Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odkrycie sakralne w Bydgoszczy wkrótce udostępnione. "To unikat w skali kraju"

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Odkrycie w Bydgoszczy uznano za unikat w skali Polski. - To nie Michał Anioł, ani Kaplica Sykstyńska, ale malarstwa manierystycznego ściennego jest naprawdę niewiele, tym bardziej tej klasy - mówi Lesław Cześnik.
Odkrycie w Bydgoszczy uznano za unikat w skali Polski. - To nie Michał Anioł, ani Kaplica Sykstyńska, ale malarstwa manierystycznego ściennego jest naprawdę niewiele, tym bardziej tej klasy - mówi Lesław Cześnik. Dariusz Bloch
Jest szansa, że z końcem roku zostanie udostępnione zwiedzającym pomieszczenie refektarza sióstr Klarysek, gdzie dokonano sensacyjnego odkrycia pochodzących z XVII wieku malowideł sakralnych. "To unikat w skali Polski", mówi konserwator Lesław Cześnik.

Lesław Cześnik, konserwator Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy szacuje, że pomieszczenie refektarza klarysek w budynku muzealnym przy Gdańskiej 4 będzie udostępnione zwiedzającym z końcem roku.

To Cię może też zainteresować

Odrestaurowano już kilka spośród malowideł, które zdobiły niegdyś salę, a które odkryto podczas remontu w 2018 roku. Specjaliści zajmujący się nimi, zawężają możliwy czas powstania polichromii na początek XVII wieku.

- Klaryski rozpoczęły tu działalność w 1618 - mówi Expressowi Bydgoskiemu Lesław Cześnik. - To zakon żeński, klauzulowy. Można się domyślać, że artysta wykonał te malowidła między 1616 a 1618 rokiem. Później obecność mężczyzny nie byłaby mile widziana. Na wejście do zakonu klauzulowego pozwolenie musiał mieć nawet biskup.

Budynek muzeum względu na stan techniczny był wyłączony z użytku od 2009 roku. - Pełniłem nadzór konserwatorski nad pracami remontowymi. Po zdjęciu podsufitki zaczęło nam się pojawiać rozgraniczenie - nad oknami mamy pas jasny, pod belkami ciemny. To był pierwszy sygnał, że są tu malowidła. Byliśmy jeszcze uprzedzeni przez panią Joannę Kucharską, która robiła swoje badanie historyczne, architektoniczne; ona też w odkuciu tynku zauważyła jakieś warstwy.

Prace specjalistyczne zaczęła wtedy ekipa trzyosobowa: Lesław Cześnik, wówczas kierownik działu konserwacji, Joanna Truszkowska i Piotr Kopciewicz. Wykonano "odkrywkę" na ścianie wschodniej i odsłonięto fragment malowidła, który zidentyfikowano jako przedstawienie ostatniej wieczerzy. Okazało się, że to cały cykl pasyjny.

- W 1835 władze pruskie dokonały kasacji zgromadzenia klarysek, a później powstała tutaj lecznica miejska. Salę przedzielono ścianką działową. Skuto tynki tam gdzie były już osłabione, nic z malowideł się w tych miejscach nie zachowało. Natomiast tam, gdzie powierzchnia się trzymała, po prostu obtłuczono ją młotkiem, by nowa warstwa tynku miała się czego trzymać - wyjaśnia Lesław Cześnik.

Przed przystąpieniem do odrestaurowania malowideł, trzeba było rozpoznać technikę wykonania dzieł. - Musieliśmy wiedzieć, jakich spoiw i pigmentów użył artysta - mówi konserwator. - Później były wykonywane próby z różnymi odczynnikami chemicznymi. Tynk wprawdzie odszedł bez problemu, ale na powierzchni malowideł pozostał woal węglanu wapnia. Trzeba było go rozpuścić.

Odtwarzając obrazy używano współczesnych światłotrwałych spoiw i pigmentów. Ingerencja ma być dla specjalistów rozróżnialna. Przy odrestaurowywaniu malowideł pracowały też dyplomantki z UMK, Maria Juszkiewicz, Kamila Bucior i Dominika Piekarska pod kierunkiem prof. Roberta Rogala.

Fundatorami klarysek była rodzina Rozdrażewskich z Wielkopolski, która na tym terenie nie była zresztą obcą, bo dwie dekady wcześniej biskupem włocławskim był Mikołaj Rozdrażewski, humanista, człowiek z otoczenia dworu królewskiego. Rodzina ludzi wykształconych z koneksjami. Mogła "importować" artystę z Wielkopolski, ale również dobrze mógł to być ktoś z kręgu malarzy gdańskich, może z kręgu Hermana Hana.

- Malowidła utrzymane są w stylu manierystycznym, mają ciemne tła. To trochę mroczna atmosfera. Twarze postaci w zasadzie "świecące własnym światłem", nie ma efektu jak z malarstwa włoskiego, gdzie występuje światło z jakiegoś określonego źródła właściwe, np. dla caravaggionizmu - tłumaczy konserwator. - Charakterystyczny jest też sposób modelowania postaci i nakładania farby, przypomina bardziej ten właściwy dla malarstwa tablicowego, niż ściennego. Dosyć grube impasty, spoiwo temperowe.

Na jednym z malowideł widać wykrzywioną twarz postaci, która krępuje Jezusa.

- Jest po prostu jak z obrazu Bruegla - zauważa Lesław Cześnik. - W tego typu malarstwie brzydota fizyczna miała też obrazować szpetotę moralną.

Odkrycie uznano za unikat w skali Polski. - To nie Michał Anioł, ani Kaplica Sykstyńska, ale malarstwa manierystycznego ściennego jest naprawdę niewiele, tym bardziej tej klasy - mówi Lesław Cześnik. Może to być jedyne znane klasztorne przedstawienie ostatniej wieczerzy malarstwie ściennym.

Przy okazji odkryto nisze w murze, kominek, wyjście do wirydarzą, zielnika, a przy nim płytki ceramiczne. Ujawniono też sklepienia piwnic, które zakryto grubym szkłem.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska