W takiej gminie przeprowadza się wybory większościowe. Wszystko też wskazuje na to, że właśnie takie - po raz pierwszy - odbędą się w przyszłym roku w Chełmnie. Nie jest to jednak przesądzone. Liczba mieszkańców spadła i nie zapowiada się przyrost, jednak forma przeprowadzenia wyborów zależeć będzie od tego, ilu mieszkańców liczyć będzie Chełmno 31 grudnia w roku poprzedzającym wybory.
Sześć stołków mniej
- A przecież wybory nie muszą odbyć się w przyszłym roku - mówi Sławomir Michalak, dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Toruniu. - Prezes Rady Ministrów ich termin musi ogłosić najpóźniej na 30 dni przed upływem kadencji, czyli do 13 października 2010 roku. Na ich termin wybrać może dzień między 14 listopada 2010 a 9 stycznia 2011 r. Nowi radni wybrani zostaną w ciągu 60 dni od upływu kadencji obecnie rządzących.
Różnica między wyborami proporcjonalnymi a większościowymi jest duża.
- W większościowych kandydat, który uzyska najwięcej głosów w okręgu otrzyma mandat - podkreśla Sławomir Michalak. - W proporcjonalnych zaś jest tak, że głosuje się na konkretną listę i mandaty uzyskują te, które zyskały największe poparcie.
Nowa formuła wyborów będzie nie lada wyzwaniem dla kandydatów. Trudniej będzie zdobyć stołek w samorządzie, bo liczba ich zmniejszy się o sześć. Aby komitet w ogóle brał udział w podziale mandatów, zgłoszeni przez niego kandydaci, muszą uzyskać łącznie we wszystkich okręgach co najmniej pięcioprocentowe poparcie.
Kandydatom na burmistrza ustawa nie zakazuje kandydowania jednocześnie w wyborach do rady, ale w tej samej gminie!
- Gdyby został wybrany i burmistrzem i radnym z czegoś musi zrezygnować - dodaje Michalak. - Inaczej odbywa się też obsadzanie mandatu po burmistrzu, który zrzeka się funkcji radnego. W proporcjonalnych - mandat otrzymywała kolejna osoba z listy burmistrza, która uzyskała największą - po nim - liczbę głosów. W małych gminach organizuje się wybory uzupełniające w okręgu, z którego jest burmistrz.
Do tej pory były cztery okręgi wyborcze. Jeden - sześciomandatowy i trzy pięciomandatowe.
- Do rady wejdą ludzie z największym poparciem - mówi burmistrz Mariusz Kędzierski. - Każdy kandydat pracował będzie indywidualnie na swoje nazwisko, nie będzie głosowania na listy. Będzie lepiej: mniej osób, mniej wypłacanych diet, obniży się koszt utrzymania Biura Rady, przestanie się liczyć przynależność partyjna, a zacznie zaufanie społeczne.
Radni czują, że zdobyć wystarczające poparcie nie będzie łatwo.
- Dla mnie to wielka satysfakcja być radną już drugiej kadencji - mówi Danuta Konowalik. - Czy wystartuję trzeci raz? Nie zastanawiałam się. Nie będzie łatwo dostać się do mniej licznej Rady.
Na pewno normalniej
- Skoro będzie mniej radnych, trzeba będzie zyskać większe poparcie - dodaje Janusz Błażejewicz, który radnym jest trzecią kadencję. - Takie wybory wydają mi się normalniejsze. Dotychczasowe były upolitycznione. Trzeba było tworzyć ugrupowania, które robiły listy. Te z pełnymi listami miały większe szanse, namawiało się ludzi do zapisywania. Bywało, że osoba która uzyskała sto głosów nie wchodziła do Rady Miasta, a ten kto miał ich kilkadziesiąt mniej - zostawał radnym.