Pan Krzysztof to pracownik firmy budowlanej, który znalazł średniowieczną broń na terenie budowy przy ulicy Grodzkiej.
Latem ubiegłego roku teren pod budowę hotelu przy ulicy Grodzkiej badali archeolodzy z Torunia. Miecza nie udało im się wykopać, ale na szczęście znalazł go pan Krzysztof Gruszka, obsługujący koparkę. Znalazł i oddał bydgoskim archeologom. Ci przekazali miecz do pracowni w Toruniu. Konserwacja trwa już prawie rok.
- Kiedy go oddawałem, zastrzegłem, że chcę, żeby wrócił do Bydgoszczy. Boję się, że zostanie eksponatem jednego z toruńskich muzeów, a przecież to bydgoska pamiątka - mówi pan Krzysztof.
Znalezisko to najstarszy odnaleziony w Bydgoszczy miecz. Pochodzi z przełomu XI i XII wieku, ma 99 centymetrów długości, a na rękojeści resztki drewnianej okładziny. Przede wszystkim jest jednak świadkiem historii i dowodem na to, że w naszym mieście działał zorganizowany wczesnośredniowieczny gród.
Przy ulicy Grodzkiej znów rozpoczęły się badania archeologiczne. Tym razem po odnalezieniu przez pracowników ciepłowni pierwszego zachowanego w całości fragmentu zamku bydgoskiego - północno-zachodniego podmurowania wieży. Bydgoscy naukowcy chcą przy okazji sprawdzić, czy w pobliżu znajdował się wał grodu. Toruńscy archeolodzy pracowali bowiem jedynie na terenie tzw. podgrodzia.
O miecz zapytaliśmy Wojciech Siwiaka z Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej z Bydgoszczy. - Pan Krzysztof nie musi się martwić o los miecza. Zaręczam, że wróci do Bydgoszczy, choćby dlatego, że regulują to przepisy prawa własności zabytków - tłumaczy Wojciech Siwiak.
