W sklepie grało radio. Spływała z radia, jak lepki glut, poranna rozmowa. Rasowy fotoreporter ujawniał szczegóły swojej reporterskiej kuchni. Ujawnił, jak to - ukrywając pod płaszczem aparat - robił w zdjęcia podczas mszy zorganizowanej przez Radio Maryja, jak się dziadki brąchały i dostawały furii na widok obiektywu wyzierającego spod płaszcza. Śmiechu, co nie miara, posmarkać się można.
Nie, nie. Nie będę się tu zżymał na czasy i obyczaj, nie będę pomstował na przekroczenie norm. Tylko smutno mi jakoś.
Mam na działalność dyrektora Rydzyka swój pogląd, wiele razy opisywałem machinacje tego człowieka, współczuję ludziom, którzy przy nim szukają chrześcijańskiej drogi. Ale gdyby ktoś wpadł na pomysł, aby nalać po pysku panom fotografom, palcem bym nie ruszył w ich obronie. Modlitwa to nie wiec, ani pochód, jeśli ktoś tego nie rozumie, powinien poczuć. Dla własnego bezpieczeństwa - żeby tego samego błędu nie popełnił w meczecie.
Na początku lat 90. pewien student z Torunia nagrał swoją spowiedź, a nagranie wyemitował w radiu. Dostało mu się wówczas po łbie. Dziś mógłby pewnie o kulisach nagrania opowiedzieć na radiowej antenie. Byłby fun i wypas.
Przeczytaj więcejWejdz na bloga Adama Willma