Jak tłumaczą: wszystko przez to, że ich kandydat - Leszek Redzimski nieoczekiwanie zrezygnował z kandydowania, co było sporym zaskoczeniem i skomplikowało sytuację w partii. Zdania były podzielone - jedni uważali, że trzeba poprzeć Arseniusza Finstera, mimo że nie jest w Platformie, inni optowali za tym, żeby nie popierać nikogo.
- Od czterech lat działaliśmy razem w koalicji i ocena tego czasu jest dobra - uzasadniał szef powiatowych struktur partii Witold Fryca. - Będzie kontynuacja. Liczę na dobrą współpracę po wyborach.
Arseniusz Finster przyznał, że wcześniej bardzo mu zależało na poparciu Platformy i wręcz oczekiwał takiej decyzji. Potem przyszła frustracja, bo jednak nie od razu udało się zdobyć sojusznika. - Dla mnie najważniejszy jest rozwój miasta - mówił Finster. - Wiele punktów programu Platformy i mojego komitetu jest zbieżnych, a nie ukrywam, że łatwiej mi będzie myśleć o inwestycjach, mając poparcie w Gdańsku.
- Doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu czegoś burzyć, jeśli to się sprawdza - dopowiadał Marek Szczepański, obecny wicestarosta. - Po co wkładać kij między szprychy? Chyba lepiej budować wspólnie. Jesteśmy liderem, jeśli chodzi o rozwój. Poparcie burmistrza, który osiągnął już sukces, jest gwarancją, że nasza supernowoczesna lokomotywa, bo już nie wózek będzie pchana nadal.
Na koniec wczorajszej konferencji prasowej burmistrz Arseniusz Finster jeszcze raz oświadczył, że nie zamierza kandydować do parlamentu, a takie plotki słychać w Chojnicach.
Nie tak dawno Sławomir Nowak buńczucznie zapewniał, że Platforma w Chojnicach jest na tyle silna, że da sobie radę bez Finstera. Teraz okazuje się, że bez niego ani rusz.