GÓRNIK WAŁBRZYCH - CHOJNICZANKA 1:1 (1:0)
Bramka: Ziemak (74).
CHOJNICZANKA: Baran - Mikołajczyk, Jakosz, Sierant, Lenart - Fabich (46. Atanacković), Ziemak, Pach, Pestka - Rusinek (8. Gibczyński), Trojanowski (60. Noga).
Sędziował: Paweł Płoskonka (Tarnów).
Żółte kartki: Duś, Morawski, Janik (Górnik) oraz Lenart, Ziemak, Atanacković, Sierant (Chojniczanka). Czerwona karta: Lenart (90) - za dwie żółte.
Widzów: 1000.
Kolejna relacja z meczu Chojniczanka może być kopią poprzednich. Znów piłkarze z Chojnic byli lepsi, stworzyli kilka dogodnych sytuacji, ale nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Chojniczanka straciła w tym meczu Krzysztofa Rusinka, który w 8 min. złamał rękę. W drugiej połowie bramkarz Górnika skoczył ostro na Marcina Trojanowskiego i rozciął mu głowę, na której znalazło się aż dziewięć szwów.
Pierwszy kwadrans meczu należał do gospodarzy, którzy już w 4 min. objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym piłkę strzelił Maciej Morawski, a ta po rykoszecie wpadła do siatki. Od 20 minuty Chojniczanka zaczęła przeważać. Piłkarze Grzegorza Kapicy stworzyli sobie trzy dobre sytuacje, ale nie udało się doprowadzić do wyrównania. Górnik zagroził tylko raz, po rzucie wolnym w ostatniej minucie pierwszej połowy.
Początek drugiej połowy wyglądał tak, jak większość pierwszej, czyli więcej przy piłce była Chojniczanka, ale niewiele z tej przewagi wynikało. Piłkarze Górnika grali cofnięci na własnej połowie i sprawiali wrażenie, jakby ten wynik ich satysfakcjonował w zupełności i chcieli go już tylko utrzymać. Chojniczanie rozgrywali dobrze piłkę w środku boiska, ale brakowało pomysłu na stworzenie sytuacji pod bramką rywali.
Dobrą okazję w 60 min. miał Marcin Trojanowski, który dostał piłkę na 5 metr i chciał strzelić z głowy. W tym momencie skoczył na niego bramkarz i "Trojan" z rozciętą głową musiał opuścić boisko. Sędzia mógł chyba w tej sytuacji gwizdnąć faul na chojnickim zawodniku.
W końcu w 74 min. Chojniczanka udokumentowała przewagę golem. Fantastycznym strzałem zza pola karnego w samo okienko popisał się kapitan Sławomir Ziemak i wyrównał na 1:1. Po chwili mógł podwyższyć Tomasz Pestka, ale strzelił za słabo.
Kolejnym przeciwnikiem Chojniczanki będzie wicelider Miedź Legnica.
Grzegorz Kapica
trener Chojniczanki
- Jesteśmy zawiedzeni. Byliśmy lepsi przez 90 minut spotkania, stworzyliśmy kilka sytuacji i nic. Przegrywaliśmy pojedynki sam na sam z bramkarzem, zawodnicy próbowali więc strzelać z daleka. Jest nam też przykro, że dwóch zawodników tak mocno ucierpiało. Rusinek na pewno już jesienią nie zagra, nie wiemy jeszcze, czy gotowy do gry będzie Trojanowski.
Szersza relacja w poniedziałkowym wydaniu papierowym "Gazety Pomorskiej".