jednorazowa akcja?
- Nie, to nie akcja. W naszym powiecie to już codzienność. Życie i zdrowie to najcenniejsze co mamy. Przez dwa lata skupialiśmy się na pomocy i pouczaniu, myślę, że to dostatecznie dużo czasu na naukę. Teraz przyszedł czas na egzekwowanie przestrzegania prawa. We współpracy z mieszkańcami miasta i powiatu jesteśmy w stanie zrobić wiele. Dbałość o zdrowie opłaca się zawsze i wszystkim.