Przypomnijmy: wiosną tego roku prezydent Rafał Bruski po raz pierwszy wydał rozporządzenie określające stawki za przedszkola niepubliczne.
Przeczytaj również: Przybędzie logopedów dla przedszkolaków
Miasto wyliczyło, że tym należy się 75 procent wydatków bieżących ponoszonych w placówkach publicznych.
- Taki procent wynika z tego, że oprócz kosztów, jakie gmina ponosi ze swojego budżetu, również rodzice wpłacają kwoty na przedszkole - tłumaczy Jan Szopiński, zastępca prezydenta Bydgoszczy. - Koszt funkcjonowania placówki, jaki pokrywa gmina, to ten bez wpłaty rodziców. W przypadku niepublicznego to 446 złotych miesięcznie na bieżący rok.
Jeden rachunek
- Tyle, że poprzednie władze nie prowadziły osobnych rachunków dla wpłat rodziców i środków z budżetu miasta przekazywanych na przedszkola publiczne - dodaje Szopiński.
- Prowadzący placówki niepubliczne chcą takiego wyliczenia, w którym uwzględniona będzie zarówno dotacja pochodząca z miasta, jak i wpłaty od rodziców - kontynuuje.
- Przez 19 lat, razem ze wzrostem wydatków bieżących na nasze przedszkola, wzrastały też kwoty dotacji. Problemy zaczęły się w zeszłym roku, gdy miasto je obniżyło - mówi Magdalena Redlińska, prezes zarządu Bydgoskiego Towarzystwa Oświaty Niepublicznej. - W 2009 roku dotacja miesięczna na jedno dziecko wynosiła 467,28 złotych, a już w 2010 - 431.
I to właśnie ta ostatnia stawka jest sporna.
Przeczytaj również: Rodzice przedszkolaków płacą tylko za wyżywienie
Kalkulator w rękę
Jakie są opłaty w prywatnych placówkach?
Redlińska prowadzi Przedszkole Niepubliczne "Skrzat" przy ul. Wiosny Ludów na Wyżynach. Uczęszcza tu 200 dzieci. Miasto przekazuje wspomniane 446 złotych dotacji. Do tego kolejne 200 złotych wynosi czesne już z częścią zajęć dodatkowych, m.in. gimnastyką korekcyjną, z psychologiem. Rodzice nie muszą też płacić za wyprawkę przedszkolaka, teatrzyki i koncerty.
- W sumie za pełen miesiąc, np. za październik, pobyt ich malucha w przedszkolu kosztuje 347 złotych, uwzględniając wyżywienie, ale omijając pozostałe zajęcia dodatkowe - podkreśla Redlińska.
Przedstawiciele Społecznego Towarzystwa Edukacji Przedszkolnej: - Prowadzący niepubliczne przedszkola chcą być równo traktowani. Zapewniają przecież ustawową edukację dla połowy dzieci w Bydgoszczy. Tym samym odciążają miasto w jego obowiązkach, a wydatek na dziecko jest w nich niższy niż w publicznych.
Na zmiany stawek miasto się jednak nie zgadza. Sprawa trafiła do sądu. Sąd uchylił to rozporządzenie.
- Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy nigdy nie orzekał natomiast o "roszczeniach przedszkoli niepublicznych w stosunku do miasta". Przedmiotem sprawy była skarga prezydenta miasta na uchwałę Regionalnej Izby Obrachunkowej. Ta uchwała stwierdziła nieważność zarządzenia prezydenta w sprawie wysokości stawek dotacji dla przedszkoli niepublicznych - zaznacza Jan Szopiński.
Więcej dziś w papierowym wydaniu Pomorskiej.
Wygraj dwupokojowe mieszkanie loterii "Pomorskiej"
Czytaj e-wydanie »