Na festynie archeologicznym można być po raz trzeci, piąty, a nawet ósmy. I za każdym razem przybywający znajdą tu coś nowego, zajmującego, a czasem i zaskakującego. Są, rzecz jasna, stałe, od kilku lat prezentowane techniki, wiele znajdziemy jednak też nowości. Na kraalu, obok brązownika, złotnika i dziegciarza jest stanowisko szklarza (wytop szkła prezentuje Zbigniew Piechocki z Bydgoszczy). Nieco dalej obejrzeć można orkę pradziejową, którą prezentuje Wojciech Kawczyński - pracownik Muzeum Archeologicznego w Biskupinie.
Niewątpliwą atrakcją jest, odbywający się codziennie o godz. 13, proces czarownic, który wyreżyserowali studenci Uniwersytetu Warszawskiego. Proces, podobnie jak poprzedzające go widowisko "Dzieje Popiela" (reż. i muzyka - Robert Kanaan) oglądać można w dworze Popiela, scenografii do filmu Jerzego Hoffmana "Stara baśń". Zgromadzoną tu widownię, przeważnie nastoletnią, opanowuje przerażenie, gdy kaci wysilają się, żeby tortury czarownic uczynić jak najboleśniejsze. - Bo czego wart byłby kat, jeśliby nie dał sobie rady z babą i nie wymusił zadanego zeznania? Chociaż najwytrzymalsze, najmężniejsze w końcu ulegają i przyznają się do wszystkich obrzydliwości...
Czarownice w dworze Popiela
Iwona Woźniak

Procesy czarownic, na podstawie średniowiecznych tekstów to kolejna biskupińska nowinka - pokazy przygotowali studenci archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Od minionej soboty do Biskupina ściągają tłumy. Wszystko za sprawą kolejnego festynu archeologicznego "Od Popiela do Piasta". Nie odstrasza nawet pogoda. No, ale czy warto przegapić zapierający dech w piersiach proces czarownic.