Przypomnijmy, fotel prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej w Chojnicach zajął Damian Pilacki. Zajęty jest też gabinet wiceprezesa, który należy teraz do 32-letniej Agaty Zachwiei. Tymczasem apetyt na stołek prezesa mają co najmniej jeszcze dwie osoby. Fotelu nie ma Wiesław Odya, były prezes Spółdzielni, ale za to ma wpis w Krajowym Rejestrze Sądowym. W dokumencie tym figuruje razem ze swoim zastępcą Krzysztofem Sząszorem i starą radą nadzorczą.
Prezesem czuje się też Jacek Kowalik, który przegrał drugie głosowanie na posiedzeniu rady nadzorczej, ale za to wygrał pierwsze. Kowalik jest zdania, że prawo jest po jego stronie.
Zapytaliśmy go, co zrobi w sytuacji, gdy wszystkie walne odrzuciły jego wniosek o uchylenie uchwały rady nadzorczej w sprawie wyboru na prezesa Damiana Pilackiego. - Zastanawiam się, co zrobić - powiedział wczoraj "Pomorskiej". - Zgodnie z prawem mam aż sześć tygodni na odwołanie od ostatniego walnego.
To oznacza, że ma czas co najmniej do 3 sierpnia. Co zrobi? - Będę się konsultować z moimi prawnikami, skoro Spółdzielnia ma aż trzech, to ja też muszę - odpowiada. - I z tego, co się dowiedziałem z dotychczasowych rozmów, wynika, że rzecz z wyborem prezesa ma się zupełnie inaczej, niż tego chciałby prawnik Spółdzielni Wiesław Guetzel.
Kowalik zdradza, że podejmując decyzję w sprawie odwołania, będzie się sugerował tym, czy w radzie będzie jeszcze Elżbieta Kuczkowska-Stormann. - Z Mollinem jeszcze można się dogadać - mówi. - A ona szuka wrogów w bliskim otoczeniu, ale także wśród swoich dawnych kolegów.