- Poczułam coś przyjemnego. Jakiś przypływ pozytywnych myśli i dawkę wzmacniających fluidów. Stałam przy murach dobry kwadrans. Miałam wrażenie, że dostałam coś w rodzaju energetycznej odżywki - relacjonuje swoje wrażenie spod Mysiej Wieży w Kruszwicy inowrocławianka Anna P.
To jedna z mnóstwa osób, które codziennie doświadczają w obrębie legendarnej Mysiej Wieży wzmocnienia sił witalnych i znacznej poprawy samopoczucia. Pani Ania odwiedza Kruszwicę mniej więcej raz na dwa tygodnie, inni nawet częściej. Wierzą, że korzyści, jakich doznają w wyniku chłonięcia dobrej aury są skutkiem działania czakramu.
Pisaliśmy już na ten temat wielokrotnie. Już dawno stwierdzono, że osoby przebywające przy stojącej nad jeziorem Gopło Mysiej Wieży, czyli pozostałości średniowiecznego zamku, odczuwają radykalną poprawę samopoczucia i przypływ dobrej energii. Różdżkarze i bioenergoterapeuci potwierdzili to zjawisko licznymi badaniami.
Ustalono, że dobroczynne promieniowanie emituje zlokalizowany pod wieżą czakram, czyli "gruczoł" lub "wir" energetyczny. Takie korzystne punkty, kierując się wiedzą i doświadczeniem, wybierali przed wiekami budowniczowie pałaców, zamków czy świątyń. W Polsce czakramy stwierdzono np. pod Wawelem w Krakowie i pod Jasną Górą w Częstochowie.
Przeczytaj również: Gopło, Mysia Wieża i Kruszwica. Latem Nadgople kusi turystów
Po tekstach w "Pomorskiej", pod Mysią Wieżę zaczęło przyjeżdżać mnóstwo osób z różnych miejsc regionu i kraju. Wspomniana pani Ania też dowiedziała się o czakramie z naszych łamów. - Polecam to niezwykłe "lekarstwo" każdemu - mówi teraz z pełnym przekonaniem.
- Codziennie widzę przy Mysiej Wieży sporo osób, które przytulają się do starych murów i chłoną energię czakramu. Twierdzą, że po przyjęciu "porcji" energii są jakby doładowani dużą dawką optymizmu i po prostu chce im się żyć. Wielu mówi, że to najlepsze lekarstwo na stres, stąd przyjeżdżają często w okresach życiowych niepowodzeń czy psychicznych dołków. Ci, którzy nie mają zmartwień, przychodzą pod wieżę, aby "naładować akumulatory" - mówi Henryk Zajączkowski, szef administrującego Mysią Wieżą biura oddziału PTTK.
Wniosek jest oczywisty. Chcecie myśleć optymistycznie i mieć dobre samopoczucie? Pojedźcie do Kruszwicy!
Czytaj e-wydanie »