Złote medale zawisły na szyjach leszczyńskich "Byków".
Unibax - Unia
44:46
Unibax: Jaguś 9 (1,3,3,2,0), Johnston 0 (0,-,0,-), Miedziński 9+1 (2,d,2,2,3), Zagar 3+1 (1,2,w,0,0), Sullivan 11+3 (1,2,2,3,1,2), Marcinkowski 1+1 (1), Ząbik 11+1 (2,2,1,1,2,3); Unia: K. Kasprzak 10 (3,3,1,0,1,2), Baliński 10+1 (2,3,2,2,0,1), Hampel z/z, Pavlić 4+1 (0,0,1,3,t), Adams 16 (3,3,1,3,3,3), Kajoch 4 (3,0,-,1,0), Batchelor 2+1 (0,0,1,1); Sędziował Leszek Demski z Ostrowa. NCD - Leigh Adams - 60,29 w 4, wyścigu. Widzów 17 tys.
Torunianie w piątek po raz ostatni trenowali na własnym torze. Nie było co prawda Steve Johnstona, ale przyjechał Matej Zagar, któremu przy sprzęcie pomagał tym razem Ashley Holloway (tuner Andreasa Jonssona).
- Wpadliśmy na nowy sposób motywacji Mateja. Szczegółów nie mogę zdradzić, ale okazał się dość skuteczny - przekonywał Wojciech Stępniewski, prezes toruńskiego klubu.
Efekt był taki, że Słoweniec w treningowych startach spod taśmy był niemal bezbłędny. W niedzielę było już w "normie"... czyli bardzo słabo.
Sobota była dniem luźniejszym dla "Aniołów". Żużlowcy Unibaksu mieli odpocząć i choć na chwilę przestać myśleć o finale. O to nie było jednak łatwo, bo tym meczem żył cały Toruń.
Dużo więcej zagadek było w przypadku Unii Leszno. W piątek rozstrzygnęły się losy startu Jarosława Hampela. Jeden z liderów Unii po kilku dniach przerwy wyjechał na tor, ale kontuzja obojczyka okazała się silniejsza. - Próbowałem jeździć, ale ból był zbyt mocny i postanowiłem zakończyć sezon. Unia w tak ważnym meczu będzie potrzebować jedynie żużlowców w pełni sprawnych - zapewniał Hampel. To oznacza, że nie pojedzie także za tydzień w Grand Prix Niemiec w Gelsenkirchen.
Jeszcze jeden problem
W Toruniu "Byki" mogły skorzystać z zastępstwa zawodnika; Za każdy start Hampela przewidziany w programie mógł wystartować jeden z jego kolegów.
W sobotę trenerowi Czesławowi Czernickiemu doszedł kolejny problem. W finale Klubowego Pucharu Europy upadł Jurica Pavlić i wycofał się z zawodów. Jego dyspozycja nie była pewna i szkoleniowiec "Byków" do końca zastanawiał się czy postawić na młodego Chorwata, czy też dać kolejną szansę Robertowi Miśkowiakowi. Ostatecznie zdecydował się jednak na młodość w składzie pojawił się Pavlić.
Plan był inny
Przy 8-punktowej stracie ważny był już pierwszy wyścig. Tymczasem tam torunian spotkała przykra niespodzianka. Adam Kajoch wystrzelił z tzw. lotnego startu, sędzia Leszek Demski puścił wyścig i był remis. Niespodziewany sukces dodał nowych sił leszczynianom. W 2. wyścigu spod taśmy najlepiej wyszli Krzysztof Kasprzak i Damian Baliński. Ataki Wiesława Jagusia były bezskuteczne i goście wyszli na prowadzenie.
- Chcemy zaatakować od początku i zmusić Unię do szybkich rezerw - zapowiadał menedżer Unibaksu Jacek Gajewski. Plan spalił na panewce, a w perspektywie dwumeczu torunianie musieli odrabiać 12 punktów.
Po 5. wyścigach to jednak Unibax mógł już skorzystać z rezerwy taktycznej. Chwilę wcześniej bowiem Kasprzak na ostatnim łuku wyprzedził prowadzącego Zagara, a Miedziński w ogóle nie dojechał do mety.
Zrywy nie pomogły
Na chwilę publiczność na stadionie oszalała, bo Ząbik z Sullivanem wyszli znakomicie spod taśmy. Unia miała jednak w składzie Adamsa, który wyprzedził toruński duet. Australijczykowi nie udało się to już w kolejnym wyścigu. Tym razem z taktycznej pojechał Sullivan i bezbłędnie już blokował rodaka, a daleko z przodu jechał Jaguś. Po kolejnym wyścigu był remis, bo Sullivan ograł Balińskiego, a trzeci był Ząbik.
Niestety, "Aniołom" zabrakło już mocy, żeby pójść za ciosem. Próbowali jeszcze zaatakować po 10. biegu. Jechali Ząbik z Ryanem Sullivanem, ale pogodził ich ...18-letni Pavlić. Unia prowadziła w tym momencie 34:32 i kibice "Aniołów" ucichli.
Przed wyścigami nominowanymi sytuacja była jasna: tylko dwa podwójne zwycięstwa dawały złoto "Aniołom". To były złudne marzenia. W 14. biegu Zagar nie zdołał wyprzedzić Kasprzaka i Batchelora i goście mogli się cieszyć z pierwszego po ośmiu latach mistrzostwa Polski.
Szkoda, że święto obu drużyn popsuli pseudokibice z Leszna, którzy przed ostatnim biegiem wybiegli na murawę. Sędzia na kilkanaście minut musiał przerwać mecz.