Małżeństwo spod Brodnicy oraz ich firmowy kierowca Robert O. przyjęli ciekawą linię obrony. - Twierdzili, że martwe i chore krowy, odkryte w ich samochodzie ciężarowym, znalazły się w takim stanie wskutek kolizji. Miało do niej dojść w trasie. Nic jednak takiej wersji w śledztwie czy w procesie sądowym nie potwierdziło - mówi prokurator. Dodajmy, że każdy przejechany kilometr oznaczał dla bydła niewyobrażalne cierpienie. Dlatego kierowca uznany został winnym znęcania się nad zwierzętami.

Źródło: Superwizjer TVN: "Chore bydło kupię" - Przestępczy i lukratywny biznes zabijania chorych krów


Ubojnia tzw. leżaków (leżącego bydła) pod Białą Rawską została przez prokuraturę zamknięta, zaś Piotr M. zmienił branżę - dziś prowadzi duży warsztat samochodowy. W rozmowie z dziennikarzem "Superwizjera" TVN twierdzi, że jest niewinny. Ale jego ojciec, który wcześniej kierował ubojnią, w rozmowach z pracownikami nazywał po imieniu swój pomysł na biznes. » - Podroby, którym lekarz bił trójkąt [niezdatne do spożycia - red.], zrzucał na posadzkę, a Józef brał nóż i te trójkąty zrzynał i do pojemnika. Ja mówię: "Józef, co ty robisz, przecież to się nie nadaje". A on mówi: "Człowieku, ludzie nie świnie, zjedzą wszystko" - zdradzał reporterom Józef Szwed, były pracownik ubojni M.

Więcej o aferze mięsnej i Obórkach pod Brodnicą - we wtorek w "Nowościach"

Czytaj też:
Praca w regionie - oferty od 5 tys. zł
Zginęli nim dosięgnęła ich sprawiedliwość
Zarobki w toruńskiej straży miejskiej