Trudno odmówić fantazji autorowi wiadomości, która od kilku tygodni elektryzuje użytkowników poczty elektronicznej. I poczucia humoru - tego czarnego. Zwłaszcza, że informacja rozpoczyna się słowami:
"To nie jest żart. To stało się to na parkingu Auchan (...) Kobieta zbliżyła się wczoraj wieczorem na parkingu w centrum Auchan do dwóch mężczyzn, którzy proponowali nowy zapach perfum. Dali do powąchania próbkę. Dopadli ją i okradli (...) To nie są perfumy, to chloroform!
Złodzieje-widmo?
Nie wiadomo kto zapoczątkował łańcuszek wiadomości wysyłanych drogą mailową. Ktokolwiek wpadł na taki pomysł, osiągnął jednak swój cel. Jeżeli przyjąć, że chciał zasiać strach.
- Nie dotarły do nas żadne zgłoszenia o tego typu zdarzeniach - mówi Kamila Ogonowska, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. - Nie wykluczamy, że takie sytuacje nie miały miejsca, niemniej jednak nie zgłosił się do nas żaden poszkodowany.
Informacji o szajce złodziei odurzających klientów chloroformem nie potwierdziła jeszcze żadna z komend wojewódzkich. Czy zatem możliwe, że ta złowieszcza plotka jest efektem misternego planu, za którym stoi konkurencja z innej sieci handlowej?
Zabójczy dezodorant zamiast czarnej wołgi
- To prawdopodobne, że pogłoskę o bandytach przy "Auchan" wygenerowali rywale tej sieci marketów - przyznaje dr Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.
Naukowiec nie ma natomiast wątpliwości, że mamy do czynienia z kolejną miejską legendą.
- To klasyczny przykład typowo miejskiego folkloru - dodaje Szlendak. - Wszyscy przecież pamiętamy słynny, bardzo zresztą żywotny mit o czarnej wołdze KGB, która jeździła po Polsce. W PRL-u chodziły pogłoski o tajemniczych zniknięciach ludzi. Mamy już coś takiego w naturze, że uwielbiamy się bać. Przyjrzyjmy się choćby najbardziej popularnym produkcjom filmowym. Na topie oglądalności, obok komedii i filmów porno, są przecież właśnie horrory - kończy socjolog.
Czytaj e-wydanie »