Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciastko od Chmielewskich. Tradycje firmy sięgają 1914 roku

Jolanta Zielazna, [email protected] tel. 52 32 63 139
Katarzyna i Augustyn Chmielewscy z dziećmi - zdjęcie w początku l. 30. Z rodzicami stoją: w pierwszym rzędzie od lewej Helena, między rodzicami Augustyn-junior, Stefania i Marian - obok ojca. Za nimi Feliks (od lewej), Genowefa i najstarszy Józef. Wianek na głowie Stefanii i biała sukienka sugerują, że mogła to być uroczystość jej I Komunii Świętej.
Katarzyna i Augustyn Chmielewscy z dziećmi - zdjęcie w początku l. 30. Z rodzicami stoją: w pierwszym rzędzie od lewej Helena, między rodzicami Augustyn-junior, Stefania i Marian - obok ojca. Za nimi Feliks (od lewej), Genowefa i najstarszy Józef. Wianek na głowie Stefanii i biała sukienka sugerują, że mogła to być uroczystość jej I Komunii Świętej. archiwum rodziny
Wtedy Augustyn Chmielewski otworzył w Gnieźnie piekarnię. Dziś jego dzieło kontynuuje w Bydgoszczy wnuk - Michał, mistrz cukierniczy. Chleb i bułki też piecze. Firma od początku mieści się w tym samym miejscu - przy ul. Nowodworskiej na Szwederowie.

Dyplomy na honorowym miejscu

Mistrzowskie dyplomy trzech pokoleń piekarzy i cukierników Chmielewskich wisza na honorowym miejscu. Pokazuje je Michał.
Mistrzowskie dyplomy trzech pokoleń piekarzy i cukierników Chmielewskich wisza na honorowym miejscu. Pokazuje je Michał. Fot. autorka

Mistrzowskie dyplomy trzech pokoleń piekarzy i cukierników Chmielewskich wisza na honorowym miejscu. Pokazuje je Michał.
(fot. Fot. autorka)

Mistrzowskie dyplomy trzech pokoleń Chmielewskich: Augustyna, Augustyna- Bolesława i Michała wiszą na honorowym miejscu.

W tej historii są luki, które trudno dziś załatać.

Augustyn i jego żona Katarzyna pochodzili z Wielkopolski. On urodził się w 1887 roku w Miłowie, ona w Rogowie (1888 r.).

Wiadomo tylko, że Augustyn w 1914 roku otworzył piekarnię w Gnieźnie. Ale nie był wtedy jeszcze mistrzem piekarniczym. Ten egzamin zdał 10 lat później (w 1924 r.) w Izbie Rzemieślniczej w... Bydgoszczy.

Czy dlatego, że myślał już o przeprowadzce do naszego miasta? Niewykluczone. Bo choć oficjalnie piekarnia w Bydgoszczy działa od 1928 roku, to dom przy Nowodworskiej Augustyn nabył wcześniej. W Księdze adresowej miasta z 1926 roku już widnieje jako właściciel nieruchomości przy Nowodworskiej 15. Taki numer nosiła posesja przed zmianami w 1931 roku. Wpisane jest: Chmielewski Augustyn Gniezno, zast. Götel J., robotnik.

Założyciela wykończyli Niemcy

Cukiernie Chmielewscy od 1928 roku są w tym samym miejscu przy ul. Nowodworskiej. Choć początkowo był to nr 15, potem 30, a obecnie 28.
Cukiernie Chmielewscy od 1928 roku są w tym samym miejscu przy ul. Nowodworskiej. Choć początkowo był to nr 15, potem 30, a obecnie 28. fot. autorka

Cukiernie Chmielewscy od 1928 roku są w tym samym miejscu przy ul. Nowodworskiej. Choć początkowo był to nr 15, potem 30, a obecnie 28.
(fot. fot. autorka)

Chmielewscy przyjechali do Bydgoszczy z sześciorgiem dzieci.

Najmłodszy syn urodził się się już na Nowodoworskiej, w 1929 roku. Dostał imię po ojcu. - Tata na drugie miał Bolesław i wszyscy wołali na niego Boleś - wyjaśnia Michał.

Dom, który kupili jego dziadkowie był mały, parterowy, z niewielką piekarnią. Nie było przy nim sklepu. Chleb sprzedawano na miejscu, "z produkcji", jak mówiono, ale towar przede wszystkim rozwożono do sklepów. - Tata opowiadał - wspomina Michał Chmielewski - że jako chłopak rowerem i wózkiem rozwoził bułki po klientach. Dziadek był piekarzem, ciast nie piekł.

Wszystko toczyło się dobrze, póki nie wybuchła wojna.

Choć Chmielewscy mieli dobre kontakty z niemieckimi sąsiadami, w czasie okupacji nie uniknęli szykan. Z mieszkania ich co prawda nie wyrzucono, ale piekarnia działać nie mogła. - Wiem, że dziadek i ojciec poukrywali maszyny, żeby ich Niemcy nie wywieźli - opowiada Michał rodzinne wspomnienia.

Niemcy wkrótce aresztowali seniora rodu. Augustyn przetrzymywany był w koszarach przy ul. Artyleryjskiej. Wyszedł, ale był wycieńczony, zaczął chorować i w marcu 1940 r. zmarł.

Po zakończeniu wojny jego żona Katarzyna otworzyła piekarnię. Prowadziła ją z pomocą jednej z córek - Genowefy. Długo to nie trwało, bo w 1949 roku wszystko przymusowo musieli oddać spółdzielni spożywców.

Legitymacja rzemieślnicza Augustyna. Był członkiem Cechu Rzemiosł Różnych.
Legitymacja rzemieślnicza Augustyna. Był członkiem Cechu Rzemiosł Różnych.

Legitymacja rzemieślnicza Augustyna. Był członkiem Cechu Rzemiosł Różnych.

Ale najmłodszy syn, Augustyn-Boleś już chwycił rzemieślniczego bakcyla. Jego dzieciństwo to była piekarnia, uczył się na piekarza-cukiernika, został czeladnikiem. Gdy stracili piekarnię, był brygadzistą w Cristalu.

W 1957 roku Boleś postanowił odzyskać rodzinną własność. - Rodzina pukała się w czoło - opowiada Michał. - Co ty, Boleś, robisz?! Zniszczą cię! Ojciec powiedział, że zaryzykuje.

Piekarni otworzyć nie mógł, cukiernię - tak. Rok później zdał egzamin mistrzowski "w rzemiośle cukierniczym".

Dlaczego ojciec tak bardzo starał się odzyskać piekarnię? - Bo to już była tradycja firmy - opowiada Michał. - Poza tym od dziecka tu pracował, rozwoził bułki po sąsiadach i sklepikach.

Ciastka od Chmielewskich trafiały do bydgoskich cukierni i kawiarni. Zajadali się nimi m.in bywalcy Hassa - kawiarni przy ul. Jezuickiej.

W 1963 r. Chmielewski wybudował mały pawilon przy ul. Ugory 2, w którym sprzedawano ciastka. Tyle, na ile pozwalały ograniczone przydziały mąki i innych produktów. Wybór - tradycyjny: drożdżówki, ptysie. sernik, jabłecznik, eklery, ciastka tortowe.

W niedziele, po mszy św. w pobliskim kościele MBNP, wielu parafian szybko szło "do Chmielewskich" po ciastko do popołudniowej kawy. W dzień powszedni, podczas dużej przerwy, po drożdżówki biegli uczniowie z pobliskiego II LO.

W 1969 roku rodzinę dotknęło nieszczęście - zmarła żona Augustyna-Bolesława. Nie zdążyła skończyć 30 lat. - Wychowywała nas ciocia Helena, ojca siostra - wspomina Michał Chmielewski. - Poświęciła dla nas swoje życie osobiste i pracę zawodową. Ogromnie jestem jej wdzięczny. Dla mnie to druga mama.

Augustyn- Bolesław Chmielewski z synem Michałem. Na 650-lecie nadania Bydgoszczy praw miejskich "upiekli" bazylikę.
Augustyn- Bolesław Chmielewski z synem Michałem. Na 650-lecie nadania Bydgoszczy praw miejskich "upiekli" bazylikę. Fot. archiwum rodziny

Augustyn- Bolesław Chmielewski z synem Michałem. Na 650-lecie nadania Bydgoszczy praw miejskich "upiekli" bazylikę.
(fot. Fot. archiwum rodziny)

Sklepik przy Ugorach został zburzony, kiedy runęły stare domki i zaczęto budować bloki. Szybko jednak odnalazł się w innym pawilonie, który powstał wraz z nowym osiedlem.

Augustyn (Bolesław) Chmielewski bardzo udzielał się w cechu rzemieślniczym. Przystał do niego, gdy odzyskał piekarnię i zaczął prowadzić cukiernię. Był podstarszym, członkiem zarządu, wchodził w skład komisji egzaminacyjnej czeladniczej i mistrzowskiej.

- Ojciec był prawdziwym rzemieślnikiem. Ja interes muszę prowadzić inaczej, ale bardzo nie lubię słowa biznesman - mówi Michał Chmielewski, trzecie pokolenie w rodzinnej firmie.

Michał, podobnie jak jego ojciec, po piekarni też kręcił się od dziecka. Czyścił blachy, szorował foremki. - Od dziecka w cukierni pomagałem, bo chciałem być niezależny.

Ale kiedy przyszło co do czego - wybrał technikum samochodowe, a później studia techniczne. jest mgr techniki. Jednak do cukierni też go ciągnęło. Mówi: - Mam dwie pasje: motoryzację i cukiernictwo.

Zdobył najpierw dyplom czeladnika, a po ukończeniu studiów technicznych zdał też egzamin na dyplom mistrzowski cukierniczy. Doskonale pamięta, co miał przygotować (tort okazjonalny z ręcznie wykonanymi różami i goździkami z percepanu) i jak swoim przygotowaniem utarł nosa jednemu z członków komisji.

Jakiś czas prowadził firmę wspólnie z ojcem, potem ja przejął. Dlaczego? - Po trosze czułem się do tego zobowiązany - nie ukrywa. - Chciałem też kontynuować rodzinne tradycje. Ojciec mnie nauczył: jaki będziesz dla ludzi, tacy oni będą dla ciebie - opowiada Michał.

Największy rozwój firmy to już lata 90. Na tyle, na ile pozwoliły warunki rozbudowano zakład przy ul. Nowodworskiej, przy nim powstał sklep.

Katarzyna przeżyła swojego męża o 40 lat. Spoczywają na cmentarzu przy ul. Kossaka.
Katarzyna przeżyła swojego męża o 40 lat. Spoczywają na cmentarzu przy ul. Kossaka. Fot. autorka

Katarzyna przeżyła swojego męża o 40 lat. Spoczywają na cmentarzu przy ul. Kossaka.
(fot. Fot. autorka)

Praca Augustyna Chmielewskiego została doceniona. Został uhonorowany Złotym Krzyżem Zasługi, złotym i srebrnym medalem im. Jana Kilińskiego, złotą i srebrną odznaką mistrza. Na ścianach wiele dyplomów, podziękowań i wyróżnień.

Augustyn-Bolesław zmarł w 2009 roku.

Przez ponad 80 bydgoskich lat przez piekarnię i cukiernię przewinęło się wielu uczniów i pracowników. Z powojennych najdłuższy staż ma Jerzy Balcerzak, który u Chmielewskich przepracował 43 lata. To on (obecnie na emeryturze), prócz ojca, uczył Michała rzemiosła.

- Ojciec był specjalistą od ciast drożdżowych, później wprowadzał mnie w tajniki sernika wiedeńskiego, Balcerzak to ciasta deserowe - wspomina Michał.

Anegdota? Proszę bardzo: - Drożdżówkę, taką sznekę, zwija się dwoma ruchami. Ja tak robiłem, a potem trzecim ruchem odkładałem, na bok. Przypatrywał się temu Jurek Balcerzak. - Co ty tu, młody, kombinujesz? - zastanawiał się. Po co ten trzeci ruch, jeśli wystarczą dwa? Odkrył, co jest grane. Tata był leworęczny i uczył mnie tak, jak on robił. Ja też zwijałem ciasto lewą ręką, a potem prawą odkładałem na bok. I to był ten trzeci ruch. Trochę trwało, zanim Jurek mnie przestawił.

U Chmielewskich uczył się też m.in. Stanisław Bednarek, który później był kierownikiem cukierni Orbisu.

Wiele lat pracowały w sklepie przy Ugorach panie: Zofia Niestatek (przyszła od Hassa), Stefania Szymkowiak, Bronisława Łabędź.

Dziś firma ma kilka swoich sklepów w Bydgoszczy, ciasto sprzedaje w różnych miejscowościach województwa i poza nim. Asortyment od dawna nie ma nic wspólnego ze skromnym wyborem sprzed lat. A od półtora roku pieką jeszcze różne chleby, m.in. orkiszowy, słonecznikowy.

Otwarte jest tylko pytanie, czy czwarte pokolenie Chmielewskich przejmie pałeczkę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska