https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co wolno wojewodzie

DARIUSZ KNAPIK
Wojewoda Kujawsko-Pomorski Zbigniew Hoffmann
Wojewoda Kujawsko-Pomorski Zbigniew Hoffmann Fot. Jarosław Pruss
Gdy bydgoski dziennik napisał, że nominację wojewody wystawiono na błędne nazwisko, bohaterowi publikacji puściły nerwy.

Najpierw kazał zwolnić wszystkich, którzy mieli do czynienia z dokumentem. Potem się rozmyślił.
Zbigniew Hoffmann zaczynał karierę w 1992 roku, jako zwykły referent w poznańskim Urzędzie Wojewódzkim. Przewinął się przez dwa wydziały, a w 1997 roku został asystentem wojewody. Po sejmowych wyborach w 2001 roku władzę w urzędzie objął SLD, ale Hoffmann wylądował wcześniej w ratuszu, nazywanym w Poznaniu przechowalnią kadr. Przez kilka lat był tam pełnomocnikiem prezydenta ds. programu "Bezpieczne miasto". W kilka miesięcy po wyborczym zwycięstwie PiS-u awansował na wicewojewodę. Hoffmann uchodzi za człowieka Ludwika Dorna. Zna go jeszcze z czasów, gdy działał w Porozumieniu Centrum, zasiadając w Naczelnej Radzie Politycznej i Zarządzie Krajowym partii.
Poznańscy dziennikarze pamiętają Hoffmanna głównie z wizyt w szkołach, gdzie jako pełnomocnik rozdawał dzieciom światełka odblaskowe. Kilku spotykało się z nim na meczach "Lecha", którego jest kibicem. Mówią, że gdy został wicewojewodą, zważniał i stał się bardzo oficjalny. Znany był też z pasji do jazzu i ogromnej kolekcji płyt, którą stale powiększa. Często widywano go w godzinach pracy na stoisku muzycznym w pobliskim EMPiK-u. Jedna z gazet przymierzała się nawet, by opisać wicewojewodę, ale raptem awansował do Bydgoszczy.

Urzędnikom pod choinkę

Zaraz po ogłoszeniu nominacji bydgoscy urzędnicy zaczęli wydzwaniać do Poznania, by zasięgnąć języka o nowym szefie. W wielkopolskim urzędzie mówiono m.in, że ambicje Hoffmanna sięgają znacznie wyżej niż fotel wojewody. Przymierzał się do kierowanego przez wicepremiera Dorna Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Spekulacje te potwierdziły przecieki od ludzi z najbliższego otoczenia wojewody. Mówiono, że awans do stolicy może nastąpić już nawet w kwietniu. Kiedy Dorn złożył w lutym dymisję, Hoffmann szybko wziął tydzień urlopu i wyjechał. Opowiadano, że do stolicy.
Już w miesiąc po nominacji urzędnicy zaczęli ściskać kciuki, by prognozy te szybko się sprawdziły. W grudniu zaproszono ich na spotkanie opłatkowe. Wojewoda złożył wszystkim życzenia, ale zaraz potem zapowiedział, że w urzędzie będą duże zmiany kadrowe. Nikt nie może być pewny, że go one nie dotkną. Jeszcze bardziej postraszył Hoffmann podwładnych na spotkaniach w toruńskiej i włocławskiej delegaturze urzędu.

Amnestia po godzinach

Na początku lutego "Express Bydgoski" napisał, że wręczona wojewodzie nominacja wystawiona została na nazwisko, w którym ktoś zgubił jedno "n". Przytoczono m.in. opinie prawne kwestionujące ważność podejmowanych przez niego decyzji. Po lekturze tekstu Hoffmann kazał w pierwszej chwili zwolnić wszystkich urzędników, którzy mieli do czynienia z tym dokumentem. Potem jednak przekonano go, że taką zbiorową odpowiedzialność mógłby później zakwestionować sąd.
Postanowiono więc, że zamiast zwolnień będą upomnienia. W sumie ukarano 10 pracownic działu kadr oraz płac. Wręczanie zaczęto już po godz. 15.00. Raptem tuż przed końcem pracy wojewoda się rozmyślił i kazał wycofać wszystkie upomnienia. Okazało się, że prawie wszyscy ukarani zdążyli już opuścić urząd.
Zaczęto więc wydzwaniać po domach, by wrócili do urzędu. Tam odebrano im upomnienia i kazano zaczekać. Potem z całą dziesiątką spotkał się wojewoda. Najpierw podziękował towarzyszącej mu dyrektor generalnej urzędu Paulinie Beger, a gdy zamknęła za sobą drzwi, zaczął wypytywać panie, co sądzą o pracy urzędu i... Pauliny Beger.

Tabletka za kanapkę

- W urzędzie panuje dziś jeszcze gorsza atmosfera niż za wojewody Romualda Kosieniaka i wszechwładnej dyrektor jego gabinetu Joanny Mikuły - mówi jeden z urzędników. Jako pierwsi czekają na zwolnienia ludzie lewicy.
Kto tylko może, szuka innej pracy. Odchodzą najlepsi fachowcy, do bydgoskiego i toruńskiego ratusza, do prywatnych spółek. - Mam znacznie większe zarobki, mniej pracy, a atmosfera jest o niebo lepsza - mówi były już inspektor, magister administracji z biegłą znajomością angielskiego. W ostatnich miesiącach zwolniło się kilkanaście osób, a co najmniej dwa razy tyle szuka już nowych posad.

Utknął w gabinecie

Nominacja Hoffmanna zaskoczyła liderów kujawsko-pomorskiego PiS. Jak na złość, tuż przed wyborami, centrala skreśliła definitywnie wystawionych przez nich kandydatów i przysłała spadochroniarza z Poznania. Początkowa irytacja i nieufność szybko jednak minęły. - Hoffmann okazał się całkiem sensowny. To zupełnie inna klasa i styl rządów niż za jego poprzednika Józefa Ramlaua - twierdzi bydgoski polityk PiS. Ale nie ma róży bez kolców.
Bodaj najgłośniejszą gafą stało się wydane 11 stycznia 2007 roku zarządzenie nr 7, o podziale kompetencji między wojewodą a jego zastępcą. W ostatnim paragrafie znalazł się zapis o anulowaniu... zarządzenia nr 7 z 11 stycznia 2007 roku. Dopiero po dwóch tygodniach ktoś to zauważył i szybko wydano nowe zarządzenie.
Zgodnie z zarządzeniem ministra środowiska, w ubiegłym roku każdy wojewoda miał powołać straż łowiecką. Większość już się z tym uporała. W Kujawsko-Pomorskiem w listopadzie rozpoczął się konkurs na komendanta straży, ale do dziś nie został jeszcze rozstrzygnięty. Od grudnia czeka też na decyzję wojewody wniosek kuratora o powołanie drugiego zastępcy. Kolejna zaległość to regulamin urzędu. Należało go opracować w miesiąc od zatwierdzenia nowego statutu urzędu, czyli od 7 grudnia. Nie ma go do dziś.
Jeszcze w sierpniu ub. roku Wolny Związek Zawodowy "Solidarność Oświata" złożył do gabinetu wojewody wniosek o odwołanie kuratora. 28 sierpnia przesłano go do dyrektora generalnego i tam ugrzązł. Szef związku Sławomir Witkowicz chce teraz przesłać wojewodzie nowy wniosek. Może nie zaginie.

Dyrektor na celowniku

W urzędzie coraz głośniej mówi się o niesnaskach między Hoffmannem a wicewojewodą Marzenną Drab. Zaczęło się od opracowanego pod jej kierunkiem statutu urzędu. Wojewoda miał do niego sporo zastrzeżeń, podobno nazwał go nawet "prawnym bublem". Rodzi się już nowy projekt, będzie mniej wydziałów, reorganizacja geodezji itd.
Mówi się, że pierwszą ofiarą tej cichej wojny będzie - powołana przez Marzennę Drab - dyrektor generalna Paulina Beger. Wojewoda nie kryje zastrzeżeń do jej kompetencji. W minionym tygodniu, gdy wyjechał na dwa dni do Warszawy, tego samego dnia Beger wzięła urlop i dostarczyła trzytygodniowe zwolnienie. A po urzędzie krążyły już wieści, że wojewoda pojechał do stolicy załatwiać dymisję dyrektor generalnej.
W styczniu Hoffmann zatrudnił drugiego radcę generalnego. Została nim Małgorzata Kurto, była nauczycielka rosyjskiego ze Żnina, która przegrała konkurs na dyrektora miejscowego liceum. Zaraz po objęciu obowiązków zaczęła odwiedzać kadry, żądając teczek osobowych różnych urzędników. Mówi się, że pełni rolę oczu i uszu wojewody. A za jego prawą rękę uchodzi zatrudniony jako doradca, poznański prawnik Dariusz Szymczak (pensja ok. 6 tysięcy brutto). Często doradza mu z Poznania, bo w urzędzie bywa w kratkę.

Oni się obronią

Rzecznik prasowy wojewody Paweł Skutecki broni swojego szefa. Fakt, że po artykule w "Expresie" w pierwszej chwili wręczono pracownikom upomnienia, ale wojewoda przemyślał ten krok. Zamiast kary wolał z nimi porozmawiać o ochronie poufnych spraw i przy okazji o funkcjonowaniu urzędu. Co rusz bowiem wypływają z niego poufne informacje. Owszem, na spotkaniach opłatkowych padły zapowiedzi zmian kadrowych, ale jak widać po upływie ponad dwóch miesięcy, obawy urzędników przed czystkami były całkiem bezpodstawne. Fakt, że zmiany kadrowe na pewno będą, ale robione sensownie, z głową. Są dyrektorzy, którzy niezależnie od układu politycznego, w którym zostali mianowani, obronią się swoimi kwalifikacjami.
Co do regulaminu urzędu, to na razie obowiązuje stary dokument, jest natomiast 13 zarządzeń wojewody nowelizujących ten akt. Teraz prawnicy opracowują już tzw. tekst jednolity. Nominacja wicekuratora będzie lada dzień, podobnie finał konkursu na szefa straży łowieckiej.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska