Konflikt między politykami rozpoczął się od wpisu na blogu Ryszarda Czarneckiego. Ocenił on negatywnie udział Lecha Wałęsy na zjeździe partii Libertas w Rzymie. W odpowiedzi były prezydent zarzucił publicznie Czarneckiemu, że ten "nie walczył o Polskę" i "prowadzi blog za pieniądze".
Ryszard Czarnecki przed bydgoskim sadem przypomniał, że w latach1982 - 84 by; członkiem zarządu Niezależnego Zrzeszenia Studentów, a w latach 1884-86 szefował NZS-owi. Mogą to potwierdzić minister Bogdan Zdrojewski (wcześniejszy szef NSZ-tu) i wicepremier Grzegorz Schetyna (późniejszy szef tej organizacji). A blog pisze w internecie od pięciu lat i nie bierze za to żadnych pieniędzy. Czarnecki nie domaga się od Wałęsy pieniędzy, a jedynie przeprosin.
Nieobecny na sali Lech Wałęsa (nie było też jego pełnomocnika) w liście przesłanym do sądu stwierdził, iż jego wypowiedzi nie miały nic wspólnego z kampanią wyborczą do Parlamentu Europejskiego, ani nie naruszyły czci i dobrego imienia Czarneckiego. Były prezydent zaznaczył, że walka o Polskę trwała - jego zdaniem - do ogłoszenia stanu wojennego, a pisanie blogu internetowego powoduje jakieś koszty.
Wałęsa domagał się oddalenia i odrzucenia wniosku, a jeśli sąd wyznaczy termin rozprawy, to przyśle na nią swojego pełnomocnika. Na razie wyjeżdża za granicę. Sąd uznał, iż o rozprawie powiadomił byłego prezydenta prawidłowo i rozpoczął posiedzenie. Ponadto Ryszard Czarnecki powiedział, ze według jego wiedzy Lech Wałęsa jest już w kraju.
Ryszard Czarnecki podważył termin walki ustalony przez Wałęsę, gdyż w czasie stanu wojennego ludzie walczyli i ginęli, a po jego zakończeniu także konspirowali. Potwierdzają to sądy, które wypłacają byłym działaczom odszkodowania za działalność w konspiracji.
Co dalej z tą sprawą dowiemy się o godz. 14.00, kiedy nastąpi ogłoszenie wyroku.