Program uroczystości został przewrócony do góry nogami, ale żaden z punktów nie został skreślony. Można było obejrzeć wystawę, na której zgromadzono kroniki prowadzone przez drużyny i inne pamiątki.
- O, a ja myślałam, że nasza kronika przepadła - ucieszyła się Elżbieta Brzoskowska, gdy natrafiła na pamiątkę z czasów jej pracy w Szkole Podstawowej nr 5. - Co to były za czasy! Proszę popatrzeć, to nasze harcerki, Iwonka, Marysia, a tu ja z Ireną Krajewicz i Marianną Pruską poprzebierane na balu...
Gdy się już naoglądano, trzeba było zejść na dolny korytarz, bo tam odbyło się odsłonięcie pamiątkowej tablicy na cześć profesorów i uczniów Państwowego Gimnazjum Klasycznego oraz ich następców, którzy rozpoczęli skauting w Chojnicach, a potem działali w harcerstwie. Tablicę poświęcił harcerski kapelan ks. Henryk Cyrzan.
W auli po oficjalnym powitaniu gości przez zarządcę komisarycznego Hufca Przemysława Singera był czas na gratulacje i przemowy.
- Przez te sto lat harcerze nieśli radość, pogodę ducha, uczyli się współpracy z innymi i szukania kompromisu - mówiła Lucyna Andrysiak, komendantka Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej. - Ja też mogę powiedzieć o sobie, że to, kim jestem, zawdzięczam harcerstwu. Chciałabym, żeby dzieci umiały korzystać z tego ruchu, żeby harcerstwo przetrwało następne sto lat. Dziś też pomagamy innym, ratując psyche powodzian. Są u nas dzieci w Funce, w Białej, w Krówce Leśnej.
O tym, że byli harcerzami i że to wspaniała przygoda, przekonywali starosta Stanisław Skaja i zastępczyni wójta Stefania Majewska-Kilkowska. Wiceburmistrz Jan Zieliński dodawał, że bez względu na to, jak zmienia się świat, zawsze ważne będą harcerskie wartości - Bóg - honor - ojczyzna. A Bogdan Kuffel ze skruchą wyznawał, że zdradził harcerstwo dla filmu, ale i tak ma je w sercu.
Były podziękowania i odznaczenia dla tych, którzy zasłużyli się dla harcerstwa, a także dla tych, którzy je wspierają.
A na koniec bardzo dramatycznie zabrzmiały refleksje Przemysława Singera, który pytał, czy chojnicki Hufiec przetrwa? Bo jest dziewięć drużyn, ale nie ma komu prowadzić Hufca...
- Bardzo mi żal tego Przemka - wyznała Irena Mleczek, przedwojenna harcerka. - On sam wszystkiego nie da rady...
- Być może na jakiś czas będzie konieczne podporządkowanie Chojnic Tucholi - mówi Lucyna Andrysiak. - W Tucholi też była niedawno taka sytuacja, ale znaleźli się pełni zapału ludzie, którzy doprowadzili do tego, że teraz ten Hufiec tętni życiem. Może i tak będzie z Chojnicami?
Do tematu wrócimy.