Mogłoby się wydawać, że za rejestracją do poradni specjalistycznej w połowie roku, najdalej miesiąc później pójdzie też wizyta. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że z powodu limitów narzuconych szpitalom przez Narodowy Fundusz Zdrowia, porada specjalisty w tym roku niemożliwa jest w wielu poradniach.
I tak osoby, które chciałyby uzyskać pomoc w poradni hematologicznej szpitala im. Biziela w Bydgoszczy, muszą poczekać na wizytę do kwietnia 2012 roku. Tyle samo czasu minie od momentu rejestracji do wizyty u neurologa.
Jak wyjaśnia Kamila Wiecińska, rzecznik prasowa "Biziela", szpital może przyjmować tylu pacjentów, na ile pozwala mu kontrakt z Funduszem. - Przekroczenie tego limitu oznacza dla nas generowanie długu - tłumaczy rzecznik.
"Ster na Bydgoszcz" - zobacz jakie atrakcje czekają na gości podczas wodnego festiwalu
Nieco lepiej sytuacja wygląda w bydgoskim "Juraszu". Tu terminy są trochę krótsze, ale na wizytę do niektórych specjalistów i tak trzeba czekać - nawet pięć miesięcy (na przykład do kardiologa i diabetologa). Podobnie, jak w "Bizielu" tu również o długim czasie oczekiwania decyduje umowa z Funduszem.
Szpitale stają przed dylematem: albo pacjent, albo dług
Jednak, jak zapewnia Marta Laska, rzecznik prasowa szpitala im. Jurasza, w miarę możliwości placówka stara się przyjąć wszystkich pacjentów bez szkody dla ich zdrowia.
Serwis Zdrowie - KLIKNIJO bardzo odległych terminach można natomiast mówić w przypadku szpitala specjalistycznego w Grudziądzu. Tu na wizytę w poradni kardiologicznej dla dorosłych trzeba czekać do... kwietnia 2013 roku!
Niestety, NFZ nie ma dobrych wiadomości. - Nie dysponujemy dodatkowymi środkami - tłumaczy Barbara Nawrocka, rzecznik prasowa regionalnego oddziału Funduszu. Jak dodaje, wszystkie przypadki pilne przyjmowane są na bieżąco. - Jeżeli kogoś niepokoi odległy termin wizyty, może zapytać lekarza, czy długi czas oczekiwania na poradę specjalisty wpłynie na stan zdrowia - kwituje.
Czytaj e-wydanie »