Kościół Wszystkich Świętych i Klasztor Franciszkanów-Reformatorów wybudowano w roku 1625. Początkowo stał nad Wisłą, w okolicy obecnego mostu. Zagrożenie powodzią sprawiło, iż dziewiętnaście lat później zakonników przeniesiono w miejsce, w którym klasztor stoi obecnie. Styl świątyni historycy określają jako barokowy z reminiscencjami gotyckimi. O ile samego klasztoru przez 350 lat nie rozbudowywano, o tyle budynek kościoła często zmieniano. Na przykład do roku 1772 powstały dwie wieże - zegarowa i "na sygnaturkę", zaś w roku 1844 wybudowano kaplicę.
Kościół wraz z klasztorem to zabytek bezcenny. Do dzisiaj ogromne wrażenie robi ołtarz główny, pod wezwaniem Wszystkich Świętych, datowany na rok 1644. Plac kościelny zdobi figura Niepokalanego Poczęcia NMP z roku 1769. Prawdziwym skarbem sztuki sakralnej są drzwi intersjowane z XVIII wieku, ukazujące scenę z sądu Salomona.
Niestety, kościół i klasztor są w tragicznym stanie technicznym. Po obiekcie oprowadza nas gwardian i proboszcz - ojciec Mikołaj. W najgorszym stanie jest dach. Ma już 26 lat. Przerdzewiałe pokrycie przepuszcza wodę i drewniany strop gnije. Na strychu widzimy dziesiątki misek, w które ścieka deszczówka. Misek już brakuje, a dziur przybywa. - Jeżeli nie wymienimy pokrycia dachu, wkrótce wszystko runie, a to oznacza totalną katastrofę - twierdzi zrozpaczony ojciec Mikołaj. Remont należy jednak rozpocząć od obu wież. Już w tej chwili w trosce o nasze bezpieczeństwo, nie zostaliśmy wpuszczeni na wieżę zegarową, która niebezpiecznie się przechyliła. Drewniana konstrukcja bez szybkiego remontu długo już nie wytrzyma.
Kolejny problem to wilgoć. Stęchliznę czuć wszędzie. Od ściany malowanej rok temu farba odłazi płatami. - Jedyna rada to odizolować mury od gruntu kanałem powietrznym. - Robiłem to już kiedyś w Koninie i się sprawdziło. Niestety nie ma pieniędzy - dodaje zakonnik.
To największe zmartwienie ojca Mikołaja - brak środków na remont. Dochody klasztoru są tak małe, iż ledwo wystarczają na życie. Franciszkanie to biedny zakon, zawsze mógł liczyć na wiernych. Klasztor jest zbyt cennym zabytkiem dla Włocławka, aby można zignorować katastrofalny stan, w jakim obecnie jest. Zakonnicy i ludzie, którym zależy na tym, by kościół i klasztor przetrwały proszą o wsparcie. Na remont samych wież potrzeba około 200 tysięcy złotych. Bez tych pieniędzy, wkrótce może dojść do tragedii.
Czy klasztor przetrwa?
Przemysław Grzanka

Jeden z najcenniejszych włocławskich zabytków - klasztor - niszczeje. Jeżeli nie znajdą się pieniądze na remont, wkrótce może dojść do katastrofy budowlanej.