https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chora kolejka po zdrowie. Na wizytę poczekamy dwa lata!

(mp)
z powodu limitów narzuconych szpitalom przez NFZ, porada u specjalisty w tym roku niemożliwa jest w wielu poradniach.
z powodu limitów narzuconych szpitalom przez NFZ, porada u specjalisty w tym roku niemożliwa jest w wielu poradniach. sxc.hu
Nawet do 2013 roku - tyle czasu muszą czekać pacjenci z regionu na wizytę w niektórych poradniach specjalistycznych. - Przyjmujemy tylu chorych, na ile pozwala nam umowa z NFZ - mówią dyrektorzy szpitali.

Mogłoby się wydawać, że za rejestracją do poradni specjalistycznej w połowie roku, najdalej miesiąc później pójdzie też wizyta. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że z powodu limitów narzuconych szpitalom przez Narodowy Fundusz Zdrowia, porada specjalisty w tym roku niemożliwa jest w wielu poradniach.

I tak osoby, które chciałyby uzyskać pomoc w poradni hematologicznej szpitala im. Biziela w Bydgoszczy, muszą poczekać na wizytę do kwietnia 2012 roku. Tyle samo czasu minie od momentu rejestracji do wizyty u neurologa.

Jak wyjaśnia Kamila Wiecińska, rzecznik prasowa "Biziela", szpital może przyjmować tylu pacjentów, na ile pozwala mu kontrakt z Funduszem. - Przekroczenie tego limitu oznacza dla nas generowanie długu - tłumaczy rzecznik.

"Ster na Bydgoszcz" - zobacz jakie atrakcje czekają na gości podczas wodnego festiwalu

Nieco lepiej sytuacja wygląda w bydgoskim "Juraszu". Tu terminy są trochę krótsze, ale na wizytę do niektórych specjalistów i tak trzeba czekać - nawet pięć miesięcy (na przykład do kardiologa i diabetologa). Podobnie, jak w "Bizielu" tu również o długim czasie oczekiwania decyduje umowa z Funduszem.

Szpitale stają przed dylematem: albo pacjent, albo dług

Jednak, jak zapewnia Marta Laska, rzecznik prasowa szpitala im. Jurasza, w miarę możliwości placówka stara się przyjąć wszystkich pacjentów bez szkody dla ich zdrowia.

Serwis Zdrowie - KLIKNIJ

O bardzo odległych terminach można natomiast mówić w przypadku szpitala specjalistycznego w Grudziądzu. Tu na wizytę w poradni kardiologicznej dla dorosłych trzeba czekać do... kwietnia 2013 roku!

Niestety, NFZ nie ma dobrych wiadomości. - Nie dysponujemy dodatkowymi środkami - tłumaczy Barbara Nawrocka, rzecznik prasowa regionalnego oddziału Funduszu. Jak dodaje, wszystkie przypadki pilne przyjmowane są na bieżąco. - Jeżeli kogoś niepokoi odległy termin wizyty, może zapytać lekarza, czy długi czas oczekiwania na poradę specjalisty wpłynie na stan zdrowia - kwituje.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 12

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

e
estih
Wygląda na to, że za jakiś czas nie dostaniemy się do lekarzy wcale. W USA pracują już nad internetowym testem na raka, pewnie w Polsce będzie potrzebny taki test na każdą chorobę, by oszczędzić sobie czekania w kolejkach :/
G
Gargulec
Powodem zapaści Służby Zdrowia (i nie tylko) jest biurokratyzacja społeczeństwa. Ktoś decyduje ile ludzi ma pójść do lekarza w maju a ile w grudniu. Co gorsza ta decyzja jest wiążąca bo za nią idą (albo nie) pieniądze. Przecież to jest jakaś paranoja !!! Człowiek jest chory to idzie to lekarza i oczekuje od niego pomocy. Jeśli służba zdrowia jest płatna to za nią płaci (Bezwzględne? A co powiedzieć o obecnej sytuacji - nie przeskoczysz terminu - jak umrzesz wcześniej to trudno) jak funkcjonuje system ubezpieczeń (nie mylić z ZUS) to przekazuje rachunek ubezpieczycielowi i ten pokrywa koszty - w czym tu problem?
o
oscaraj
To już Polska wprowadza eutanazję jako sposób na oszczędności w budżecie by ludzie nie dożywali emerytury a państwo zabierało pieniądze, które zaoszczędzili sobie na godziwą emeryturę. Co można leczyć mając szansę na wizytę u specjalisty raz na dwa lata. Czy w rządowych i poselskich szpitalach też muszą czekać 2 lata? 22 lata demokracji i takie bagno i dno. Wstyd i hańba III czy też IV RP.
G
Gość
Mogę zapytać lekarza...Szanowna Pani Rzecznik, pyta Pani o drogę czy robi z nas idiotów? Jak mam zapytać lekarza, kiedy jest on dla mnie niedostepny, a rodzinny właśnie do specjalisty mnie skierował. Poza tym, czy to oznacza, że teraz lekarz na etacie wysiaduje x godzin i nie leczy bo mu NFZ nie płaci? To po co siedzi? NFZ płaci za pracę czy za bycie w pracy. Wiedza lekarza, porada i recepta to taki wysokospecjalistyczny "sprzęt", którego nie wolno używac bez zgody NFZ? Z autopsji - pusta sala gimnastczna z pełnym wyposażeniem, specjaliści są w pracy, czekają"na nowy kontrakt z NFZ", dzieci nie są rehabilitowane bo ...limit przyjęć się skończył. Czy ja jestem inteligentny inaczej, że nie mogę tego zrozumieć? Co niektórym skończył się chyba limit na myślenie. Śmiem twierdzić, że ten stan bardzo odpowiada i NFZ bodzieli i rządzi, ale i służbie zdrowie, bo może riozwijac sie prywatnie. A pacjent zapłaci, zapłacze i zapłaci. I O TO CHODZI. O PIENIADZE, PIENIĄZDE, PIENIADZE.....

owszem, właśnie wiedza lekarza to najbardziej specjalistyczny "sprzęt" i na całym świecie za to sie płaci najwięcej
a
anilan
Pani Barbaro Nawrocka ciekawa jestem jak długo Pani czeka na wizytę do specjalisty?! Czy człowiek zdrowy i z super samopoczuciem chodzi do kardiologa czy diabetologa?- nie, nie chodzi bo po co! Pytam też po co płacimy składki zdrowotne? Prywatne wizyty są niemożliwe finansowo dla ludzi uczciwie pracujących, nie wspominając o emerytach czy rencistach. Chory jest nasz NFZ i chora jest Polska. PS mam nadzieję,że GP przekaże poniższe pytania albo sugestie Pani Barbarze.
f
franciszek
Mogę zapytać lekarza...Szanowna Pani Rzecznik, pyta Pani o drogę czy robi z nas idiotów? Jak mam zapytać lekarza, kiedy jest on dla mnie niedostepny, a rodzinny właśnie do specjalisty mnie skierował. Poza tym, czy to oznacza, że teraz lekarz na etacie wysiaduje x godzin i nie leczy bo mu NFZ nie płaci? To po co siedzi? NFZ płaci za pracę czy za bycie w pracy. Wiedza lekarza, porada i recepta to taki wysokospecjalistyczny "sprzęt", którego nie wolno używac bez zgody NFZ? Z autopsji - pusta sala gimnastczna z pełnym wyposażeniem, specjaliści są w pracy, czekają"na nowy kontrakt z NFZ", dzieci nie są rehabilitowane bo ...limit przyjęć się skończył. Czy ja jestem inteligentny inaczej, że nie mogę tego zrozumieć? Co niektórym skończył się chyba limit na myślenie. Śmiem twierdzić, że ten stan bardzo odpowiada i NFZ bodzieli i rządzi, ale i służbie zdrowie, bo może riozwijac sie prywatnie. A pacjent zapłaci, zapłacze i zapłaci. I O TO CHODZI. O PIENIADZE, PIENIĄZDE, PIENIADZE.....
p
pacjent
Rolą Kas chorych a potem NFZ było rozliczanie faktur ze szpitali. Teraz NFZ stał się panem i władcą życia i śmierci i to oni decydują ile razy możesz iść do lekarza i kiedy ma Ci się urodzić dziecko (ajlepiej na początku roku jak są jeszcze pieniądze).
Chyba coś nie tak. Ze zwykłej instytucji usługowej stali się molochem, który przejada większość naszych składek a decyzje dotyczące "limitów" podejmują niekompetentni ludzie, którzy najczęściej podpierają się optymistycznymi dla NFZ statystykami albo losem szczęścia zamiast doświadczeniem i realnym zapotrzebowaniem. Ważne że mogą sobie porządzić na swoim własnym podwórku i być panem życia i śmierci. Szkoda tylko, że przed decyzje takiego niekompetentnego ludzika w krawaciku umierają ludzie, którzy całe swoje życie odprowadzali skłądki po to aby nie czekać w kolejce do specjalisty.
Za zaoszczędzone na kontraktach pieniądze NFZ wypłaca sobie sowite premie za dobrze spełniony obowiązek zaoszczędzenie nie swoich pieniędzy. Paranoja. Ile jeszcze to będzie funkcjonować? Każda reforma zdrowia jest robiona pod publiczke i zbliżające się wybory. Może wreszcie ktoś zauważy, że bez kolejek to tylko prominenci wchodzą do państwowych szpitali i specjalistów. Skąd oni potem mają wiedzieć że jest aż tak źle?
Niedługo będziemy nadal łożyć na pensje NFZ oraz dodatkowo na obowiązkowe ubezpieczenie medyczne, które opłaci nam wizytę u lekarza.
Co do pensji lekarza to owszem są duże ale wolę, jak mnie leczy wysoko opłacany specjalista z doświadczeniem niż tani "konował", który tylko dlatego pracuje w szpitalu, że nie chcieli go nigdzie w Anglii.
Żeby chorować to trzeba mieć zdrowie. Czego Wam i sobie życzę.
c
cezbak
"Barbara Nawrocka, rzecznik prasowa regionalnego oddziału Funduszu. Jak dodaje, wszystkie przypadki pilne przyjmowane są na bieżąco. - Jeżeli kogoś niepokoi odległy termin wizyty, może zapytać lekarza, czy długi czas oczekiwania na poradę specjalisty wpłynie na stan zdrowia - kwituje." - no to kobietka rzeczywiście spuentowała :-) Zapytam, otrzymam odpowiedź, że wpłynie/nie wpłynie (niepotrzebne skreślić) i od razu jestem spokojny. Od wyrzucenia 3/4 zatrudnionych w NFZ rozpocząłbym szukanie oszczędności.
W
Wł.
Ależ ładna bajeczka.Jak NFZ przekazuje co roku nieco więcej pieniędzy to natychmiast idą one WYŁĄCZNIE na podwyżki płac.W taki sposób NIGDY nie będzie ich więcej dla pacjenta- wszystko bierze personel. Choć uczciwie trzeba powiedzieć, że pielęgniarki dostają grosze- najwięcej maja lekarze ,których zarobki są niewspółmiernie wysokie do polskiej rzeczywistości.I proszę -nie piszcie,że to nieprawda bo znam realia.

Na pacjentów oczywiście nie ma pieniędzy,ale na pensje lekarzy po 20-30tysięcy zł miesięcznie to już nie ma problemu,a ponad 2000 dla pielęgniarki to też znowu nie takie "grosze"jak piszesz,zresztą sporo z nich zatrudnionych na podstawie kontraktu zarabia o wiele więcej.Ale generalnie masz rację,każde dodatkowe pieniądze z NFZ idą na wynagrodzenia personelu,w tym głównie lekarzy.A pacjent niech sobie tam czeka kilka lat na wizytę,ich to mało interesuje,przecież zawsze może do nich przyjść prywatnie w dogodnym terminie,za jakieś drobne 150zł..
c
cezbak
A gdyby tak obniżyć stawkę za wizytę i w tych samych pieniądzach "zmieści" się więcej wizyt? A może przeanalizować dziury w systemie, przez które nieuczciwi lekarze wyciągają pieniądze za usługi nie wykonane? Mnie osobiście bardzo przekonuje pomysł "magnetycznej książeczki zdrowia" wdrożony dość dawno na Śląsku.
Co do zarobków - nie uważam, że lekarze powinni zarabiać średnią krajową, mam ogromny szacunek do tego zawodu, ale chcę czuć się podmiotem w systemie, który opłacam zarówno poprzez składkę (obowiązkową) jak i podatki (też nieuniknione) a w razie rzeczywistej potrzeby w gabinetach prywatnych, które z kolei nie mogą zagwarantować na przykład leczenia szpitalnego. System jest, niestety, do bani a nie widać chętnego, który odważyłby się naprawdę go zreformować zamiast uprawiać demagogię i kosmetyczne zmiany, które powodują, że uczciwy, fachowy lekarz przegrywa z cwaniakiem a pacjent z systemem i chorobą.
W
Wanda
Ależ ładna bajeczka.Jak NFZ przekazuje co roku nieco więcej pięniędzy to natychmiast idą one WYŁĄCZNIE na podwyżki płac.W taki sposób NIGDY nie będzie ich więcej dla pacjenta- wszystko bierze personel. Choć uczciwie trzeba powiedzieć, że pielęgniarki dostają grosze- najwięcej maja lekarze ,których zarobki są niewspółmiernie wysokie do polskiej rzeczywistości.I proszę -nie piszcie,że to nieprawda bo znam realia.
r
rencista
To już Polska wprowadza eutanazję jako sposób na oszczędności w budżecie by ludzie nie dożywali emerytury a państwo zabierało pieniądze, które zaoszczędzili sobie na godziwą emeryturę. Co można leczyć mając szansę na wizytę u specjalisty raz na dwa lata. Czy w rządowych i poselskich szpitalach też muszą czekać 2 lata? 22 lata demokracji i takie bagno i dno. Wstyd i hańba III czy też IV RP.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska