Jak to ujął szef komisji budżetu Marian Rogenbuk, lepsze urealnianie co roku stawek o nieco powyżej jednego procenta niż terapia szokowa w postaci wysokiej podwyżki.
Od 1 stycznia cena wody wyniesie 2 zł 38 gr (z VAT), odprowadzenie ścieków - 4 zł 31 gr (z VAT). Stawka opłaty abonamentowej to 7 zł 7 gr dla wszystkich odbiorców.
Co leży na sercu
Ale ten niewielki wzrost opłat zmobilizował jednak do zabrania głosu radnego opozycyjnego Chrześcijańskiego Ruchu Samorządowego Andrzeja Mielke, który przypomniał, że już od kilkunastu lat, odkąd zasiada w Radzie, wierci dziurę w brzuchu nie tyle o wysokość opłat, co o to, czy Miejskie Wodociągi dobrze radzą sobie z gospodarowaniem wodą.
- Leży mi to na sercu - mówił Mielke. - Bo to nie jest błaha sprawa, co robi firma, żeby ustrzec nas przed stratami wody.
Potem były szczegółowe pytania o to, ile procent sieci wodociągowej jest do wymiany, ile jest nowej sieci i ile kosztowało wynajęcie firmy "Złote Runo", która miała się zająć analizą ubytków wody.
Z marszu odpowiadał prezes Miejskich Wodociągów Tomasz Klemann, który zwrócił uwagę, że straty wody do końca roku na pewno nie przekroczą 10 proc.
- Mamy 100 km sieci - mówił. - Wymieniamy ją sukcesywnie, zależy to głównie od awaryjności. Co roku ok. 2 mln zł przeznaczamy na inwestycje, w tym roku o milion więcej. Warto też było robić analizę wycieków wody przez firmę "Złote Runo", bo dzięki temu zminimalizowaliśmy straty o 3 proc. To jest bardzo dużo.
A co z osadami
Pytanie dodatkowe miał Michał Karpiak z PO, który zainteresował się, czy dochody ze sprzedaży kompostu z osadów z oczyszczalni nie byłyby w stanie złagodzić podwyżek cen wody i odprowadzania ścieków.
- Wciąż czekamy na certyfikat - brzmiała odpowiedź.