Ciągniki sprzedają się jak woda. Dzięki Unii i wahaniom kursów walut

- Od października sprzedaż wzrosła o około sześćdziesiąt procent - twierdzi Aleksandra Piotrowska, prezes firmy ZIP Agro w Kurzejewie, koło Warlubia. - Zwykle w ostatnim miesiącu roku jest lepiej, ale takiego grudnia jeszcze nie było. Popyt przewyższył podaż!

W ich firmie gospodarze najchętniej kupują ciągniki. - Przypuszczam, że gdybyśmy mieli ich więcej, to też byśmy je sprzedali! - dodaje pani prezes.

Zakład Usługowo-Handlowy ROLMOT w Zakrzewie też ma ostatnio sporo klientów. - Sprzedajemy więcej ciągników - przyznaje Jan Mańkowski, właściciel firmy. - Ale to taki "przebłysk" związany np. z tym, że gospodarze podpisują więcej umów z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i otrzymają unijne dofinansowanie.

www.pomorska.pl/rolnictwo

Pomoc dostaną np. te osoby, które chcą modernizować gospodarstwa albo prowadzić działalność pozarolniczą. - Niektórzy gospodarze robią zakupy, bo obawiają się, że ze względu na wahania kursów walut będzie drożej - dodaje Mańkowski.

W najlepszej sytuacji są ci dealerzy rolniczego sprzętu, którzy za towar płacą producentom w złotówkach. U nich podwyżki zwykle są później niż u tych, którzy rozliczają się w euro.

Niektórzy zachowują ostrożność: - Nie tylko ze względu na wysoki kurs euro, ale i na rosnące koszty produkcji wolę na razie odłożyć zakupy - mówi Sławomir Dolecki ze wsi Podole, koło Rypina.