Kilka tygodni temu poprosiliśmy kierowców, by wskazali, gdzie we Włocławku są znaki drogowe, które dezinformują uczestników ruchu. Czytelnicy przekazując nam informacje na ten temat sygnalizowali, że na zainteresowanie "Gazety Kujawskiej" zasługuje nie tylko oznakowanie pionowe naszych ulic, ale także poziome. Chodzi między innymi o nie- wyraźne linie segregacyjne, dzielące pasy jezdni i o słabo widoczne przejścia dla pieszych. Takich ulic, na których farba została z jezdni starta, jest w mieście dużo.
Przydałoby się odnowić linie segragacyjne na trasie P-2, zwłaszcza na odcinku od ronda ks. Jerzego Popiełuszki do ulicy Leśnej. Kierowcy narzekają także na słabe oznakowanie poziome przy rondzie Falbanka i na ulicy Kaliskiej. Wskazują także na starte pasy na przejściu dla pieszych w pobliżu skrzyżowania ulic Okrzei i Wroniej.
- Średnio rocznie odnawiamy od sześciu do ośmiu tysięcy metrów kwadratowych pokrytych farbą powierzchni - mówi Piotr Kosseda, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg. To nie są oczywiście wszystkie linie i pasy na włocławskich jezdniach, bo te zajmują powierzchnię kilkudziesięciu tysięcy metrów kwadratowych. Działania Miejskiego Zarządu Dróg ograniczone są w tym zakresie budżetem. Roczne wydatki na odświeżenie oznakowania poziomego sięgają 200 tysięcy złotych.
Oznakowanie ulic byłoby trwalsze gdyby Miejski Zarząd Dróg zamiast farb, na które gwarancja wynosi rok, używał mas termoplastycznych z gwarancją dwu- lub trzyletnią. Masa termoplastyczna jest jednak kilka razy droższa od farby akrylowej i - jak twierdzi dyrektor Piotr Kosseda - nie ma sensu kładzenia jej na nawierzchnie zużyte i wyeksploatowane. Ten materiał używany jest więc tylko do znakowania jezdni, które przez najbliższych kilkanaście lat nie będą wymagały remontu.
Kiedy linie i pasy zostaną odnowione? Dyrektor Kosseda zapewnia, że te roboty wykonywane są wtedy, gdy warunki na to pozwalają. Zimę mamy w tym roku niezbyt srogą, więc liczymy na to, że na asfalcie niebawem zrobi się jaśniej od nowej farby...