Sygnalizowaliśmy już, że chojnicka kultura jest mocno niedoinwestowana, a sztandarowy jej obiekt - Chojnickie Centrum Kultury potrzebuje wsparcia nie tylko w zakresie murów i pomieszczeń.
Dyrektor Radosław Krajewicz podzielił się z nami niepokojem, co będzie, jeśli spadną przychody z kina. Teraz to ono pozwala na finansowanie innej działalności placówki - m.in. teatru, wyjazdów tancerek na turnieje i przeglądy, a nawet małych remontów czy niewielkich imprez plenerowych. Gdy strumień pieniędzy wyschnie, jak pojawi się kino w centrum handlowym w Lipienicach, to na coś może nie starczyć...
- Jedynym wyjściem jest zwiększenie dotacji na Chojnickie Centrum Kultury - przekonuje Radosław Krajewicz. - Mówię teraz o tym głośno radnym na komisjach przed zbliżającą się sesją o kulturze.
Jak dodaje, dotacja pozostaje na niezmienionym poziomie od pięciu lat, a przecież sens istnienia takiej placówki nie polega na tym, żeby ją utrzymać, ale żeby ją rozwijać.
- Potrzebujemy wsparcia na działalność merytoryczną - podkreśla Krajewicz. - Dziś dzieciaki nie chcą już bawić się tylko w proste czynności, typu rysowanie czy gra na trąbce. Pociągają je nowoczesne technologie - grafika komputerowa, nagrywanie płyt czy filmów. My jesteśmy kompletnie do tego nieprzygotowani.
ChCK musi także dmuchać i chuchać na talenty i mieć pieniądze na to, co jest powodem do dumy, czyli np. na Chojnickie Studio Rapsodyczne. Czy radni mają tego świadomość?
