W poniedziałek sztuczne lodowisko przyjedzie do Chojnic. Ma tu być o godz. 7.30, ale jego rozłożenie potrwa 7-8 godzin, więc wypróbować będzie je można dopiero po południu.
- Sam przyjdę z łyżwami - śmieje się Jacek Domozych, dyrektor wydziału budowlano-inwestycyjnego w ratuszu. - Traktujemy to jako pilotaż, który da nam odpowiedź, czy będzie zainteresowanie i co zrobić w przyszłości.
Przetarg wygrała poznańska firma Limitless, a stało się to za ok. 36 tys. zł. Na tę kwotę składają się koszty wypożyczenia lodowiska, wypożyczalnia łyżew - będzie tu 80 par w różnych rozmiarach, przebieralnia, środki do konserwacji.
Nadzór nad lodowiskiem przejmie prowadzący punkt z pamiątkami Mieczysław Bloch, który będzie musiał zapewnić bieżące utrzymanie terenu i odśnieżenie go. Pochłonie to ok. 8-9 tys. zł.
Lodowisko ma być czynne od godz. 9 do 21. Korzystanie ze sztucznej tafli jest bezpłatne, tak samo bezpłatne jest wypożyczenie łyżew. Ślizgawka nie jest ogromna - ma 10 na 20 m, więc jej pojemność będzie ograniczona, ale na pewno uda się rotacyjnie wykorzystać ją do maksimum.
- Dobrze, że zbliżają się ferie - mówi Domozych. - Bo dzieciaki będą miały frajdę.
Cały czas na wątrobie mają w ratuszu nieudany przetarg na "białego orlika" na os. Kolejarz. Gdyby zwycięzca przetargu - firma Hefal Serwis wywiązała się z tego zadania, to sztuczne lodowisko z prawdziwego zdarzenia i za o wiele większe pieniądze powstałoby na os. Kolejarz i można byłoby się nim cieszyć nie tylko przez miesiąc.
A tak 29 stycznia jego namiastka zostanie zwinięta ze Starego Rynku i pojedzie do Krakowa. To będzie w tym roku koniec przygody z łyżwami.
- Zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie - podkreśla Domozych. - I kto wie, może się okaże, że odstąpimy od lodowiska na "orliku".