Dla 19-letniego Mateusza przyznanie trofeum było wielkim zaskoczeniem. Nie wiedział, że zostali zgłoszeni do konkursu. Pingpongowy debel uhonorowano za czystą grę podczas zawodów Polish Open 2009.
- Mieliśmy zagrać czwartą rundę eliminacyjną i walczyć o awans do turnieju głównego z wicemistrzami świata juniorów - Koreańczykami Lee Sang Su i Seo Hyun Deok - wspomina Mateusz Gołębiowski. - Ale oni pomylili termin, myśleli, że grają następnego dnia, więc pojechali do hotelu i nie pojawili się przy stole. Mogliśmy wziąć walkower i już być w turnieju głównym. Zrezygnowaliśmy z niego i będziemy walczyć w duchu sportowym, mimo iż rywali ocenialiśmy bardzo wysoko.
Zgodzili się rozegrać mecz następnego dnia. Andrzej Janisz - dziennikarz Programu 1 Polskiego Radia, który obserwował turniej uznał, że tak czysta gra to niecodzienność w sporcie i zgłosił ich do nagrody fair play. Następnego dnia chłopcy, nieoczekiwanie nawet dla nich, pokonali rywali aż 3:0! Statuetki, w siedzibie PKOl wręczył minister sportu i turystyki Adam Giersz. Obecni byli też Piotr Nurowski - prezes PKOl i Irena Szewińska - członkini Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Dla Mateusza, który reprezentuje obecnie grudziądzką Olimpię nagroda jest szczególna.
- Choć mam półkę pełną odznaczeń, bo gram od 12 lat, ta statuetka ma inny wymiar - mówi.
Dumny jest Janusz Błażejewicz, wieloletni trener tenisisty z klubu LUKS Chełmno.
- Trenerzy uczą nie tylko zasad gry, ale i honorowej postawy - mówi. - A takie trofeum, jak ma się szczęście, zdobywa się raz w życiu.
Do tenisa wciągnęła go siostra. Trenował, choć w pełnej dziewczyn sali był często "rodzynkiem".
- Mateusz to oczko w głowie taty, dobrze go kieruje, pomaga - dodaje Błażejewicz. - W Gdańsku, w Centrum Szkolenia PZTS początkowo nie było mu łatwo. Tam skończył trzecią klasę gimnazjum. Może ćwiczyć dwa razy dziennie, ma indywidualny tok nauki.
- Zdałem maturę, ale zrezygnowałem na razie ze studiów, by skupić się na tenisie - podkreśla Mateusz. - Z Olimpią najpewniej wejdziemy do ekstraklasy, jesteśmy liderami. Czy zostanę w grudzią-dzkim klubie? Tego nie wiem.
- Najważniejsze, by klub zapewniał rozwój i zabezpieczał szkolenie - dodaje pierwszy trener.