Kij w mrowisko wsadził ostatnio Leszek Pepliński, radny miejski. - Uczestniczyłem w mistrzostwach w rzucie laczkiem w Czersku i bardzo mi się ta impreza podoba - mówi. - Czy u nas nie można by wymyślić czegoś podobnego, na przykład rzucania kółkiem na róg naszego tura? Może byłaby to niekonwencjonalna promocja Chojnic..
.
Wielkiej dyskusji wokół tego tematu nie było, burmistrz dyplomatycznie stwierdził, że wymagałoby to ludzi, którzy zaangażowaliby się w to przedsięwzięcie.
A czy herbowe zwierzę jest w inny sposób obecne w życiu miasta? Czy turysta może skojarzyć sobie Chojnice z turem właśnie?
- Mamy naklejki, magnesy, kubki, lampiony z herbem - wymienia jednym tchem Roman Guzelak, szef Promocji Regionu Chojnickiego. - A na miejskie święta Turonia, coś na kształt krakowskiego Lajkonika. Tur jest na pewno często wykorzystywany.
Ale, jak podkreśla, to nie znaczy, że dla tura do Chojnic ściągnie masa turystów. - To dobrze, że mamy flagę, hejnał i herb - podkreśla Guzelak. - Ale promocja miasta polega na tym, żeby wyeksponować to, co jest u nas najbardziej atrakcyjne. To, czym możemy się pochwalić.
A więc np. jeziora w okolicy, kajaki, żeglowanie, grzybobrania, już wkrótce sieć ścieżek rowerowych. Dla tych atrakcji turyści na pewno zechcą przyjechać do Chojnic albo w okolice.
I tur nie ma tu nic do rzeczy.