W weekend warsztaty odbyły się w Iwcu, gdzie znajomością pracy przy kołowrotku dzieliły się Łucja Bonk i Krystyna Selka oraz w Nowym Suminie. - Będą jeszcze w Zdrojach, Wielkich Budziskach, Trzebcinach i Ludwichowie - zapewnia Justyna Wilkiewicz z Urzędu Gminy w Cekcynie. - W styczniu mamy wełnę, ale będzie też słoma i wiklina, bo każdy miesiąc przeznaczamy na pokazy innego rękodzieła.
_W Nowym Suminie koła kołowrotków kręciły się wartko, a nitka nie nigdy nie zrywała. Widać, że panie w młodości miały z nimi do czynienia. - Jak młoda kobieta nie umiała prząść, na gospodarstwo jej nikt nie brał - mówiła Jadwiga Bartlewska. - Oprzędła męża, dzieci i teściów.
Chwalono wełniane skarpety. - Do dziś się je nosi, jak ktoś ma - mówiła Teresa Kamińska. - Kołowrotek to niby zabytek, ale bez niego w gospodarstwie ani rusz.
- Ja pamiętam starsza panią, która w wełnianych rzeczach chodziła i w lecie, bo mówił, że dzięki wełnie się nie poci - przypominała Jolanta Hudańska. - Wełna jest po prostu zdrowa.
_
Ciepłe skarpetki kuszą
Tekst i fot. Barbara Zybajło

Na zdjęciu Jadwiga Bartlewska, Bernadetta Jaczyńska, Teresa Kamińska, Ewa Wiśniewska, Jolanta Hudańska, Teresa Leszczyńska z wnuczkami Darią i Majką Jażdżewskimi, Danuta Donarska, Ludwika Dalecka z córką Aleksandra, Lidka i Dorotka Holc, Marcin Cybulski, Wanda Patyna, Małgorzata Barwik, Krystyna Augustyńska, Alicja i Emilia Wiśniewskie, Iwona Patyna, Justyna Wilkiewicz oraz Katarzyna Kilian z gminy Dragacz.
W gminie Cekcyn panie wyciągnęły ze strychów stare kołowrotki i zabrały się do przędzenie. I choć wełny jest coraz mniej, bo owce na wsi to rzadkość, umiejętności nabytych w młodości się nie zapomina.