Klaryski od Wieczystej Adoracji
Klaryski od Wieczystej Adoracji
Początkowa nazwa: Franciszkanki Najświętszego Sakramentu. Zakon klauzurowy powstały w 1854 roku we Francji. W Polsce posiada 8 domów zakonnych: Bydgoszcz, Elbląg, Hajnówka, Kęty k/Bielska, Kłodzko, Pniewy Wielkopolskie, Słupsk, Ząbkowice Śląskie. 1 w Austrii, 1 w Niemczech, 5 w USA, 1 w Bangladeszu, 11 w Indiach.
Poprzedniczkami sióstr Klarysek, które dzisiaj zamieszkują klasztor w Bydgoszczy były siostry Klaryski urbanistki. Pozostały po nich, częściowo zachowane zabudowania klasztorne (użytkowane obecnie przez Muzeum Okręgowe) oraz gotycko- renesansowy kościół pw. Wniebowzięcia NMP.
Siostry Klaryski od Wieczystej Adoracji pojawiły się w Bydgoszczy w 1925 r.
Obecny budynek kaplicy został wzniesiony w latach 1900-1901 jako willa mieszkalna należąca do kupca Adolfa Kolwitza, współwłaściciela hurtowni artykułów żelaznych przy ul. Chodkiewicza 19-21, znanej we wszystkich prowincjach wschodnich Niemiec.
W 1925 roku parcela została sprzedana Zgromadzeniu Sióstr Klarysek z Gniezna. W związku z tym budynek główny przebudowano na cele klasztorne.
Źródło: Wikipedia
Tuż przed krótkim powrotem (po wizy) do Polski, do sióstr klarysek w kazachskim Pawłodarze przyszedł Władymir. Zapytał, czy siostry mogą przyjąć ofiarę?
- Zrobiłam duże oczy, bo częściej spotykamy się z prośbami o pomoc - wspomina siostra Bonawentura, przełożona kazachskiego klasztoru w budowie. - W jakiej intencji mamy się modlić? - zapytała.
- Nie wyjeżdżajcie. Jesteście nam bardzo, bardzo potrzebne. To moja intencja - powiedział Władymir. Odwrócił się i poszedł. Nie chciał więcej rozmawiać.
W bydgoskim klasztorze zamkniętym przy ul. Gdańskiej siostry Klaryski od Wieczystej Adoracji modliły się zawsze w intencji misji i misjonarzy. Z perspektywy klasztornego, poukładanego życia taka intencja wydawała się odległa. Dopiero kiedy 26 listopada 2009 roku we cztery wyjechały same do Kazachstanu i rozpoczęły budowę klasztoru, poznały smak misyjnego chleba.
- Coraz bardziej przekonujemy się, że nasza budowa to dzieło Boże, bo gdyby tak nie było, to pewnie wróciłybyśmy już do kraju, opowiadają siostry.
Do Kazachstanu pojechały siostry: Maria Beata, Maria Agnela, Maria Bonawentura i Maria Cecylia. Żadna nie kończyła szkoły budowlanej. Siostra Agnela studiowała pedagogikę, siostra Beata skończyła studium organistowskie, siostra Cecylia - maluje obrazy i pisze ikony (tak właśnie wykonuje się ikony). Napisała m.in. reprodukcję ikony Rublowa na 15-lecie sióstr grekokatoliczek. Siostra Bonawentura skończyła teologię.
W Kazachstanie zaczynały od katechez. Przygotowywały już pierwsze osoby do chrztu i pierwszej Komunii św. Siostra Agnela najlepiej zna język, pracowała wcześniej jako katechetka, dlatego najczęściej spotyka się z ludźmi.
W tym roku przyjęła chrzest Zamira, dziewczyna z muzułmańskiej rodziny Kazacha i Azerki. Poprosiła proboszcza, żeby do chrztu przygotowywały ją polskie siostry.
Siostry: - Uprzedzałyśmy ją, że po przyjęciu chrztu może zostać wykluczona z rodziny muzułmańskiej. Rozważała to bardzo poważnie, zastanawiała się, czy będzie zdolna żyć poza domem swojej mamy i siostry?
W odległości 100 km od Pawłodaru jest miejscowość Mainkain. Tam Polacy-zesłańcy kopali złoto. W czasie II wojny światowej wielu z nich, także dzieci, zmarło. Pochowano ich na cmentarzu odnawianym teraz etapami przez jedną z poznańskich firm. W ubiegłym roku postawili 15 nowych krzyży. Cmentarzem opiekuje się również miejscowa szkoła.
- Przed nami były już w pawłodarskiej parafii siostry - franciszkanki Rodziny Maryi. Teraz została tylko jedna z nich. Druga - staruszka, z uwagi na wiek wróciła do kraju.
- W jedynej parafii w Pawłodarze, 400-tysięcznym mieście, pracują jezuici - opowiada siostra Bonawentura. - Parafia liczy ponad dwa tysiące osób, ale na mszy świętej pojawia się ok. 70. Proboszcz Józef Schmitlain urodził się w Kazachstanie, ale rodzina pochodzi z Niemiec. Ma jeszcze cztery siostry w zakonie Eucharystek. Po śmierci ojca mama również wstąpiła do Eucharystek. Pięć zakonnic - mama i cztery siostry - to jego rodzina. Rodziny polskich i niemieckich zesłańców były bardzo religijne, wiara się w nich przechowała.
W Pawłodarze jest jeszcze parafia grekokatolicka, dwie prawosławne i protestanckie. Jeden z jezuitów, ojciec Ryszard Matejuk, Polak jeździ po wioskach oddalonych od Pawłodaru ok. 200 i więcej kilometrów i odprawia msze święte. To parafie "pasiołkowe" (pasiołek z rosyjskiego osada).
W Karagandzie zmarł apostoł Kazachstanu, sługa boży Władysław Bukowiński. Polak, kapłan z diecezji krakowskiej. Wykształcony, doktor teologii. Prawie w każdym katolickim domu znajduje się jego obrazek. To może dziwić, bo przecież w Polsce nie w każdym domu jest zdjęcie Jana Pawła II. Ksiądz Bukowiński cieszy się tam ogromnym kultem. Był zesłańcem (trzy wyroki zsyłki), w łagrach odprawiał msze. W 1955 roku mógł wrócić do Polski, ale czuł się tak związany z wiernymi w Kazachstanie, że został z nimi do śmierci w roku 1974.
Charyzmatem sióstr klarysek jest wieczysta adoracja. W bydgoskim klasztorze modlą się przez całą dobę przed Najświętszym Sakramentem. W Kazachstanie są tylko we cztery, ale również rozpoczęły nocne adoracje.
- Na początku na nasz widok przechodnie robili zdjęcia "komórkami" - wspominają siostry. Latem wybrały się na wycieczkę nad Irtysz. Było tam dużo młodzieży i wszyscy chcieli koniecznie zrobić sobie z nimi zdjęcie. Katolicy w Kazachstanie postrzegani są jako ludzie uczciwi, spokojni. Polaków traktują jako przyjaciół. W "Domu Drużby ("przyjaźni") spotyka się miejscowa Polonia. Dwie dziewczyny chcą przyjechać do Polski na studia.
Największe problemy siostry miały z załatwianiem dokumentów na budowę klasztoru. - Do pomocy miałyśmy księdza grekokatolickiego, ale oni mają swoje rodziny i obowiązki - mówią siostry. - Wydawało się nam, że nic nie osiągniemy. Miałyśmy projekt koncepcyjny i śmiałość do odwiedzania urzędów. Dostałyśmy pozwolenie na możliwość budowy i na tym sprawa się zatrzymała. Nie bardzo orientowałyśmy się w zawiłościach miejscowej administracji. Zaczęłyśmy się więcej modlić, żeby wyjechać z honorem, pokazać panu Bogu, że zrobiłyśmy wszystko, co w naszej mocy. Wtedy pojawił się pan Gintas - Gintaustaus. Litwin z pochodzenia, katolik, który zaproponował nam, że zawiezie nas na cmentarz w Mainkaninie. Po drodze dowiedział się, że chcemy budować klasztor. Powiedział: - To ja wam pomogę. Powstał projekt roboczy klasztoru. Zimą kupiły materiały. A na początku maja tego roku rozpoczęła się budowa.
- Pana Gintasa poznałyśmy w dniu Aniołów Stróżów i kiedy opowiadałam o tym biskupowi, śmiał się, że przysłali nam go aniołowie - opowiada siostra Bonawentura.
Na placu budowy siostra Bonawentura jest dwa razy dziennie. Wszyscy uważają ją za "hazjiajkę" - gospodynię. - Dzięki panu Gintasowi robotnicy muszą mnie słuchać. Podpowiada, co trzeba poprawić. Czego pilnować.
- Jeśli coś zostało powierzone mojej odpowiedzialności, to nie może zostać zmarnowane - podkreśla siostra Bonawentura. - Pieniądze na budowę zbieramy pod kościołami. Wspomagają nas biedni ludzie. Trzeba nad tym czuwać. Przecież ludzie nam zaufali.
Budowa klasztoru ruszyła, ale skończyły się już zebrane pieniądze. - Bez nich nie będziemy mogły kontynuować budowy - mówi siostra Bonawentura. W bydgoskim klasztorze haftują, żeby zarobić pieniądze na utrzymanie. Nie chcą jednak zamienić się w pracownię hafciarską, bo najważniejszy jest charyzmat modlitewny. Proszą też o wsparcie, piszą pisma do fundacji i zakonów zagranicznych, ale nie ma odzewu na prośby z Kazachstanu. - Czasami odnosimy wrażenie, że ludzie uważają, iż Kazachstan jest krajem muzułmańskim i po co wieczysta adoracja w takim miejscu? Jeśli pomocy nie będzie z Europy lub Ameryki, to niczego nie zbudujemy. Oglądając filmy z Astany można przypuszczać, że Kazachowie są zamożni, ale to złudzenie. Karaganda jest wielkim miastem, ale są tam miejsca takiej biedy, której próżno dziś szukać na polskiej wsi.
Siostra Bonawentura: - Kiedy pierwszy raz wyjeżdżałyśmy do kraju po przedłużenie wiz, miejscowi żegnali nas słowami: - Nie zostawiajcie nas, wróćcie.
Budowę klasztoru w Kazachstanie można wspierać wpłatami na konto: 57 1020 1462 0000 7902 0196 3230.
Czytaj e-wydanie »